Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komendant straży miejskiej: Nie jesteśmy chłopcami od blokad [WYWIAD]

Michał Meksa
Dariusz Grzybowski został komendantem w 2010 roku
Dariusz Grzybowski został komendantem w 2010 roku Krzysztof Szymczak
Z Dariuszem Grzybowskim, komendantem łódzkiej Straży Miejskiej, rozmawia Michał Meksa.

Jest Pan komendantem straży miejskiej już ponad dwa lata. Z jakimi wyzwaniami spotkał się Pan w tej pracy?
Jednym z największych była poprawa wizerunku strażników wśród mieszkańców naszego Miasta. Gdy rozpocząłem swoją pracę było na tym polu wiele do zrobienia. Przede wszystkim, Straż Miejska była dość mocno zamknięta na kontakty z mediami i nie komunikowała się z mieszkańcami w wystarczającym stopniu. Nie dziwi więc, że mieszkańcy postrzegali strażników negatywnie.

Co zrobiliście, żeby zmienić ten wizerunek?
Przede wszystkim nawiązaliśmy szeroką współpracę z różnymi miejskimi instytucjami działającymi na rzecz społeczności lokalnej. Strażnicy miejscy stali się też bardziej dostępni dla mieszkańców. Uczestniczymy w radach osiedli, stworzyliśmy stronę na Facebooku, ma ona już 1600 fanów. Istnieje otwarty telefon do komendanta, na który każdy może zgłosić się ze swoim problemem. Mieszkańcy mogą również osobiście zgłaszać swoje uwagi dotyczące pracy strażników i funkcjonowania jednostki. Raz w tygodniu jest dzień interesanta dla mieszkańców miasta, którzy mogą praktycznie bez kolejki dostać się do komendanta.

Łodzianie skarżyli się dawniej, że strażnicy ograniczają się tylko do wystawiania mandatów i że nie ma z nimi żadnego kontaktu.
To się zmieniło. Bardzo duży wpływ na poprawę naszego wizerunku miała bohaterska akcja strażnika, który interweniował w biurze poselskim PiS podczas morderstwa Marka Rosiaka. Obezwładnił napastnika i uratował życie innym pracownikom biura. To pokazało ludziom, że nie jesteśmy tylko chłopcami od zakładania blokad. Zbliżyliśmy się też do mieszkańców miasta. Bierzemy udział w spotkaniach i piknikach. Nie ograniczamy się tam tylko do rozmów. Organizujemy też pokazy sztuk walki czy tresury naszych służbowych psów. Często przeprowadzamy zajęcia sportowe dla tzw. trudnej młodzieży. Dzięki sportowi, przekazujemy dzieciakom dobre wzorce. Robimy to nie tylko dla nich. Jeśli będą dobrze przygotowani do życia, my w przyszłości będziemy mieć z nimi mniej pracy. Już teraz widać efekty. Mieszkańcy darzą nas coraz większym zaufaniem.

Jednak wizerunek straży miejskiej to przede wszystkim praca na ulicach. Jak tu radzą sobie Pańscy strażnicy?
Mamy coraz więcej interwencji - średni przyrost w roku to około 10%. Często spotykamy się z głosami mieszkańców, którzy twierdzą, że do nas najłatwiej się dodzwonić i że przejeżdżamy bez zbędnej zwłoki kiedy zagrożone jest życie lub zdrowie obywateli. Dużo interwencji dotyczy spraw sanitarno-porządkowych. Zresztą strażnicy bardzo zaangażowali się w ochronę środowiska. Patrole ekologiczne sprawdzają, czy łodzianie nie palą w piecach odpadami zatruwającymi środowisko. Strażnicy kontrolują też umowy na wywóz odpadów i odprowadzanie nieczystości. Często też, nasze interwencje dotyczą osób leżących na ulicach. Przeważnie są to pijani. Przewozimy ich do miejsc wytrzeźwienia. Takich przypadków mamy powyżej 10 tys. w ciągu roku.

Co jeszcze udało się zrobić?
Gdy obejmowałem stanowisko, dużym problemem w Łodzi byli "pudlarze". Sprawiali, że miasto wyglądało nieestetycznie i skarżyli się na nich kupcy, którzy działali legalnie. Przez rekwirowanie towaru sprawiliśmy, że taki handel po prostu przestał się opłacać. W ciągu ostatnich dwóch lat bardzo rozwinęła się też nasza sekcja konna, którą wykorzystujemy przy zabezpieczaniu imprez masowych. Przed Euro2012, wrocławscy strażnicy uczyli się u nas, jak to robić. Każdego roku zwiększa się także liczba patroli pieszych i rowerowych, które sa bardzo wysoko oceniane przez naszych mieszkańców.

Jednak są w Łodzi miejsca, w których przesiadują miłośnicy alkoholu, a strażników nigdy tam nie ma.
Rzeczywiście są miejsca, do których trudno jest dotrzeć w krótkim czasie i tutaj mamy jeszcze sporo do zrobienia. Miasto jest bardzo duże i środki, którymi dysponujemy są często niewystarczające. W tej chwili mamy 506 etatów. Zatrudniamy 482 osoby, z czego mundurowych strażników jest ok. 430. Gdybym miał do dyspozycji drugie tyle ludzi, to też każdy z nich miałby zajęcie i przydał się społeczności lokalnej.

Przyszłoroczny budżet straży miejskiej może być znacznie mniejszy. Jak to wpłynie na wasze funkcjonowanie?
Największą i najbardziej dostrzegalną bolączką, której się obawiamy będzie najprawdopodobniej zmniejszona liczba patroli zmotoryzowanych. W przyszłym roku nie będziemy też raczej kupować nowego sprzętu, choć potrzeby są duże, bo samochód z Oddziału Prewencji potrafi w roku przejechać nawet 80 tys. km patrolując ulice Łodzi.

W całym kraju powstają inicjatywy na rzecz likwidacji straży miejskich. Ostatnio również w Łodzi politycy zbierali podpisy pod takim projektem. Skąd bierze się taka tendencja?
Myślę, że przyczyn jest kilka. Niektóre straże rzeczywiście zajmują się np. tylko fotoradarami, dzięki którym mają największe dochody. Zapominają, że to nie jest ich jedyne zajęcie. Zawsze krytykowałem takich strażników. Często oni sami i gminy, którym podlegają, po prostu nie wiedzą, czym mają się zajmować. Z drugiej strony, mieszkańcy często ulegają stereotypom. Postrzegają nas właśnie jako chłopców od blokad czy tych, którzy łapią handlarki z pietruszką. Tymczasem my wykonujemy dużo większą pracę. Naszą główną misją jest służenie mieszkańcom.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki