MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jest doktorant, to jest dotacja dla uczelni

Paweł Patora
Dr Karolina Czarnecka: - Muszę zrobić habilitację, aby nie pełnić jedynie funkcji dydaktycznej lub pomocniczej
Dr Karolina Czarnecka: - Muszę zrobić habilitację, aby nie pełnić jedynie funkcji dydaktycznej lub pomocniczej Paweł Patora
Czy habilitacja jest potrzebna? Czy sprawdza się system studiów doktoranckich? Jakie są bariery rozwoju karier naukowych? 4 listopada w Łodzi dyskutowali o tym młodzi i starsi naukowcy.

Była to już druga debata z cyklu „Konflikt czy sztafeta pokoleń”, zorganizowana przez Akademię Młodych Uczonych przy PAN. Obie dyskusje odbyły się w Łodzi. Właśnie tu pracuje przewodniczący AMU - dr hab. Jakub Fichna, profesor łódzkiego Uniwersytetu Medycznego. Miejscem tegorocznej debaty było Centrum Dydaktyczne tej uczelni. Odbyły się dwa panele dyskusyjne. Przysłuchiwaliśmy się pierwszemu, poświęconemu modelom kariery naukowej. Zaczęło się spokojnie, ale chwilę później pojawiły się opinie radykalne.

Moderatorka dyskusji, dr Anna Ajduk z Uniwersytetu Warszawskiego, prezes Klubu Stypendystów Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, przypomniała, że habilitacja istnieje nie tylko w Polsce, ale też m. in. w Niemczech, Austrii, Francji, natomiast w krajach anglosaskich jej nie ma. Warto więc zapytać, czy habilitacja jest istotna dla rozwoju naukowego, czy może stała się już anachronizmem.

- Habilitacja jest nie tylko niepotrzebna, ale wręcz szkodliwa - stwierdził prof. Edward Nęcka, psycholog z Uniwersytetu Jegiellońskiego, wiceprezes PAN. - Uważa się, że instytucja habilitacji zrównuje jej posiadaczy. Gdy ktoś jest habilitowany, to jest jednakowo dobry jak inni i ma takie same prawa jak oni. Habilitacja jest warunkiem posiadania niektórych ważnych uprawnień, na przykład promowania młodzieży doktoranckiej. Gdyby zwykli doktorzy mogli promować doktorów, jak to się dzieje np. na Harvardzie czy Oxfordzie (tylko trzeba być profesorem tej uczelni), to habilitacja byłaby jedynie ozdobnikiem. Skoro jednak od niej zależą uprawnienia osobiste i instytucjonalne, to jest ona hamulcem rozwoju nauki w Polsce.

- Zgadzam się, że habilitacja nie jest najlepszym rozwiązaniem, ale mam świadomość, że będę musiała ją zrobić - powiedziała dr Karolina Czarnecka, biolog z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, członek Rady Młodych Naukowców. - W przeciwnym przypadku, po odpowiedniej liczbie lat przepracowanych w charakterze adiunkta, pozostanie mi możliwość pracy na stanowisku albo starszego wykładowcy, albo pracownika naukowo-technicznego. To oznacza, że moja praca na uczelni zostanie zdegradowana albo do funkcji dydaktycznej, albo do funkcji pomocniczej.

Zdaniem dr Czarneckiej, w obecnym modelu brakuje miejsca dla pracy naukowej, która nie wiąże się z koniecznością prezentowania swego dorobku w postaci rozprawy habilitacyjnej. Co prawda młodzi naukowcy po doktoracie, którzy są autorami lub współautorami prac publikowanych w wysoko notowanych czasopismach, mają szanse na uzyskanie finansowania i kierowanie projektami badawczymi, jednak nawet to i wykazanie, że jest się dobrym naukowcem, nie wystarcza do uzyskania samodzielności w ramach instytucji naukowej.

- Byłem zwolennikiem habilitacji, kiedy sam ją robiłem, gdyż uważałem, że jest to narzędzie do, powiem brzydko, selekcji ludzi na odpowiednie stanowiska - przyznał prof. Stanisław Czuczwar z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, wiceprezes PAN. - Gdy jednak habilitację zrobiłem i zacząłem przyglądać się, kto te habilitacje uzyskuje, diametralnie zmieniłem zdanie. Stopnie doktora habilitowanego dostawali ludzie, którzy na to nie zasługiwali. Robiło się to za pomocą dopisywania się do publikacji. Nawet szef zlecał: „Słuchajcie, tego trzeba dopisać, najlepiej na pierwszym miejscu, bo on będzie miał wkrótce habilitację”.

Prof. Maciej Wojtkowski - fizyk z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, członek AMU i Klubu Stypendystów FNP stwierdził, że niepotrzebne jest nie tylko nadawanie stopni doktora habilitowanego, ale także tytułów profesorskich. Według niego jest to model, który sprawdzał się w minionej epoce, ale nie teraz, gdy liczba pracowników nauki szybko wzrasta (w 2000 r. było na świecie 5 mln naukowców, a w roku 2010 już 10 mln), a ponadto istnieją inne kryteria oceny kompetencji i poziomu naukowego, takie jak praca w międzynarodowych zespołach badawczych, czy publikacje w prestiżowych czasopismach naukowych.

Prof. Marek Chmielewski z Instytutu Chemii Organicznej PAN w Warszawie zwrócił uwagę, że po zlikwidowaniu kolokwium habilitacyjnego i wykładu habilitacyjnego, znacznie obniżył się średni poziom naukowy rozpraw habilitacyjnych.

- Głównym problemem jest nie tyle instytucja habilitacji, ile przeregulowanie sfery nauki i szkolnictwa wyższego - mówił prof. Jarosław Płuciennik - humanista z Uniwersytetu Łódzkiego, prorektor tej uczelni. - Istnieje ponad 1000 stron ustaw i rozporządzeń regulujących ten obszar.

Prof. Nęcka zwrócił uwagę na to, że uczelnie oraz instytuty naukowe masowo przyjmują chętnych na studia doktoranckie, ponieważ dostają dotacje za każdego doktoranta. Nie ma natomiast dotacji za wypromowanego doktora. Dlatego z góry przyjmuje się, że tylko niewielka część doktorantów zrobi doktorat. Ta organizacyjno-finansowa bariera spowodowała obniżenie się przeciętnego poziomu doktoratów w Polsce.

- Rzeczywiście, rażąco różnią się liczby tych, którzy zaczynają studia doktoranckie i tych, którzy bronią prace doktorskie - przyznała dr Justyna Małkuch-Świtalska, prezeska Stowarzyszenia Rozwoju Karier Doktoranów i Doktorów PolDoc. - Już na pierwszym roku studiów doktoranckich ich uczestnicy przeżywają szok. Orientują się wtedy, że trudno będzie im te studia skończyć, bo będą musieli jednocześnie zdobywać środki na utrzymanie, a nawet jeśli skończą studia, to nie wiadomo, co będzie z nimi dalej.

Dr Małkuch-Świtalska stwierdziła, że ogromna rzesza doktorantów stanowi inwestycję naszego państwa, ale inwestycja ta nie została zakończona.

Prof. Płuciennik zauważył, że w Polsce, w świetle prawa, studia doktoranckie przygotowują do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego. Dlatego konieczne są praktyki dydaktyczne. W ogóle natomiast nie przygotowuje się doktorantów do pracy w biznesie, a 95 procent absolwentów studiów doktoranckich idzie do pracy poza uczelnią.

- Odpowiadając na postawione w tytule debaty pytanie „Konflikt czy sztafeta pokoleń”, myślę, że w odniesieniu do studiów doktoranckich, starsze pokolenie źle ustawiło cały ten system - powiedział prof. Płuciennik. - Mamy bowiem z jednej strony umasowienie tych studiów, a z drugiej - brak pomysłu na to, co mają robić ich absolwenci.

Zdaniem Edwarda Nęcki, ważną barierą rozwoju karier naukowych jest niski poziom zaufania społecznego w naszym kraju.

- Gdyby ten poziom był wyższy, to nie kwestionowano by ocen eksperckich czy recenzenckich - mówił prof. Nęcka.- Ponieważ jednak u nas nie ufa się nikomu, to obudowujemy się różnymi rozwiązaniami biurokratycznymi. To jest żenujące, że kandydat do stopnia doktora habilitowanego musi prosić współautorów z zagranicy, aby ocenili, ile procent wnieśli do wspólnej pracy.

Dr Edward Karasiński z Łódzkiego Towarzystwa Naukowego uznał, że coraz częściej oceny służące awansom naukowym mają charakter ilościowy, a nie jakościowy. Ważna jest nie jakość osiągnięć badawczych kandydata do awansu, ale ile napisał, ile ma na swym koncie wynalazków i odkryć, choćby nawet to były odkrycia o charakterze przyczynkowym. Dr Karasiński zwrócił też uwagę na obniżanie się poziomu etycznego pracowników naukowych, co - jego zdaniem - zaczyna się od tolerowania nieuczciwości (np. przepisywania prac z internetu) uczniów w szkole i studentów na uczelni.

Podczas debaty mówiono też m. in. o niedostatecznym finansowaniu nauki, mobilności jako warunku efektywnego rozwoju naukowego, a w drugim panelu, prowadzonym przez prof. Fichnę - o idei mentoringu w polskiej nauce.

Zobacz też:

R. Petru: Najbardziej popularnym kierunkiem studiów jest bezrobocie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki