Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tramwaj jechał Piotrkowską bez nadzoru. Tramwaj uciekł motorniczemu i przejechał 2,5 km

Jarosław Kosmatka
Jarosław Kosmatka
W Łodzi mogło dojść w piątek do wielkiej tragedii. O godz. 5 rano uszkodzony wagon Pesy Swing sam odjechał z al. Kościuszki. W środku byli tylko mechanicy, ale nie potrafili go zatrzymać. Gdy wagon przyspieszył, wyskoczyli, by się ratować. Tramwaj sam przejechał 2,5 km, od al. Kościuszki do pl. Niepodległości. „Swing” zatrzymał się dopiero po przejechaniu prawie 2,5 km, na pl. Niepodległości i to tylko dlatego, że była przestawiona zwrotnica. Po drodze minął 7 skrzyżowań i 4 przystanki. Przez skrzyżowania jechał na czerwonym świetle. To cud, że nikomu nic się nie stało.

W piątek 24 czerwca trasie W-Z motorniczy prowadził tramwaj linii 10. Była godz. 4.05. Nowoczesna Pesa „Swing” zepsuła się przy skrzyżowaniu z ul. Kilińskiego. Były problemy z ładowaniem akumulatorów. Na pomoc zostali wysłani mechanicy z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Łodzi. Uszkodzony wagon został zepchnięty przez inny tramwaj na nieużywany tor przy alei Kościuszki, obok sądu.

Mechanicy wsiedli do wagonu, a motorniczy wysiadł z pojazdu. Zbliżała się godz. 5. W pewnym momencie „Swing” z niewiadomych przyczyn ruszył. Mechanicy nie byli go w stanie zatrzymać. Po chwili przestraszeni wyskoczyli z rozpędzającego się wagonu.

Uszkodzona „10” mknęła aleją Kościuszki, skręciła w lewo w ulicę Żwirki, a następnie w prawo w Piotrkowską. Tam na prostym odcinku zaczęła nabierać prędkości.

Szaleńcza jazda zakończyła się dopiero na przestawionej zwrotnicy przy pl. Niepodległości. Świadkowie mówią, to cud że, nikt nie ucierpiał.

- Nasi pracownicy widząc, że tramwaj sam ruszył rzucili się w pościg i próbowali go zatrzymać. Wagon był konwojowany przez samochody MPK, aby nie doszło do wypadku. Niestety, doszło do wykolejenia i poważnego uszkodzenia składu - mówi Bartosz Stępień z MPK.

Tramwaj jadąc ulicą Piotrkowską minął bez zatrzymania cztery przystanki. Przejeżdżał przez skrzyżowania na czerwonym świetle.

PRZECZYTAJ TEŻ: Wykolejenie tramwaju przy placu Niepodległości. Uszkodzona 10 bez kontroli jechała Piotrkowską!

- Tuż przed „uciekającym tramwajem” jechał pojazd nadzoru ruchu MPK - opowiada pan Kazimierz, pasażer, który czekał na tramwaj na przystanku przy placu Niepodległości. - Przez megafon informowali, żeby odsunąć się od torowiska, bo za nimi jedzie tramwaj, którego nie mogą zatrzymać - dodaje łodzianin. Na szczęście na ulicy było mało ludzi.

Gdy „dziesiątka” minęła przystanek na ul. Piotrkowskiej za ulicą Sieradzką, wjechała na zwrotnicę. Ta ustawiona była nie na wprost lecz w lewo. Wagon wjechał na zwrotnicę z dużą prędkością. Koła wyskoczyły z szyn, a tramwaj przejechał kilka metrów po chodniku i uderzył w słup trakcyjny. Była godz. 5.05.

- Została powołana specjalna komisja złożona z pracowników MPK Łódź oraz specjalistów z bydgoskiej Pesy. Ich ustalenia muszą dać odpowiedź, dlaczego tramwaj sam ruszył - mówi Bartosz Stępień.

Przeglądane są nagrania monitoringu miejskiego. Technicy sprawdzają również rejestr wszystkich operacji wykonywanych przez komputer pokładowy tramwaju. Nie da się niestety odtworzyć nagrania z monitoringu w tramwaju, bo MPK twierdzi, że ekipa techniczna na al Kościuszki odłączyła zasilanie od kamer.

- Bzdura. W „Pesie” jest zasilanie awaryjne - mówi jeden z motorniczych. - Chowają głowę w piasek - dodaje.

Zastanawiające jest także to, że nikt od miejskiego przewoźnika nie poinformował o niebezpiecznej sytuacji policji. - Dotychczas nie wpłynęło do nas takie zgłoszenie - mówi Jadwiga Czyż z wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.

PRZECZYTAJ TEŻ: Wygięta szyna na torowisku na Gdańskiej w Łodzi [ZDJĘCIA]

Komisja wstępnie przesłuchała pracowników MPK. Kolejny raz spotka się we wtorek. Nikt w łódzkiej spółce przewozowej nie potrafi odpowiedzieć na pytanie dlaczego tramwaj nie został zatrzymany hamulcem awaryjnym. Nieoficjalnie pracownicy MPK przyznają, że prawdopodobną przyczyną ruszenia wagonu było nieodpowiednie zabezpieczenie hamulców „Swinga” po tym, jak został odpięty od spychającego go innego tramwaju.

Problemy z taborem
Przez duże upały wyginają się szyny
Na ul. Gdańskiej w Łodzi wczoraj z powodu upałów, wygięła się szyna. Od godz. 14 przez ponad godzinę nie jeździły tramwaje. Podobna sytuacja miała miejsce także na ul. Narutowicza przy Matejki. Największe problemy są zawsze przy wysokich temperaturach z torowiskami wykonanymi w tzw. technologii węgierskiej. W Łodzi takie torowiska są m.in. na ulicach Gdańskiej i części Narutowicza. Szyny ułożono tam w betonowych płytach, a szczeliny między stalą, a betonem są wypełnione gumą. Gdy jest bardzo gorąco, metal pod wpływem temperatury rozkurcza się i zwiększa swoją objętość. Wtedy dochodzi do wygięcia szyny. W takiej sytuacji pracownicy MPK wycinają kawałek szyny, zimną wodą chłodzą torowisko i uzupełniają wcześniej wycięty odcinek metalu innym kawałkiem szyny,
W Łodzi już wcześniej odjeżdżały tramwaje
Historyczne ucieczki tramwajów miały miejsce w latach 60. XX wieku i dotyczyły starych wagonów typu N. Kilka razy zdarzało się, że wagony samoistnie wyjeżdżały z zajezdni i pracownicy ruszali w pościg za nimi.
W marcu 2014 roku nieznany sprawca „pożyczył” sobie tramwaj MPK, który na weekend zostawiono w zajezdni Telefoniczna. Sprawca wyjechał nim z zajezdni i zrobił sobie wycieczkę po mieście. Na porzucony skład dopiero na drugi dzień, natrafili na Żabieńcu pracownicy MPK. Miejski przewoźnik wyznaczył wówczas 5 tysięcy złotych nagrody za wskazanie osoby, która ukradła tramwaj. Zbigniew Papierski, prezes MPK poinformował, że umowa z firmą ochraniającą zajezdnię została rozwiązana.

Przegląd najważniejszych wydarzeń tygodnia w Łódzkiem. 13-19 czerwca 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki