Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak podlewać rośliny i... oszczędzać

Andrzej Gębarowski
132RF
Miniony lipiec okazał się być jednym z najcieplejszych lipców na przestrzeni ostatnich kilku wieków, a dokładniej: od 1791 roku! Nie był on zresztą taki szczególnie wyjątkowy na tle ostatniej fali ocieplenia - jak donoszą meteorolodzy, jest już prawie pewne, że przeciętny lipiec w okresie lat 1991-2020 okaże się znacznie cieplejszy od tego samego miesiąca uśrednionego za okres lat 1961-1990, zaś różnica na plus może sięgnąć nawet dwóch stopni Celsjusza.

Sierpień 2014 też zaczął się upalnie i jak tak dalej pójdzie, musimy pogodzić się z myślą, że każdego kolejnego lata czekać nas będzie walka z niedoborem wody w naszych ogrodach.

Może się więc zdarzyć, że rano, wychodząc do pracy, będziemy widzieć nasz ogród w niezłej kondycji, a wieczorem, po powrocie, zastaniemy zwieszone liście kalin i rododendrony, wyglądające jak w największe mrozy - z liśćmi, które zwinęły w rurki, aby ograniczyć parowanie cennej wody. Jeszcze gorzej mogą wyglądać rośliny doniczkowe, które są najbardziej narażone na błyskawiczne wysychanie podłoża.

Taki wygląd roślin jest jak wołanie o ratunek - trzeba je szybko podlać, żeby odzyskały turgor, zanim nastąpią nieodwracalne uszkodzenia.

Na porządku dziennym staje więc pytanie: jak podlewać, żeby nie marnować wody, która staje się coraz cenniejsza.

Oto kilka podstawowych zasad podlewania:

– Nie wolno podlewać w godzinach od 10 do 16, gdyż występują wówczas największe straty wody na skutek parowania z gleby i intensywnej transpiracji roślin. Dodatkowo krople wody na liściach działają jak soczewki skupiające światło, powodując poparzenia roślin. Najlepszą porą na podlewanie jest wczesny ranek lub późne popołudnie.

– Rośliny ogrodowe lepiej podlewać rzadziej - na przykład raz na dwa dni - lecz obficie, niż częściej ale małymi porcjami wody. Zbyt mała ilość wody nie wsiąka w glebę na tyle głęboko, by dotrzeć do korzeni.

– Powyższa wskazówka nie dotyczy roślin w pojemnikach, które wymagają częstego podlewania - przynajmniej raz dziennie, rano lub wieczorem. Im doniczka mniejsza i bardziej wystawiona na słońce, tym podlewanie powinno być częstsze, nawet dwa razy dziennie (rano i wieczorem).

– Długotrwałe podlewanie mniej intensywnym strumieniem wody jest korzystniejsze niż krótkotrwałe zalewanie. Przewagę ma zatem automatyczna instalacja nawadniająca, która nie wymaga od nas sterczenia z wężem na palącym słońcu.

– Na glebach lekkich, piaszczystych, należy podlewać częściej niż na glebach ciężkich. Na glebach zbyt lekkich, o dużej przepuszczalności, pomoże zastosowanie substancji magazynującej wodę, np. hydrożelu, utrzymującego wilgoć wokół korzeni. Hydrożel może wchłonąć kilkadziesiąt razy więcej wody niż wynosi jego pierwotna objętość i zachowuje swoje właściwości przez pięć lat. Innym sposobem na zwiększenie pojemności wodnej gleby jest wzbogacenie jej w materię organiczną - kompost lub obornik. Korzystne jest też oczywiście ściółkowanie gleby.

– Zaczynamy od podlewania roślin jednorocznych (kwiatów i warzyw). W następnej kolejności podlewamy płytko korzeniące się rośliny wieloletnie, jak azalie i różaneczniki, hortensje, kaliny, piwonie, funkie, języczki, paprocie.

Jaka powinna być najlepsza do podlewania woda?

Zwykle zaleca się podlewanie roślin wodą miękką i ciepłą - najlepiej deszczówką zbieraną do beczek lub innych zbiorników podstawionych pod rynny. Jeśli jednak zdecydujemy się na założenie automatycznego nawadniania (co nie jest tanie), będziemy skazani na wodę z domowej instalacji.

Instalacje nawadniające

Alternatywą może być gromadzenie większej ilości deszczówki (na przykład w zbiorniku po szambie, oczywiście po podłączeniu domu do kanalizacji) i czerpać ją przy użyciu pompy zanurzeniowej umieszczonej w zbiorniku. Taka pompa jest stosunkowo tania, ale nie daje na tyle wysokiego ciśnienia, aby można było nią zasilać dużą instalację zraszającą.

Automatyczna instalacja nawadniająca, choć bazuje na twardej zwykle wodzie z instalacji, ma swoje wyraźne zalety. Nawadnianie automatyczne umożliwia kontrolę ilości zużytej wody i podlewanie w okresach mniejszego nasłonecznienia, co ogranicza odparowywanie wody. Odpowiednie zaprogramowanie takiej instalacji zwalnia ogrodnika z obowiązku ręcznego podlewania roślin - nie musimy biegać z konewkami, nie zajmujemy się rozwijaniem węży oraz przestawianiem i regulowaniem zraszaczy.

Patrząc od strony technicznej, automatyczna instalacja składa się z programatora, zaworu głównego, skrzynki zaworowej, złączy (gwintowanych lub szybkozłączek), rur z polietylenu doprowadzających wodę oraz zraszaczy, które mogą być z dyszami statycznymi lub turbinowymi.

Należy zwrócić szczególną uwagę na wysokość wynurzania zraszaczy (10 cm dla trawników, 15 cm dla kwietników, 30 cm dla krzewów). Zraszacze umieszczone za głęboko będą zarastać trawą, zakopane za płytko mogą zostać uszkodzone przez kosiarkę.

Bardziej efektywne od zraszania jest nawadnianie kropelkowe. Polega ono na podawaniu wody w bezpośrednie sąsiedztwo systemu korzeniowego, w postaci kropli, wydostających się przez tzw. emitery rozmieszczone na linii kroplującej. Emitery rozmieszczone są standardowo co 33, 40, 50 lub 60 centymetrów. W przypadku, gdy różnica poziomu terenu wynosi powyżej metra, stosuje się linię kroplującą z kompensacją ciśnienia.

Linię kroplującą układa się pod korą lub żwirem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki