Łowiczanin z Domaniewic zrobił coś nieprawdopodobnego. Pokazał każdemu młodemu człowiekowi, że spełnienie marzeń to nie jest utopia. Może się udać. Nieważne, że rywale z Holandii mają hale, a my blachę na kiju zamiast rolby. Młodzi Polacy, pamiętajcie, wy macie talent i charakter, a oni rolby. Trwajmy w swych marzeniach.
Skopiujmy wyczyn nowego bohatera. Idealnego bohatera do filmu "Zwyczajni-niezwyczajni". Strażaka!
Paradoksalnie, strażak ma czas na uprawianie sportu. W pierwszej klasie Szkoły Podstawowej przy ul. Drewnowskiej w jednej ławce zasiadłem z Pawłem Kępińskim, który później został strażakiem, a jeszcze później - mistrzem w tenisie stołowym. Zawód strażaka wymaga tzw. bycia pod parą, ale roboty to może nie być przez tydzień. Wtedy cały tydzień gra się w pingponga, albo jak koledzy Bródki - trenuje na siłowni.
Nie pamiętamy, kim z zawodu jest Kamil Stoch, nie wiemy kim z zawodu jest Justyna Kowalczyk, a wiemy, kim jest trzeci złoty medalista olimpijski - Zbigniew Bródka. Gdyby był strażnikiem miejskim łapiącym kierowców za przekroczenie prędkości, takiej popularności pewnie by nie zdobył. Nie można sobie wyobrazić lepszego PR dla zawodu strażaka, choć jakie korzyści z sukcesu swego kolegi po fachu osiągną inni strażacy? Żadne!
Sporty indywidualne mają to do siebie, że porywają kibiców wyłącznie w trakcie rywalizacji. Ale nic ponadto. Każdy prawdziwy kibic siedzący przed telewizorem płakał ze szczęścia po sukcesie Zbigniewa Bródki. Ale ilu z tych samych kibiców za, dajmy na to dwa miesiące, na pytanie: "Komu kibicujesz?", odpowie: "Zbyszkowi Bródce!" Ilu odpowie: "Justynie Kowalczyk!" Niewielu. Ludzie w zdecydowanej większości powiedzą: "kibicuję Widzewowi, ŁKS-owi, Legii, Realowi, Barcelonie". Na tym polega nieszczęście sportów indywidualnych. Nie sposób się identyfikować z przedstawicielami sportów indywidualnych, bo nawet trudno obejrzeć ich w akcji. Na otwarty trening Widzewa przyszło ponad tysiąc kibiców, nie wierzę, by kiedykolwiek tylu obejrzało trening naszych złotych medalistów razem wziętych.
W sporcie trzeba mieć furę szczęścia. O złotym medalu Zbigniewa Bródki zdecydowały trzy tysięczne sekundy. W zdobyciu złota Kamilowi Stochowi nie przeszkadzali Austriacy, Niemcy, Finowie, bo akurat przeżywają kryzys.
Teraz trzeba użyć czarodziejskiej różdżki i zarazić tym szczęściem, charakterem, którym imponowali złoci olimpijczycy, przedstawicieli innych dyscyplin. Może piłkarzy też uda się zaczarować! Abrakadabra!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?