Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakie skutki przyniesie podwyższenie wieku szkolnego?

Maciej Kałach
Maciej Kałach
Dyrektorzy przekonują, że wykonali mnóstwo dobrej roboty, aby maluchy świetnie czuły się w szkole
Dyrektorzy przekonują, że wykonali mnóstwo dobrej roboty, aby maluchy świetnie czuły się w szkole Grzegorz Gałasiński
Samorządowcy nie są w stanie przewidzieć, jakie skutki przyniesie podwyższenie wieku szkolnego. Czy brak 6-latków to mniejsze zatrudnienie w szkołach i większe oblężenie przedszkoli?

„Nie jesteśmy w stanie dziś przewidzieć, jakie rozwiązania zostaną wdrożone” - to odpowiedź Urzędu Miasta Łodzi na pytanie, czy ponowne ustalenie wieku posyłania dziecka do szkoły na 7 lat, spowoduje zwolnienia wśród nauczycieli. Mniejsze samorządy w województwie także jeszcze są w fazie wyliczeń.

Zdecydowana zapowiedź rządu PiS, dotycząca cofnięcia reformy poprzedniego gabinetu PO związanej z 6-latkami, musi skłaniać do liczenia. Bo, jeśli zdecydowana większość rocznika 2009 jest już od września w podstawówce (patrz słupki), kto trafi do klas pierwszych po następnych wakacjach, gdy nowymi pierwszakami mają być 7-latki (czyli ten sam rocznik 2009)?

- Aby bez problemów utrzymać obecne zatrudnienie swoich nauczycieli klas I-III, będę potrzebował po wakacjach trzech nowych oddziałów - mówi Jarosław Krajewski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 7 w Łodzi, gdzie w poprzednich naborach udawało się utworzyć nawet cztery oddziały pierwszaków. - Jednak zapowiada się duże wyzwanie, skoro w 2016 r. zostanie mi w rejonie tylko kilkanaście 7-latków, które otrzymały odroczenie w 2015 roku jako 6-latki.

Przypomnijmy, że odroczenia rodzice zdobywali w publicznych i prywatnych poradniach psychologiczno-pedagogicznych. Specjaliści wydawali je, gdy stwierdzili u 6-latka np. niedojrzałość emocjonalną, obniżoną sprawność intelektualną czy problemy z koncentracją.

Dyrektor Krajewski pociesza się, że w rekrutacji 2016 na pewno pomoże jego szkole m.in. renoma prowadzonej w SP nr 7 klasy sportowej, ponadto zamierza przekonać wielu rodziców dzieci z rocznika 2010, że wciąż warto posyłać do podstawówki 6-latki.

- Wykonaliśmy mnóstwo dobrej roboty, nauczyciele są przeszkoleni, pracownie przygotowane - mówi Krajewski.

Inny łódzki dyrektor jest optymistą.

- Wierzę, że rodzice mają świetny kontakt z nauczycielami przedszkoli. To oni powinni wskazywać, że Jaś może zostać pierwszakiem w wieku 6 lat, a Zosia powinna poczekać na ten status jeszcze rok dłużej. Nie widzę nic złego w tym, aby to rodzice w oparciu o wiedzę wychowawców obserwujących postępy dziecka w przedszkolu sami podejmowali decyzję - mówi Piotr Bara, dyrektor SP nr 138 w Łodzi.

Bara jest pewien, że we wrześniu zbierze z „odroczonych” i dzieci z rocznika 2010 dwie klasy pierwsze - co pozwoli mu na utrzymanie obecnego zatrudnienia nauczycieli klas I-III.

„Odwrócenie” reformy PO przez PiS na pewno spodoba się w przedszkolach. M.in. za sprawą posłania 6-latków do szkół w Łodzi nie tylko przestało brakować miejsc w miejskich placówkach dla dzieci w wieku 3-4 lat, ale i zrobił się ich niewielki nadmiar (obecnie 390 wolnych miejsc). A nauczyciele w przedszkolach zaczęli drżeć o pracę. Teraz te lęki odejdą, ale warto sprawdzić, czy nie powróci problem braku miejsc dla maluszków.

- W tej chwili miasto Łódź ma do dyspozycji ponad 16 tys. miejsc w przedszkolach publicznych. Trzeba jednak pamiętać, że jest to liczba, która może ulec zwiększeniu, jeśli zajdzie taka potrzeba - opowiada Jolanta Baranowska z biura prasowego UMŁ.

Przypomina, że w ubiegłych latach było to nawet 17 tys. miejsc.

Czy to wystarczy? Przypomnijmy, że w ostatnich latach przed posłaniem 6-latków do szkół w Łodzi rodzice chcieli zapisywać do przedszkoli publicznych ponad 18 tys. kandydatów w wieku 3-6 lat.

- Wydział edukacji dołoży wszelkich starań, by dla żadnego łódzkiego dziecka nie zabrakło miejsca w przedszkolu publicznym - zaznacza Baranowska.

Jak informuje magistrat, w obecnym i ubiegłym roku szkolnym nie zdarzyła się sytuacja cofnięcia 6-latka, który rozpoczął naukę w podstawówce do przedszkola. Taka sytuacja jest obecnie przewidziana w przepisach oświatowych, jeśli od września do grudnia dyrektor zauważa, że dziecko nie radzi sobie w szkole. Jednak, jak nieoficjalnie opowiadają szefowie łódzkich podstawówek, postulat takiego „cofnięcia” zawsze spotyka się ze zdecydowaną krytyką rodziny ucznia, która traktuje to jako rodzaj „ujmy na honorze”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki