Niestety, tak się składa, że na piątek nie piszę felietonu, w sobotę też nie ma mnie w gazecie; dopiero teraz odrabiam zaległości.
Otóż rekord kilometrów wcale nie należy do wicemarszałek województwa Doroty Ryl, jak sugerował czytelnik, złośliwie przy tym określając, co pani wicemarszałek ma dowożone z Sieradza do Łodzi i z powrotem. Co ma dowożone pominę ze względu na kindersztubę.
Dojazdy tej pani to lekko licząc 260 kilometrów każdego dnia. Z Sieradza do Łodzi w jedną stronę jest 65. Kierowca wyjeżdża pusto po panią wicemarszałek z Łodzi, następnie przywozi ją do Łodzi. Po pracy historia się powtarza.
Nieco dalej, zza Sulejowa, ma do pracy wicemarszałek Artur Bagieński. Bliżej do roboty kolejnemu wicemarszałkowi Dariuszowi Klimczakowi - tego wożą z Tomaszowa. Za to rzut beretem dzieli od biurka marszałka Witolda Stępnia. Ten dowożony jest z Konstantynowa, wylęgarni marszałków.
W sumie, jakkolwiekby liczyć - a liczyłem skromnie - żeby codzienne dowieźć do pracy i po pracy odwieźć sam tylko korpus marszałków województwa, służbowe samochody muszą pokonać minimum 776 kilometrów dziennie!
Kto chce, niech policzy, ile to kosztuje pieniędzy i zepsutego powietrza. Od siebie dodam optymistycznie, że Waldemar Pawlak dojeżdża do pracy w rządzie koleją. No, ale nie każdego stać na bilet miesięczny.
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?