Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gen. Adam Rapacki: szukano na mnie zabójców. Nie rozstawałem się z bronią

Piotr Brzózka
Generał Adam Rapacki
Generał Adam Rapacki archiwum
Z gen. Adamem Rapackim, byłym wiceministrem spraw wewnętrznych, rozmawia Piotr Brzózka.

W ciągu jednej nocy ktoś podpala auta komendanta miejskiego policji oraz policjantki zajmującej się przestępczością zorganizowaną. Można wierzyć w przypadek?

Oczywiście, to mógł być przypadek, ale... Jakikolwiek zamach na policjanta lub prokuratora musi być traktowany w sposób szczególny i jest tak traktowany. Nie może być tak, żeby świat przestępczy podnosił rękę na funkcjonariuszy publicznych. Na pewno te sprawy będą analizowane w sposób ogromnie wnikliwy. Nie znam ich, więc nie mogę wyrokować, czy to był przypadek, czy nie. Ale to może być próba zastraszenia aktywnych policjantów. W historii mieliśmy już takie przypadki, gdy atakowano policjantów, grożono im, podkładano ładunki pod samochody, podpalano je. Przed policją w Łodzi stoi duże wyzwanie, aby szybko ustalić, kto za tym stoi, czy to zbieg okoliczności, czy próba zastraszenia. Jeśli to drugie, to jest to głupi pomysł. Na ogół reakcja organów ścigania jest w takiej sytuacji zwielokrotniona. Rzuca się wszystkie siły, jakimi się dysponuje i za wszelką cenę stara się ustalić oraz rozliczyć sprawców.

Policjanci w życiu prywatnym, w swoich domach, samochodach często są zagrożeni?

Często zdarza się, że przestępcy artykułują groźby pod adresem policjantów i prokuratorów, ale zazwyczaj one są emocjonalne, pod wpływem chwili, nie są groźbami realnymi. Przypadków, gdzie mamy do czynienia z realnym zagrożeniem, jest kilkanaście, może kilkadziesiąt rocznie. To nie jest tak dużo. Ale były przypadki, gdy policjanci i prokuratorzy dostawali nawet ochronę - to wynikało z realności groźby. Często formułowali je zdesperowani bandyci, którzy wiedzieli, że zagrożeniem dla nich jest konkretny policjant. Próbowali ich zastraszyć, żeby oddalić zagrożenie. Zawsze przykładaliśmy wielką wagę, żeby w takich przypadkach reakcja była wręcz odstraszająca dla środowiska. Jeśli ktoś próbował podpalić samochód policjanta, to mobilizowaliśmy ogromne siły i trzepaliśmy cały świat przestępczy. Tak, żeby nawet oni sami w swoim środowisku dochodzili do przekonania, że nie opłaca się zaatakować policjanta.

Zna Pan przypadki skutecznego zastraszenia? Sytuacje, gdy policjant odpuszczał komuś?

Nie znam. Zawsze podkreślałem, że przestępca nie może utożsamiać zagrożenia z osobą jednego, konkretnego policjanta. On musi wiedzieć, że zagraża mu cała instytucja państwa, a nie Kowalski, Rapacki czy inny. Cóż, przyznam, że niektórzy funkcjonariusze nazbyt indywidualnie podchodzą do spraw i wtedy przestępcy faktycznie odbierają zagrożenie tak, jakby pochodziło od jednego, konkretnego człowieka.

Zaszkodzić można nie tylko podkładając bombę. Często policjanci są pomawiani przez przestępców?

Dosyć często się zdarza, że przestępcy pomawiają uczciwych policjantów. Niestety, wewnątrz instytucji policji jest jeszcze wiele do zrobienia, żeby odpowiednio wnikliwie weryfikować te informacje. Sam znam dziesiątki policjantów pomówionych, którzy dopiero w sądach udowodnili swoją niewinność. Tyle że do tego czasu ich kariery zostały zniszczone, czasem również życie osobiste.

Czy policja chroni życie prywatne najważniejszych policjantów? Czy cały świat przestępczy może wiedzieć, gdzie mieszka i czym jeździ komendant?

Te osoby nie są chronione w szczególny sposób. To, czym jeździ - jak ktoś bardzo chce, to wyciągnie z ewidencji pojazdów. Zresztą trudno sobie wyobrazić szczególną ochronę. Trzeba byłoby nią otoczyć ogromną liczbę osób. Z drugiej strony nie ma takiej potrzeby, nie żyjemy w państwie bezprawia, gdzie każdy, kto wykonuje funkcję publiczną, musi drżeć o życie. Oczywiście, kiedy są informacje o konkretnym zagrożeniu, służby weryfikują realność tego zagrożenia, a jednocześnie otacza się ochroną danego funkcjonariusza. Wypracowaliśmy system ochrony, nie tylko świadków koronnych, ale wszystkich osób zagrożonych w związku z prowadzeniem jakiegoś postępowania. I ten system funkcjonuje do dziś.

Stopień zagrożenia policjantów rośnie?

Nie. Zagrożenie zależy od siły zorganizowanych struktur przestępczych. Dzisiaj jest ona zdecydowanie mniejsza niż 10-15 lat temu. Był czas, kiedy walka z tym zjawiskiem była bardziej skomplikowana, świat przestępczy miał wyższą pozycję. Dziś państwo całkiem nieźle panuje nad poważną przestępczością. Tak więc kiedyś zagrożenie było bardziej realne. Sam miałem kilkakrotnie informacje, że klienci w zakładzie karnym szukają na mnie zabójcy. Przez dłuższy okres nie rozstawałem się z bronią, sprawdzałem, czy nie podłożono mi czegoś pod samochód. Ale nie korzystałem z ochrony osobistej, czyli w sumie nie jest tak źle.
Rozmawiał Piotr Brzózka

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki