Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kleszczów zapłaci szwagrowi byłej wójt i mężowi obecnej radnej pół miliona złotych

Maciej Wiśniewski
Dziennik Łódzki / archiwum
Rada Gminy Kleszczów zabezpieczyła w budżecie pół miliona złotych na wypłatę dla firmy Instar, której właścicielem jest Mariusz Tarkowski, prywatnie mąż radnej Ewy Tarkowskiej i szwagier byłej wójt, a obecnie też radnej Kazimiery Tarkowskiej. Obie radne były na sesji, na której głosowano uchwałę, choć Ewa Tarkowska wstrzymała się od głosu.

Firma jej męża była podwykonawcą robót drogowych na ulicach Sosnowej i Słonecznej w Kleszczowie oraz drogi w Wolicy. Głównym wykonawcą było Przedsiębiorstwo Robót Drogowych i Mostowych z Bełchatowa, które ogłosiło upadłość. Nie zapłaciło firmie Instar Mariusza Tarkowskiego za wykonane prace. Przedsiębiorca poszedł do sądu i wygrał. Na podstawie kodeksu cywilnego sąd uznał solidarną odpowiedzialność gminy za zobowiązania wobec podwykonawcy.

Jak zapewnia wójt Sławomir Chojnowski, kierowana przez niego gmina zwróci się do syndyka, który likwiduje upadłą spółkę PRDiM o zwrot tych kosztów. Ale ściągnięcie ich z firmy, której majątek w większości już wyprzedano, jest wątpliwe. Tymczasem gmina za zobowiązania upadłej spółki wyda pół miliona złotych. Większość to kwota, którą otrzyma firma Mariusza Tarkowskiego. Reszta - 26 tys. zł - to koszty sądowe.

Henryk Michałek, były przewodniczący Rady Gminy, a obecnie opozycyjny radny, grzmi jednak, że samorząd nie powinien lekką ręką oddawać pieniędzy.

- Ludzie walczą o pieniądze kilkanaście lat, nie ma pośpiechu - mówił na sesji, podkreślając, że gmina powinna wykorzystać całą ścieżkę odwoławczą. Tym bardziej że drugi podwykonawca PRDiM-u - Zakład Elektroinsta-lacyjny Elektromech z Piotrko-wa - też wygrał przed sądem, ale sprawa toczy się w drugiej instancji. Dlaczego zatem gmina, która w trakcie postępowania sądowego nie chciała pójść na ugodę z Instarem, nie zamierza się od niekorzystnego wyroku odwoływać?

- Gdyby to było inne nazwisko, to gmina skarżyłaby się przez wiele lat, ale tutaj jest wyrok pierwszej instancji i już idzie do wypłaty - podkreśla radny Michałek.

O rodzinnych powiązaniach nie chce mówić przedsiębiorca. - O jakich powiązaniach mówimy? Ja te prace drogowe wykonałem w 2012 roku, kiedy moja żona nie była jeszcze radną - mówi Mariusz Tarkowski. - Poszedłem na drogę sądową, ponieważ wykonałem prace, za które mi nie zapłacono. Nikt o tym nie mówi, że jako przedsiębiorca poniosłem koszty - dodaje.

Wójt Chojnowski podkreśla, że odsetki, które są naliczane już od półtora roku, jeszcze się zwiększą, jeśli gmina będzie się odwoływać, a szanse na wygranie procesu są niewielkie.

- Znowu będą krzyki, że narażam gminę na dodatkowe koszty - dodaje wójt.

Źródło x-news: Gmina jak żadna inna, czyli wyspy bogactwa na samorządowej mapie Polski

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki