MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Grabarczyk za PKP nie poleci

Joanna Miziołek
Chaos na kolei przerodził się w spór polityczny i próbę odwołania ministra infrastruktury
Chaos na kolei przerodził się w spór polityczny i próbę odwołania ministra infrastruktury Krzysztof Szymczak
Chaos związany ze zmianą rozkładów jazdy na kolei przerodził się w ostry konflikt polityczny. Opozycja już zbiera podpisy pod wnioskiem o wotum nieufności dla ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka.

- To co się działo na kolei to były dantejskie sceny, a jedyną reakcją na to jest dawanie bardzo drogich ogłoszeń z przeprosinami w gazecie - powiedział Jerzy Wenderlich z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - To kolejny akt kpienia sobie z tych, którzy podróżują koleją - skomentował Wiesław Szczepański (SLD).

Mimo nacisków opozycji , premier powiedział krótko, że dymisji ministra infrastruktury nie przewiduje. W rozmowie z Polsat News Donald Tusk zapowiedział, że spodziewa się od ministra Grabarczyka wyciągnięcia wniosków personalnych.

- Oczekuję, że decyzje będą na najwyższym szczeblu. Dymisja ministra Grabarczyka to za daleko idące konsekwencje - mówił premier.

Ministerstwo Infrastruktury, by zaradzić w przyszłości zamieszaniu, jakie zrodziło się w Polskich Kolejach Państwowych, ukarało prezesów trzech spółek z Grupy PKP odebranieniem rocznej nagrody. Ich wysokość to kilkadziesiąt tysięcy złotych - równowartość trzech pensji. Chodzi o prezesów spółek: PKP SA, PKP Polskie Linie Kolejowe i PKP Intercity.

Minister infrastruktury twierdzi, że kara ta jest dotkliwa. A decyzje o niej zapadły podczas poniedziałkowego spotkania, na którym Cezary Grabarczyk zobowiązał szefów spółek kolejowych do podjęcia natychmiastowych działań, których celem ma być poprawa sytuacji na kolei. Wszystko byłoby jasne, gdyby nie fakt, że minister ogłasza cofnięcie czegoś, czego w rzeczywistości jeszcze nie ma, bo nie było decyzji o tym, że takie nagrody będą przyznawane.

Czy kary finansowe zmobilizują pracowników służby państwowej do większego zaangażowania? Politycy Platformy Obywatelskiej najwyraźniej na to liczą, bo są twórcami projektu ustawy o karach finansowych dla urzędników państwowych.

Według nowego rozwiązania, które przygotowywała specjalna podkomisja, za bezprawną decyzję urzędnik zapłaci nawet dwunastokrotność swojej pensji. To dobra wiadomość dla obywateli i przedsiębiorców, krzywdzonych przez urzędników. W poprzednich dwóch kadencjach projekty kar dla urzędników ugrzęzły w sejmowych szufladach. Szef podkomisji poseł PO Marek Wójcik podkreśla, że projekt został gruntownie przygotowany. Uwzględniono w nim wiele istotnych poprawek. A najważniejszą zmianą jest wysokość kar - do dwunastokrotności pensji danego urzędnika, a nie jak początkowo przewidywano dwunastokrotności przeciętnego wynagrodzenia.

- Roczna pensja jest na pewno karą dotkliwą, ale sprawiedliwą, bo urzędnik błędną decyzją może doprowadzić do szkód rzędu kilku milionów złotych. A koszty tego będzie ponosił Skarb Państwa - mówi poseł.

Ale uspokaja, że kara będzie uzależniona od dochodów urzędników. - Lepiej zarabiający urzędnicy zapłacą więcej - twierdzi. Według projektu ustawy, wypłata odszkodowania przez instytucję państwową lub samorządową nastąpi wskutek wydania przez urzędnika bezprawnej decyzji. Do akcji wkroczy wtedy prokurator, który skieruje sprawę do sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki