Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia i obyczaje: Kamienny zwierzyniec

Sebastian Latocha
Konia z lecznicy Warrikoffa opiewał już Julian Tuwim
Konia z lecznicy Warrikoffa opiewał już Julian Tuwim fot. Krzysztof Szymczak
Na przechodnia spacerującego ulicami Łodzi patrzą tysiące kamiennych oczu. Z fasad fabrykanckich pałaców, czynszowych kamienic i budynków użyteczności publicznej. Są lwy trzymające w paszczach tkackie czółenka i smoki pilnujące składu bawełny. Wyjątkowość tej kamiennej menażerii polega na tym, że nigdzie indziej nie łączono motywów zwierzęcych z przemysłowymi.

Łódź może poszczycić się prawdziwym bogactwem kamiennej fauny. - Zachowało się wiele tych dekoracji, bo podczas II wojny światowej nasze miasto szczęśliwie nie uległo takim zniszczeniom jak na przykład Warszawa - twierdzi Maciej Kronenberg, przewodnik po Łodzi.

Dynamiczny rozwój naszego miasta przypadł na przełom XIX i XX w. Wówczas dominującym trendem w architekturze była secesja, która czerpała z rozmaitych form roślinnych i zwierzęcych. Okres prosperity dla Łodzi oznaczał budowlany boom. Moda na secesję spowodowała, że z upodobaniem stosowano w architekturze motywy zwierzęce. Stąd w naszej przestrzeni miejskiej tyle zwierząt, które bacznie obserwując rozwój Łodzi, same pozostają niezmienne od ponad wieku, by przenosić przechodniów w inny wymiar. Wystarczy podnieść głowę, przechadzając się którąś z ulic centrum czy Starego Polesia, by znaleźć się w swoistym zwierzyńcu.

Nowa łódzka arystokracja drugiej połowy XIX wieku, aryskokracja pieniądza, namiętnie wykorzystywała zwierzęcą symbolikę, by w ten sposób potwierdzić nowy porządek społeczny, w którym karty rozdawali wielcy przedsiębiorcy. Stąd tak wiele sylwetek lwów w przestrzeni miejskiej Łodzi. Król zwierząt symbolizuje władzę, dumę i triumf, które z lubością przypisywali sobie łódzcy fabrykanci. Niezliczone są lwie głowy na fasadach kamienic i rezydencji przemysłowców. Bliźniacze, potężne lwy strzegą wejścia dawnego kantoru fabryki Ludwika Geyera przy ul. Piotrkowskiej 74. Z kolei leniwy, majestatyczny lew wyleguje się w słońcu na szczycie kamienicy przy pl. Wolności 9.

- Figury konkretnych zwierząt nie pojawiają się przez przypadek, szczególnie na budynkach użyteczności publicznej - mówi Maciej Kronenberg. - Moim ulubionym motywem są pelikany, symbol rodzicielskiej troski, które zdobią dawny sierociniec przy ul. Piramowicza 6.

W wielkoprzemysłowej Łodzi nie mogło zabraknąć kaduceusza. Opleciony parą węży i zwieńczony skrzydłami kij Hermesa w mitologii greckiej służył mu do łagodzenia sporów. Symbolizuje on pokój i handel. Ten motyw dekoracyjny znajdziemy, między innymi, na dawnym domu handlowym Emila Schamechela i Juliusza Rüsera (późniejsza "Esplanada") przy ul. Piotrkowskiej 100a oraz pałacu jednego z największych łódzkich potentatów, Izraela Poznańskiego, przy ul. Ogrodowej 15.

Niewątpliwie dobór detali architektonicznych pozostawał w gestii architektów, których projekty miały imponować inwestorom. Gustaw Landau-Gutenteger zaprojektował willę dla Leopolda Rudolfa Kindermanna. Ten budynek przy ul. Wólczańskiej 31/33 stanowi chyba najciekawszy przykład łódzkiej secesji. Na jednej z elewacji rozgrywa się na oczach przechodniów dramatyczna scena polowania lisa zaczajonego w poplątanych korzeniach drzewa na wróble wijące w jego gałęziach gniazdo. Uważne oko dostrzeże jeszcze wiewiórkę, świadka niecnych zamiarów lisa.
W architektonicznym zwierzyńcu Łodzi nie brakuje i pszczół, które symbolizują pracowitość, posłuszeństwo i instynktowny porządek. W kontekście historii naszego miasta stanowią one alegorię przybywającej do Łodzi ludności poszukującej tutaj zatrudnienia i pracującej ciężko na ekonomiczne sukcesy fabrykantów. Motyw pszczół pojawia się, między innymi, na elewacjach frontowych kamienic przy ul. Piotrkowskiej 86, 96, 143 i 272. Balkon nad głównym wejściem dawnego Gimnazjum Niemieckiego (obecnie Wydział Filologiczny UŁ) przy al. Kościuszki 65 zdobi dekoracja architektoniczna łącząca motyw pszczół z sową, symbolem mądrości i wiedzy racjonalnej. Zwierzęta te są patronami studentów, którzy dzisiaj zdobywają wykształcenie w murach szkoły u zbiegu al. Kościuszki i ul. Zamenhoffa. Figura sowy o hipnotycznym spojrzeniu wieńczy również zdewastowany dziś gmach dawnego, słynnego kina "Gdynia" przy ul. Tuwima 2.

Łódzki zwierzyniec byłby niekompletny bez rzeźby konia, symbolu zdrowia i siły, ze szczytu dawnej lecznicy dla zwierząt Hugona Warrikoffa przy ul. Kopernika 22. Figurze tej Julian Tuwim poświęcił nawet fragment poematu "Kwiaty polskie":

Stał bez jeźdźca
I dawno nęcił mnie, wałkonia,
By wskoczyć - i galopem z miejsca. (...)
Więc się zbuntujmy i ożyjmy,
Rumaku weterynaryjny. Wzlećmy nad ten Kominogród,
W pełen astralnych zwierząt ogród. (...)
Lecz stał jak wryty. Zziąbł i przemókł.
Dym gryzł go w oczy, żarła rdza.
A nie odwrócił nawet łba.

Motywy zwierzęce w Łodzi mają tchnąć w przestrzeń miejską trochę dzikiej natury. To niezwykłe, że w mieście o rodowodzie przemysłowym znalazło się tyle miejsca dla dekoracji zainspirowanych naturą. A już scena pastoralna przestawiająca małego pastuszka z krową, owcą, jagnięciem i psem pilnującym stada stanowi unikat, który można zobaczyć, zadzierając głowę pod kamienicą przy ul. Jaracza 21.

- Motywy zwierzęce w architekturze są rzeczą dość powszechną, ale tylko w Łodzi łączono je z symboliką przemysłową - dodaje Maciej Kronenberg. Przykład tej łódzkiej specyfiki można zobaczyć na kamienicy przy Piotrkowskiej 143, gdzie lwy w paszczach trzymają czółenka tkackie, a smok pilnuje składu bawełny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki