Czas karnawału się skończył, zatem jeśli to był sukces, niech konsumują przedsiębiorcy, którzy zarobią na nowym wizerunku Polski. Jakiś czas temu pisałem, że w zarządzaniu Polską pojawiła się niedobra praktyka zarządzania celem. Znaczy to tyle, że jak jest coś do zrobienia w konkretnym czasie, a na ręce patrzy ktoś z zewnątrz, to robota gotuje się w tych rękach przez 24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu. Tak sobie myślę, że może PiS czepia się z poczucia obowiązku opozycji, może chce zdopingować rząd Donalda Tuska do roboty, a może tylko mówi o porażce, bo tak naprawdę uważa Euro za sukces, także sukces rządu. Już pojawiły się przecież pierwsze badania opinii publicznej, według których Euro jest sukcesem nawet według 80 proc. Polaków. Za chwilę pojawią się sondaże popularności partii politycznych, pierwsze po turnieju, a w nich rządził będzie Tusk i PO. Może PiS chce tym hasłem "porażka" trochę punktów Tuskowi zabrać? Może. Ale niech krytykują, bo jeśli Euro to sukces, to premier Tusk już pokazał, że sukces mocno go onieśmiela. Jako pierwszy po 1989 r. rządził cztery lata, a potem dostał od Polaków kolejne cztery. Tyle, że to pół roku rządów nowej ekipy wyglądało tak, jakby tylko czekało na odwrócenie uwagi od braku swych działań przez karnawał Euro. Miał rację Cezary Grabarczyk, że praktyka pokazała, iż podczas Euro nie tyle ważne były autostrady (których nie dokończono - red.), co terminale lotnicze, które potrzebne były niemal jak stadiony. I dobrze, że powstały. Bardzo się cieszymy. Tyle, że już po Euro. Teraz dopiero Polsce będzie brakowało autostrad.
Marcin Darda
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
