Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głuchoniemy syn zabił ojca, gdy ten zaatakował go nożem

Wiesław Pierzchała
DziennikŁódzki/archiwum
Takiego procesu w łódzkim sądzie jeszcze chyba nie było. Na ławie oskarżonych zasiądzie 31-letni niemówiący i niesłyszący Tomasz R. z Kutna. Prokuratura zarzuca mu, że nożem zabił swego ojca Jana. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi. Podejrzanemu grozi dożywocie.

Oskarżony od urodzenia jest głuchoniemy. Mieszkał przy ul. Wybickiego w Kutnie. Razem z ojcem, matką, bratem, jego żoną i ich synem. Pracował w zakładach mięsnych pod Kutnem. Ojciec nigdy nie mógł się pogodzić, że jego syn nie mówi i nie słyszy. To było powodem złych relacji między mężczyznami.

Jak ustaliła prokuratura, Jan R. krzyczał na syna, ubliżał mu, wszczynał awantury i straszył Tomasza, że się powiesi. Nie potrafił się pogodzić z tym, że syn jest chory. Nigdy nie nauczył się języka migowego, by się z nim porozumiewać. Gdy miało dojść do awantury, Tomasz zwykle wychodził z domu.

Do kolejnej sprzeczki między ojcem a synem doszło w południe 12 listopada 2011 roku. Wtedy oprócz nich w mieszkaniu był tylko wnuk gospodarza. Jan R. był pijany. Miał 0,7 promila alkoholu w organizmie. Zaczął się awanturować, doszło do szarpaniny. Jan R. chwycił nóż, ale oskarżony mu go wyrwał i zadał nim cios.

Ojciec zaczął zasłaniać się przed ciosami. Stąd rany na jego rękach. Tomasz R. kilka razy uderzył tatę pięścią w twarz. Ciosy były tak silne, że ojciec stracił zęby i przewrócił się na podłogę. Wtedy oskarżony zaczął kolanami uciskać klatkę piersiową tak mocno, że złamał ojcu żebra. Po chwili - jak twierdzą śledczy - Tomasz R. zadał ojcu cios nożem w brzuch, który okazał się śmiertelny. Po kilku minutach Jan R. zmarł.

Ojcobójca wyszedł z domu i poszedł do miasta. Po drodze kupił i wypił kilka piw (w chwili zatrzymania o godz. 22.40 miał 1,4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu), po czym pojechał autobusem do głuchoniemego kolegi Radosława T. Nie zastał go. Była za to jego matka, od której chciał pożyczyć 10 zł, ale pieniędzy nie dostał. Kobieta zauważała, że jego ręka mocno krwawi, więc mu ją opatrzyła.

Tomasz R. wrócił do domu. Ojciec leżał twarzą do podłogi. Wokół niego było dużo krwi. Gdy oskarżony zaczął wyjmować z szafy telewizor, usłyszała go bratowa, która z mężem właśnie wróciła do domu. Zobaczyła teścia w kałuży krwi i wezwała pogotowie. Lekarz stwierdził zgon.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki