W związku z tą hiobową wieścią przypomniało mi się, że w dawnych PRL-owskich czasach nauczyciele byli jedyną grupą zawodową, która niecierpliwie czekała na podniesienie cen wódki. Sprawa nauczycielskich poborów była bowiem uregulowana niepisanym zwyczajem: kiedy drożała gorzałka, nauczyciele wiedzieli, że wkrótce poprawi się im w portfelu.
Niestety, złej informacji o braku podwyżek pani minister nie skompensowała optymistycznym komunikatem. Wręcz przeciwnie: stwierdziła, że gimnazja pozostaną! A to znaczy, że nikt oświaty nie zamierza ratować. A powinien, przy okazji kierując do ciężkiej pracy w kamieniołomach twórców oświatowej reformy, programów nauczania i autorów podręczników.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?