Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejny niezwykły rajd niepełnosprawnego kolarza ŁKS. Do Warszawy i z powrotem

R. Piotrowski
Fot. ŁKS Łódź
Krzysztof Jarzębski w środę wyruszył z Pasażu Schillera do Warszawy, a w czwartek już o godzinie drugiej po południu zameldował się na mecie w Łodzi. To nie pierwszy, a zapewne i nie ostatni taki rajd niepełnosprawnego kolarza reprezentującego barwy Łódzkiego Klubu Sportowego.

W czwartek na Pasażu Schillera na Krzysztofa Jarzębskiego czekali przedstawiciele mediów, łódzkiego klubu oraz podopieczni fundacji DOM. Kolarz otrzymał od swojego klubu nową koszulkę z przeplatanką, flagę oraz kilka gadżetów klubowych.

- To już tradycja, że pana Krzysztofa zawsze witamy na mecie bądź kibicujemy mu na starcie – mówiła Milena Chmielecka z działu marketingu ŁKS. – Nasz kolarz pokazuje, że w sporcie nie ma rzeczy niemożliwych. Jest wspaniałym ambasadorem ŁKS – dodaje Milena Chmielecka.

Jego związek z łódzkim klubem nie jest dziełem przypadku, a jak zapewnia ŁKS – nie jest również chwytem marketingowym. W przeszłości Krzysztof Jarzębski trenował w ŁKS dziesięciobój, więc po latach, już w nowych okolicznościach, zdecydował się kontynuować karierę sportową z symboliczną przeplatanką na piersi.

W 1990 roku lekarze zdiagnozowali u sportowca nowotwór złośliwy kończyn dolnych, więc by ratować życie Krzysztof Jarzębski zdecydował się na amputację nóg. To nie był niestety koniec poważnych problemów ze zdrowiem, bo później nowotwór zaatakował również kręgosłup. Co było dalej? Krzysztof Jarzębski pokonał najpierw chorobę, a potem postanowił wrócić do sportu. Niepełnosprawność nie okazała się problemem. Sportowiec chwytał się wielu rzeczy, koniec końców postawił przede wszystkim na wózek inwalidzki, kajak, siłę swych rąk i wreszcie handbike, czyli rower z napędem ręcznym.

Laury na Mistrzostwach Polski Osób Niepełnosprawnych były dla niego ważne, ale nie wystarczały. Jak podaje oficjalna strona łódzkiego klubu zawodnik w 2015 roku w siedemnaście dni przejechał trasę Łódź – Stambuł – Łódź, potem ruszył w kolejną długą trasę, którą pokonał, odpowiednio: 70 km - handbikem, 40 km - kajakiem, 40 km - zwykłym wózkiem inwalidzkim, wreszcie ostatnie 200 znów handbikem. Sportowiec ŁKS pokonał w podobny sposób i słynną Dolinę Śmierci w USA, i zadziwiał wszystkich podczas maratonu w Paryżu, a na dokładkę ustanowił rekord świata - w ciągu trzydziestu godzin przebył bez odpoczynku trasę liczącą 630 km. To także on obciążony kamizelką wspiął się na rękach po 1700 schodach na Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.

Można więc powiedzieć, że rajd do stolicy i z powrotem był dla ełkaesiaka igraszką, lecz nie to jest najważniejsze. Łódzki sportowiec każdym swoim występem przypomina wszystkim o tym, co w sporcie jest najważniejsze. I to w jakim stylu!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki