W toku pierwszego postępowania trzy osoby usłyszały już zarzuty sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób poprzez wprowadzenie szkodliwych dla zdrowia substancji m.in. w sklepie w Radomsku.
W sklepie ze "śmiesznymi rzeczami" w centrum miasta można było kupić spod lady produkty kolekcjonerskie, m.in. "zapachy do szafy", "zapachy do biurek", "odświeżacze do toalet", "imitacje brudu" i "czarny dym".
Walkę z punktem zaczął sanepid - wydawał kolejne decyzje, pobierał próbki dostępnych w sklepie środków, nakładał kary. Badania zabezpieczonych środków wykonane w Narodowym Instytucie Leków wykazały, że sprzedawane w Radomsku produkty zawierają substancje wykazujące działanie psychoaktywne, mogące zagrażać zdrowiu lub życiu. Problem jednak polegał na tym, że po kolejnych zakazach w tym samym miejscu działalność przejmowały inne firmy. Działania sanepidu popierali mieszkańcy, policja oraz urząd miasta.
Obecnie prowadzone śledztwo, oprócz sprawy radomszczańskiej, łączy postępowania z Bełchatowa, Piotrkowa, obszaru działania Prokuratury Okręgowej w Łodzi, a także m.in. z Ostrowca Świętokrzyskiego.
- Śledztwa zostały połączone i trafiły do Piotrkowa, bo sklepy były prowadzone przez spółki należące do tych samych osób - mówi Sławomir Mamrot, rzecznik prokuratury w Piotrkowie.
W toku połączonego śledztwa prokuratura zgromadziła dokumentację medyczną osób, które trafiły do szpitala po spożyciu produktów kupionych w sklepach objętych postępowaniem. Jak dodaje prokurator Mamrot, dokumentacja hospitalizowanych klientów sklepów z dopalaczami zostanie przesłana biegłym, aby ocenili oni, jaki był wpływ zażytych substancji na zdrowie i życie tych osób.
ZOBACZ TEŻ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?