Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Kik: Konflikt Tuska ze Schetyną a sprawa uboju rytualnego

rozm. Piotr Brzózka
Kazimierz Kik
Kazimierz Kik Andrzej Wiktor/Polskapresse
Rozmowa z prof. Kazimierzem Kikiem, politologiem.

Co pchnęło Donalda Tuska, by dał twarz ustawie o uboju rytualnym? Jakie lobby, jaka polityczna kalkulacja?
To była inicjatywa PSL, nie wiem, czy nie odbyło się to w ramach wewnątrzkoalicyjnego rozrachunku z ludowcami. Czasem z inicjatywy PSL rząd musi coś zrobić. Prawdopodobnie kwestia uboju rytualnego była najtańszym - zdaniem Tuska - prezentem dla Piechocińskiego. Tylko że prezent okazał się bardzo drogi. Przegrał Piechociński, ale Tusk dostał rykoszetem. Sama PO nie miała w tym żadnego interesu. Ale przy okazji sprawa została w PO potraktowana jako element wewnętrznej rozgrywki z Tuskiem. Spójrzmy na opozycyjną postawę posła Halickiego, kojarzonego ze Schetyną.

PO podzieliła się w głosowaniu. Przeciw ustawie byli nie tylko schetynowcy, ale też Ewa Kopacz, a więc jedna z najbardziej zaufanych osób premiera.
Ostatnio zmieniła w tej sprawie zdanie... Trudno mi powiedzieć, dlaczego tak się zachowała, ona nie jest samodzielnym graczem na szachownicy. W każdym razie Tusk stracił już chyba orientację co do układu sił w Platformie.

Kilka tygodni temu premier miał zażądać jedności w sprawie uboju. Nieważne, czy na "tak", czy na "nie", byleby pokazać jednolite stanowisko PO. Jakby jedność była dużo ważniejsza niż los zwierząt, nad którym się pochylano.
Odniosłem takie samo wrażenie. Są wybory w partii. Jest oczywiste, że Tusk je wygra, ale nie jest oczywiste, że PO będzie "partią Tuska". Zwolennicy Schetyny będą grać na jak najsłabszy wynik premiera, żeby nie był on w partii hegemonem. Tusk chciał jedności, by pokazać, że wciąż jest szeryfem. Teraz otoczenie premiera będzie odkręcać wydźwięk głosowania w sprawie uboju, mówić, że w PO jest demokracja. Na pewno Tusk nie będzie przyznawał, że coś przegrał.

Ale skoro miał obsesję jedności w PO, to przegrał. Nie pierwszy zresztą raz w tego typu sprawach, gdzie w grę wchodzi sumienie, wartości, moralność.
To, że Tusk nie jest hegemonem, od dawna udowadnia Gowin, a także skrycie Schetyna. Tusk nie panuje nad sytuacją. Wciąż mu zależy, ale ludzie Schetyny będą wykorzystywać każdą sytuację by go osłabić. Tak było i teraz, mimo że kwestia uboju rytualnego nie była koncepcją premiera i nie była dla niego sprawą życia i śmierci.

Tusk zaryzykuje jeszcze w tej kadencji jakąkolwiek debatę, w której kluczowe są sumienia posłów?
Myślę, że sobie daruje. W PO wygasza się teraz dyskusje nad pomysłami nazbyt ocierającymi się o ideologię.

Chyba że Kaczyński podrzuci projekty tego typu ustaw, jeśli odkryje, że to skuteczny sposób na przeciwnika...
Mógłby, ale na razie platfor-miana większość wystarczy, żeby zablokować prezesa PiS. Jest jeszcze coś takiego jak sejmowa zamrażarka.

Kaczyński do ostatnich chwil był pod silną presją środowisk wiejskich, a jednak zagłosował wbrew ich naciskom. Nie dziwi to Pana w sytuacji, gdy PiS w naturalny sposób szuka elektoratu na wsi?
PiS nie głosował wbrew interesom wsi, tylko wbrew lobby PSL-owskiemu. Jeżeli Kaczyński ma na wsi elektorat, to nie jest to elektorat przemysłowy, to nie są ludzie, którzy robią wielkie interesy. Na Kaczyńskiego na wsi głosują ludzie biedni, elektorat socjalny. Wiejski biznes popiera PSL. To lobby mogło sobie bombardować Kaczyńskiego, ale było nieświadome faktu, że Kaczyński ma doskonałe rozeznanie na temat tego, kto na niego głosuje na wsi.

PiS głosował przeciw, bo jest przeciw PO, czy dlatego, że prezes kocha zwierzęta?
Kaczyński kocha swojego kota... Ale polityka jest brutalna, tu chodzi o duże interesy, nie tylko biznesowe, ale i polityczne. Zwierzęta są tu na samym końcu, podobnie zresztą jak obywatele. Dla Kaczyńskiego to była kolejna okazja, by wykazać słabość obozu rządzącego, jego skłócenie, brak jedności. Kaczyński, nie popierając uboju rytualnego, zadziałał prawidłowo, aż prosiło się o to, żeby przyłożyć Platformie i pokazać się jako obrońca zwierząt. To są kolejne punkty dla Kaczyńskiego.

Który walczy o odświeżenie wizerunku. W tej sytuacji to PO wyszła na partię zaściankową.
To wygląda na schyłkowy okres PO. Zawsze w schyłkowym okresie rządów gubi się azymut. Są już tylko działania, nastawione na utrzymanie status quo. Rząd ma większość, ale jest ona niejednolita, nadszarpnięta wewnętrznymi wyborami w PO, postawą Schetyny, próbami usamodzielnienia PSL. Natomiast w obozie PiS jedność rośnie. Zwrócę uwagę na jeszcze jedną rzecz. PiS zagłosował ramię w ramię z SLD. A w Elblągu, gdzie PiS wygrał wybory, szefem rady miejskiej został działacz SLD...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki