Powrót ze szkoły do domu 14 marca na długo zapamięta uczeń pierwszej klasy Gimnazjum nr 15. Trzynastolatek został ukarany za jazdę na gapę. Twierdzi, że nie zdążył biletu skasować. W MPK odbyła się konfrontacja 13-latka z kontrolerem, ale niewiele wniosła. Kontroler obstaje przy swoim, rodzice wierzą gimnazjaliście i nie zamierzają kary płacić. Za to złożyli zawiadomienie do prokuratury.
- To nie pierwszy raz, kiedy kontrolerzy próbują naciągnąć dzieci na mandat. Bardzo podobne zdarzenie miało miejsce w listopadzie 2013 r. podczas szkolnej wycieczki syna. Czworo uczniów zostało ukaranych za jazdę na gapę, choć połowa miała już skasowany bilet, a druga nie zdążyła dojść do kasownika z powodu tłoku - podkreśla pan Krzysztof, ojciec gimnazjalisty.
Wówczas od mandatów odwołała się wychowawczyni gimnazjalistów. Podkreśliła, że zanim 29 uczniów wsiadło do tramwaju linii nr 4 mieli już przygotowane bilety, ale do kasowników utworzyły się kolejki. Kontrolerka wystawiła mandaty czwórce dzieci z końca wagonu. Jak podkreśla nauczycielka, ukarani zostali najspokojniejsi uczniowie w klasie, m.in. syn pana Krzysztofa. Kontrolerka nie pozwoliła dzieciom zawołać nauczycielki i wysiadła zanim wychowawczyni dotarła do ukaranych.
- Nie mieliśmy wątpliwości, by złożyć skargę na pracę kontrolerki. Najwyraźniej bardzo chciała zapracować na swoje wynagrodzenie - zaznacza Zofia Franek, dyrektor Gimnazjum nr 15. - Nasi uczniowie nie mają skłonności do zmyślania. Zresztą tramwajem podróżowała wyróżniona grupa.
MPK unieważniło listopadowe mandaty. Jednak w marcu synowi pana Krzysztofa ponownie wystawiono mandat.
- Syn wsiadł do tramwaju z kolegą, który miał już przygotowany bilet do kasowania. Od razu zauważyli, że jest prowadzona kontrola, więc syn zaczął szukać biletu w plecaku. Ale nie dano mu szansy na jego znalezienie. Kontroler od razu wystawił mu mandat i postraszył policją, co bardzo zestresowało syna - zaznacza pan Krzysztof.
MPK przedstawia inną wersję. Według kontrolera 13-latek najpierw skasował już skasowany bilet, a gdy zauważył kontrolerów, zaczął szukać drugiego biletu w plecaku. Przewoźnik przeprowadził 24 kwietnia konfrontację dwóch kontrolerów z 13-latkiem, któremu towarzyszył ojciec i kolega z tramwaju.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
- Ustalono, że decyzja o nałożeniu opłaty dodatkowej była prawidłowa. Przemawia za tym m.in. skasowanie biletu przez współpasażera. Potwierdza to, że kontrola odbyła się po czasie niezbędnym do skasowania biletu i nieprzygotowanie biletu przed rozpoczęciem podróży - mówi Grochala. - W trakcie konfrontacji gimnazjalista stwierdził ponadto: "gdzieś czytałem, że jeden przystanek można jechać bez biletu, więc nie wiem w czym problem".
Ojciec 13-latka tłumaczy tę wypowiedź stresem. - Wierzę swojemu synowi, to super uczeń z czerwonym paskiem. Pewnie nie wszczynałbym sporu z MPK, gdyby nie był to kolejny przypadek, gdy kontrolerzy naciągają dzieci na mandaty - podkreśla pan Krzysztof. - W listopadzie mandaty anulowano, bo oczekiwało tego kilkoro rodziców i szkoła. Teraz tylko ja.
W zawiadomieniu złożonym do prokuratury na Bałutach pan Krzysztof prosi o zbadanie metod pracy, zachowania i zasadności wystawiania mandatów kontrolerki, która ukarała jego syna w listopadzie i mężczyznę prowadzącego marcową kontrolę. Prokuratura na Bałutach skierowała sprawę do V komisariatu policji w celu przeprowadzenia postępowania sprawdzającego.
- Ma się ono zakończyć do 26 maja - mówi Jacek Pakuła z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Później zostanie podjęta decyzja albo o odmowie wszczęcia postępowania, albo o jego wszczęciu. Prokurator ma na to 30 dni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?