MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Matusiak: wychowankowie to nasza chluba!

Anna Gronczewska
Janusz Matusiak, prezes UKS Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi.
Janusz Matusiak, prezes UKS Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi. Krzysztof Szymczak
Naszych jedenastu wychowanków grało lub gra w kadrze narodowej. Nie ma drugiego takiego ośrodka. I nie chodzi tylko o piłkę nożną. Naszym wychowankiem jest Jerzy Janowicz, niesamowity propagator miasta Łodzi, ale też naszej szkoły. Należy też wspomnieć olimpijczyka z Londynu, siatkarza plażowego Grzegorza Fijałka. Na ubiegłorocznej maturze nasz uczeń otrzymał same najwyższe oceny, mimo że był sportowcem. - opowiada Janusz Matusiak, prezes UKS Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Łodzi.

Jakim miastem jest według Pana Łódź?

Łódź to miasto o bogatych tradycjach - Ziemia Obiecana dla kilku pokoleń Polaków, Żydów i Niemców. Ślady tamtych czasów są widoczne w wielu miejscach miasta. Cieszy mnie, że niektóre stare fabryki, kamienice, familioki są odrestaurowane. Szczególnie na te ostatnie lubię popatrzeć, bije z nich etos pracy, niepoddawania się problemom życiowym.
Oczywiście czasy się zmieniają - dziś nie ma już innych narodowości w Łodzi, dym z kominów fabryk nie unosi się nad miastem, Bałucki Rynek, na którym często robię zakupy, musi konkurować z coraz liczniejszymi supermarketami przekornie można powiedzieć, że centrum miasta to już nie Piotrkowska, a Manufaktura.

Łódź się zmienia, ale Pan pewnie ma w niej swoje ulubione miejsca?

Historyczne miejsca jednak pozostały i wciąż inspirują, nawet jeżeli ich obecny stan daleki jest od ideału. Weźmy tak bliski memu sercu sport. Uwielbiam chodzić na mecze ŁKS i Widzewa. Stare stadiony obu klubów przypominają o wielkich meczach jakie rozgrywano w tym mieście, dlatego, mimo chronicznego braku pieniędzy, futbol istnieje w Łodzi. Oczywiście, potrzebny mu jest zastrzyk energii, czyli nowoczesny stadion, wokół którego kręciłoby się sportowe życie w mieście. Taka sportowa Manufaktura. Mamy już nowoczesną, często wypełnioną tłumami halę, najwyższy czas na piłkarski stadion. Najchętniej w Łodzi odwiedzam jednak ulicę Milionową i SMS. Lubię patrzeć jak za piłką uganiają się kolejne pokolenia chłopaków najczęściej marzących o koszulce właśnie ŁKS i Widzewa. Historia inspiruje uczniów szkoły, zadaniem SMS jest zapewnić im jak najlepsze warunki do rozwoju. W tak zwanej biednej Łodzi udało nam się stworzyć bazę sportową, jakiej nie ma w wielu bogatszych od Łodzi miastach. Zawodnicy i zawodniczki SMS mają na koncie medale w piłce nożnej i siatkówce, a więc w dwóch najpopularniejszych w Polsce dyscyplinach.

Taką bazą jaką ma SMS nie pochwali się żaden klub sportowy w Łodzi...

Myślę, że nie tylko w Łodzi, ale też w Polsce. Trudno będzie znaleźć klub, który ma tak przystosowaną bazę do szkolenia dzieci i młodzieży. To efekt dwunastu lat naszej ciężkiej pracy. To, co osiągnęliśmy, jeśli chodzi o infrastrukturę, to głównie dzięki temu, że praktycznie w 70 procentach wszystko wykonaliśmy we własnym zakresie, sposobem gospodarczym. Bo gdybyśmy te prace chcieli zlecać innym firmom, to prawdopodobnie tego byśmy nie zrobili. Mamy sześciu-siedmiu pracowników, których wspomagamy fachowcami z zewnątrz.

Planujecie jeszcze rozbudować tę bazę?

O ile pozyskamy jakieś środki, to staramy się inwestować w infrastrukturę. Udaje się nam. Zamierzamy postawić na terenie szkoły budynek internatu na sto miejsc. Teraz korzystamy z dwóch szkolnych łódzkich burs. Ta inwestycja jest naszym priorytetem. Marzy nam się wybudowanie od strony ulicy Tymienieckiego hotelu na 120-140 osób. To dopiero plany, ale taki hotel jest nam bardzo potrzebny. Do nas przyjeżdżają kluby ekstraklasy i przygotowują się na przykład przed meczem z Widzewem. Ostatnio był Górnik Zabrze, była Korona Kielce.

Waszą chlubą są pewnie wychowankowie?

Należy się nimi chwalić. W tym tygodniu podpisałem umowę z Jagiellonią Białystok i nasz wychowanek, Tomek Kowalski, został jej zawodnikiem. Naszych jedenastu wychowanków grało lub gra w kadrze narodowej. Nie ma drugiego takiego ośrodka. I nie chodzi tylko o piłkę nożną. Naszym wychowankiem jest Jerzy Janowicz, niesamowity propagator miasta Łodzi, ale też naszej szkoły. Należy też wspomnieć olimpijczyka z Londynu, siatkarza plażowego Grzegorza Fijałka. Na ubiegłorocznej maturze nasz uczeń otrzymał same najwyższe oceny, mimo że był sportowcem.

Pokazujecie, że jednak można coś dobrego zrobić w Łodzi...

Nie rozglądamy się na boki i nie czekamy aż nam ktoś pomoże. Mamy parcie do przodu. Wszystko co robimy to z myślą o młodych ludziach. Od pewnego czasu zaczęli pomagać nam niektórzy rodzice. Zobaczyli, że to co robimy nie idzie na marne, a z korzyścią dla młodych ludzi. Cała ta baza, z opieką medyczną, odnową biologiczną, stołówką pokazują, że warto nam pomagać.

Jest Pan łodzianinem. Może być Pan z tego dumny?

Na pewno tak. Choć są takie chwile, że człowiek nie raz się zastanawia nad tą Łodzią. Takie momenty trwają bardzo krótko. Gdy mam chwilę zwątpienia, to idę na ulicę Piotrkowską, pospaceruje po niej. Mam to tej ulicy wielki sentyment. Siadam w kawiarni, zjem ciastko, wypiję kawę i humor wraca. Tak samo jest w sporcie. Ja tu pracuje ciężko, od siódmej rano do siódmej wieczorem, także w sobotę. Gdy czasem mam dość tego wszystkiego to idę popatrzeć jak trenują siedmio-ośmioletnie dzieciaczki. Tak się naładuję patrząc jak walczą, jak cieszą się z tego, że strzelą bramkę, że zaraz myślę: Janusz, trzeba wracać do roboty!

Patronem Szkoły Mistrzostwa Sportowego jest Kazimierz Górski. Odwiedzał was czasami?

Jak tylko zdrowie mu pozwalało to w ciągu roku odwiedzał nas trzy-cztery razy. Pan Kazimierz ma u nas pamiątkową tablicę, kamień upamiętniający jego osobę. Jest dla nas wzorem do naśladowania. Bardzo mocno się utożsamiamy z panem Kazimierzem.

Łódzkie kluby piłkarskie mogą tylko wspominać dawne, dobre czasy?

ŁKS i Widzew to kawał historii tego miasta, przetrwały zabory i okupację, nie wypadły z drogi na licznych zakrętach polskiej historii. Wierzę, że wrócą czasy, kiedy derbami Łodzi żyła cała piłkarska Polska. Denerwują mnie opnie, że te czasy już nie wrócą. Przecież łodzianie potrafili przywrócić do życia stare fabryki, kamienice, pałace - weźmy Manufakturę, Muzeum Włókiennictwa, Pałac Poznańskiego. W tych miejscach wciąż tętni życie jak przed stu laty. Wierzę też, że w odrodzeniu ŁKS i Widzewa będzie miał swój udział SMS.
Rozmawiała Anna Gronczewska

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki