Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Kik: Skandale nie wykluczają z polskiej polityki

rozm. Piotr Brzózka
Kazimierz Kik: Byłoby błędem mówienie, że absolutnie cała klasa polityczna jest zła, bo weźmy Władysława Bartoszewskiego czy Tadeusza Mazowieckiego. Ale rzeczywiście jest problem. Polska demokracja jest chora, a jej główną chorobą jest klasa polityczna
Kazimierz Kik: Byłoby błędem mówienie, że absolutnie cała klasa polityczna jest zła, bo weźmy Władysława Bartoszewskiego czy Tadeusza Mazowieckiego. Ale rzeczywiście jest problem. Polska demokracja jest chora, a jej główną chorobą jest klasa polityczna Andrzej Wiktor/Polska Press
Rozmowa z prof. Kazimierzem Kikiem, politologiem.

Czy w zachodnim kraju minister, co do którego formułuje się podejrzenia w sprawie legalności posiadanej broni, wciąż byłby ministrem, tak jak pozostaje nim Cezary Grabarczyk?
Nie sądzę. W utrwalonych demokracjach funkcjonują wspólne standardy, obowiązujące obywateli i polityków. Istotna jest też jakość klasy politycznej i świadomość obywateli, które są wyższe na Zachodzie. Tam byłoby niemożliwe, żeby partia pozwalała takiemu politykowi trwać na stanowisku, zakładając, że on sam wcześniej nie podałby się do dymisji. Zresztą na Zachodzie trudniej jest się dopuszczać różnych rzeczy, mając na uwadze nie tylko wyższą kulturę polityczną, ale też nieuniknioność skandalu. A w Polsce skandal jest łatwo ukryć, czasem tylko coś wychodzi dzięki dociekliwości mediów albo złośliwości kolegów.

Sprawa Grabarczyka nie jest jeszcze wyjaśniona. Czy jest Pan zwolennikiem niszczenia karier politycznych na takim etapie?
Jeśli chodzi o kulturę prawną, to istnieje domniemanie niewinności - póki nie ma wyroku sądu, nie ma winnego. Ale w polityce liczy się wiarygodność przedstawicieli państwa. Pytanie zasadnicze: czy państwo może sobie pozwolić na podważanie wiarygodności w oczach obywateli? Moim zdaniem, nie można na to po-zwolić. To, co dotyczy Grabarczyka, to tylko jeden epizod. Mieliśmy Nowaka, też ministra, i jego zegarek. Była sprawa Hofmana. Jeśli chcemy utrzymać w Polsce demokrację i jeśli państwo ma oddziaływać wychowawczo na obywatela, to państwo nie może sobie pozwolić na naruszenie wiarygodności. Jeśli to państwo karze ucznia za to, że nie wykupił biletu w autobusie, to powinno wykazywać się konsekwencją w stosunku do wszystkich, również do polityków.

Wspomniał Pan Hofmana, Nowaka. Można dodać Wiplera, który chwilę po słynnym incydencie znów bryluje w mediach, Kurskiego, który nikogo nie zraża swoimi popisami na drodze, Sienkiewicza, który stracił wprawdzie stołek, ale pozostaje uznanym komentatorem w telewizji. Czy w polskiej polityce jest w ogóle miejsce na banicję ze wstydu?
Byłoby błędem mówienie, że absolutnie cała klasa polityczna jest zła, bo weźmy Władysława Bartoszewskiego czy Tadeusza Mazowieckiego. Ale rzeczywiście jest problem. Polska demokracja jest chora, a jej główną chorobą jest klasa polityczna. Chorobę tę roznoszą partie polityczne. Chore są mechanizmy wyłaniania elit politycznych, awansowania w ramach partii w myśl zasady BMW - bierny, mierny, ale wierny. Liderzy partyjni otaczają się ludźmi, którym obcy jest honor, ambicja, liczy się zaś kariera i rachunek ekonomiczny.

Tylko czy my, jako społeczeństwo, wymagamy czegoś więcej od polityków?
O właśnie, tu pan trafił w sedno! Skandale nie wykluczają ludzi z polskiej polityki. Jeśli ktoś lub coś wyklucza, to są to koledzy z partii. Takich przykładów akurat mogę podać kilkadziesiąt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki