Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zima podziurawiła łódzkie drogi. Kierowcy są wściekli

Jacek Losik
Jacek Losik
Zarząd Dróg i Transportu w Łodzi przyjął w styczniu 150 wniosków o zwrot kosztów naprawy samochodów, które uszkodzono na dziurawych ulicach.

Łukasz Pryt z Łodzi pod koniec grudnia zabrał mamę na zakupy. Niestety, za dobry uczynek musiał zapłacić sporo pieniędzy. Gdy odwoził mamę do domu, na ul. Zapolskiej wpadł w dziurę. Wyrwa była na tyle głęboka, że po wjechaniu w nią, natychmiast strzeliła opona. Kosztowało to pana Łukasza 600 zł. – Było wówczas bardzo mokro. Dziura była wypełniona wodą. Dlatego jej nie zauważyłem. Opona pękła, a ponieważ mam niestandardowy rozmiar felg, musiałem wymienić obie, za co zapłaciłem 600 zł (za używane egzemplarze – red.) – mówi Łukasz Pryt.

Łodzianin, podobnie jak setki innych kierowców tej zimy, wystąpił do Zarządu Dróg i Transportu o zwrot kosztów naprawy uszkodzonego samochodu. Tylko w styczniu do ZDiT wpłynęło 150 takich wniosków (w całym 2016 r. 
– 1110). Wszystkie roszczenia przekazywane są do ubezpieczyciela, który ocenia ich zasadność oraz określa wartość ewentualnego odszkodowania. Niestety oznacza to, że nie zawsze pokrywane jest 100 proc. kosztów naprawy.

Paweł Pijanowski ze stowarzyszenia „EL 00000 Zmotoryzowani Mieszkańcy Łodzi” przyznaje, że najbardziej kosztowne efekty regularnej jazdy po dziurawych ulicach kierowcy odczują dopiero za kilka tygodni.

Czytaj:Jak jechać po dziurawej nawierzchni?

– Przez jazdę po takich drogach zdecydowanie wzrasta zużycie zawieszenia. Na przykład wahacze nie urwą nam się od jednorazowego wjechania w dziurę. Niemniej, po kilku tygodniach jazdy po wyrwach możliwe, że i tak trzeba będzie je wymienić. Nikt nam jednak wówczas nie zwróci kosztów naprawy, ponieważ nie udowodnimy ubezpieczycielowi, że szkoda powstała przez wjechanie w dziurę w drodze, za którą odpowiada akurat ZDiT. A to jest wymagane podczas ubiegania się o odszkodowanie – tłumaczy Paweł Pijanowski.

Tomasz Andrzejewski, rzecznik ZDiT, zapewnia, że drogowcy robią co mogą, aby uzupełniać zimowe ubytki. Pracownicy zarządu pod koniec ubiegłego tygodnia objeżdżali swoje tereny, aby sprawdzić, gdzie należy wystawić zlecenie na naprawę.

Przeczytaj też:Odszkodowanie za dziury w drodze

– Głównie są problemy na ulicach, na których nie wymieniono jezdni i bardzo często asfalt ułożony jest na przykład na tzw. kocich łbach. Na pewno musimy pojawić się na ul. św. Teresy (pomiędzy al. Włókniarzy a ul. Brukową), na ul. Hetmańskiej i ul. Wydawniczej. Sporo dziur jest również przy torowisku na ul. Rzgowskiej – mówi Tomasz Andrzejewski.

W międzyczasie ZDiT przyjmuje zgłoszenia o dziurach od mieszkańców Łodzi. W tym roku wpłynęło ich prawie 30. Nasi Czytelnicy poinformowali nas na przykład o gigantycznej dziurze na ul. Hetmańskiej (za wjazdem z ul. Rokicińskiej). – Drogowcy ustawili przy niej pachołek, aby ostrzec kierowców przed wielką dziurą – pisze nasza Czytelniczka.

Tomasz Andrzejewski zapewnia jednak, że drogowcy nie ograniczają się jedynie do znakowania dziur. Ekipy wypełniały wyrwy m.in. na al. Śmigłego-Rydza, ulicach Wydawniczej, Tymienieckiego, Sienkiewicza, Rzgowskiej i Przybyszewskiego (jak policzyli dziennikarze, na 100 m było tam aż 69 dziur).

– Prac do wykonania jest sporo, dlatego nie wszystkie dziury znikną w ciągu kilku dni. Będą naprawiane stopniowo 
– zapewnia Tomasz Andrzejewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zima podziurawiła łódzkie drogi. Kierowcy są wściekli - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki