Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gen. Roman Polko: Przypadkowy incydent może wywołać wojnę

rozm. Sławomir Sowa
Gen. Roman Polko: W moim przekonaniu w tej sytuacji najgorsze jest mówienie, że nie ma się czym przejmować
Gen. Roman Polko: W moim przekonaniu w tej sytuacji najgorsze jest mówienie, że nie ma się czym przejmować Katarzyna Kulik/archiwum Polska Press
Rozmowa z gen. Romanem Polko, byłym szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego

Według sondażu dla tvn, gdyby napadł na nas jakiś kraj, do walki i stawiania oporu byłoby gotowych 64 procent Polaków, a reszta uciekłaby za granicę, poddałaby się lub nie wie, co by zrobiła. Chyba nie za wysokie mamy morale?
Ja bym tak do tego nie podchodził. Myślę, że wyniki tego sondażu byłyby dużo lepsze, gdyby ludzie mieli wiedzę, jak zostaną wykorzystani i ich umiejętności w razie wybuchu konfliktu zbrojnego. Informatyk zupełnie inaczej patrzyłby na swój udział w takim konflikcie, gdyby wiedział, że nikt nie wyśle go do okopów, co byłoby kompletnie bez sensu, ale zostanie wykorzystany do walki w cyberprzestrzeni. Dotyczy to zresztą wszelkiego rodzaju specjalistów, którzy mogliby zostać wykorzystani w systemie obronnym państwa zgodnie ze swoimi kompetencjami. Dzisiejsza wojna nie jest już wojną taką jak w "Czterech pancernych."

Jak wysokie jest dziś ryzyko przypadkowego wybuchu wojny? Norwegowie organizują wielkie manewry, Rosjanie odpowiadają jeszcze większymi. Do tego ciągłe ćwiczenia, podciąganie wojsk.
Ta wojna już się toczy, tyle że w zupełnie innym wymiarze niż sobie wyobrażamy. NATO musi sobie odpowiedzieć na pytanie, kiedy z tą wojną mamy do czynienia. Na pewno toczy się wojna propagandowa, informacyjna. To prężenie muskułów, manewry wojsk to nic innego niż testowanie zdolności NATO i tego w jaki sposób struktury NATO zareagują. W moim przekonaniu w tej sytuacji najgorsze jest mówienie, że nie ma się czym przejmować. Tarczy antyrakietowej nie mamy, Rosjanie grożą przerzutem do Kaliningradu śmiertelnie niebezpiecznych rakiet Iskander.

Mówi Pan o prężeniu muskułów. Chyba nietrudno wyobrazić sobie sytuację, że przypadkowo zostanie zestrzelony samolot rosyjski przez NATO lub odwrotnie, a wtedy...
Ależ oczywiście. Spiralę zbrojeń i manewrów łatwo nakręcić do takiego poziomu, gdzie przypadkowy incydent może być zapalnikiem. Historia wojen pokazuje, że konflikt niekiedy zaczyna się od jakiegoś przypadkowego lub spreparowanego zdarzenia, a sprawy wymykają się spod kontroli.

Były wiceminister spraw zagranicznych Daniel Rotfeld powiedział, że dyplomacja dyplomacją, ale Rosjanie liczą się przede wszystkim z siłą. Jak Polacy mogą zademonstrować siłę? Przez manewry, zakupy nowoczesnej broni?
Tak naprawdę żaden kraj europejski nie jest w stanie bronić się sam. Dlatego tak ważna jest obrona kolektywna. Niestety, Rosji udało się podważyć spoistość europejskich krajów NATO i gdyby nie gwarancje USA, to w tej wojnie na prężenie muskułów już bylibyśmy pokonani. Polska sama nie jest w stanie zrobić nic, ale może stawić twardy opór, wykorzystując NATO i siłę Unii Europejskiej.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki