MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraj smutnych rocznic

Jacek Grudzień
Jacek Grudzień
Jacek Grudzień Grzegorz Gałasiński
Tezę, że potrafimy świętować tylko rocznice klęsk i porażek, a nawet, że jak świętujemy triumfy i zwycięstwa, to okazuje się, że albo były krótkotrwałe i kończyły ostatecznie klęską, łatwo udokumentować. Rozbiory po Konstytucji 3 maja, a wcześniej kompletne niewykorzystanie sukcesu odsieczy wiedeńskiej to tylko dwa z wielu przykładów.

Gdy są sukcesy bezsporne, takie jakie powinien świętować cały świat, to o nich zapominamy. Tak jak o 70. rocznicy bitwy o Anglię. Garstka dzielnych Polaków zmieniła bieg historii. Bez nich być może Niemcy dokonaliby inwazji na Wielką Brytanię i zapanowaliby nad światem. Mało kto w Polsce o tym mówił.

Uczmy się od Francuzów, jak wygrywać historię

Jeśli chodzi o wygrywanie historii, to dużo możemy uczyć się od Francuzów. Delikatnie mówiąc do wygrania drugiej wojny światowej się nie przyczynili, a w paradzie zwycięzców defilowali jako jedni z najważniejszych. Nas tam już nie było. Ba, coraz częściej przekonujemy się, że to my byliśmy odpowiedzialni za zbrodnie Niemców podczas wojny.

A za to co się stało z naszym krajem w trakcie wojny i po niej, powinien także wiedzieć cały świat. I to powinien być cały czas dla cywilizowanego świata wielki wyrzut sumienia. W tej sprawie na szczęście są ludzie, którzy walczą o przywracanie historii wymordowania polskiej elity. Kto w świecie wie, że nasz naród miał być wyłącznie siłą roboczą? Intelektualistów pozbywano się od pierwszych dni września 1939 roku.

Mój dziadek Leon został zamordowany przez niemieckiego oficera, niegestapowca, nieesesmana, na oczach dzieci tylko dlatego, że był w garniturze, a to dla niego była oznaka inteligenta. Takich historii było tysiące. Wystarczy spojrzeć na listę łódzkich radnych z 1939 roku i sprawdzić, ilu z nich przeżyło wojnę. Albo przypomnieć historię premiera z Łodzi Leopolda Skulskiego, którego miejsce i data śmierci nie są znane. Nim zajęli się okupanci ze Wschodu.

O masakrze bydgoskiej, lwowskich profesorach, Katyniu, ofiarach powstania warszawskiego wiemy, ale chyba rzadko zadajemy sobie pytanie, jak duża część polskiej elity straciła wtedy życie. Sądzę, że skutki tego nasz kraj odczuwa do dziś. I może dlatego tak łatwo było wprowadzić w Polsce socjalistyczny porządek?

Czytałem wywiad z Władysławem Frasyniukiem, jedną z najważniejszych postaci Solidarności, który oburzał się na Lecha Wałęsę za wypowiedzi , że nie lubi świętować przegranych rocznic. Chodziło o 13 grudnia. Frasyniuk nie może pogodzić się z taką interpretacją wprowadzenia stanu wojennego. Według niego, wtedy zaczął się rozpad komunizmu, który doprowadził do powstania wolnej Polski.

Komu się należy powstanie styczniowe?

Rozpoczęciu obchodów 150. rocznicy powstania styczniowego towarzyszy polityczna kłótnia, kto jest bardziej godzien, żeby je organizować, tak bezsensowna, że szkoda o niej pisać. Ważniejsze jest to o czym mówią krytycy pielęgnowania pamięci o takich wydarzeniach: "Bo to była największa trauma, przegrane bitwy, chłopi, którzy wydawali panów, dowódcy, którzy rejterowali" i podobne opowieści. Fakt, że jedna z najtragiczniejszych bitew dla "polskiej traumy" miała miejsce pod Dobrą, tuż obok Łodzi, gdzie praktycznie wszystkie złe historie, które mogły się wydarzyć - wydarzyły się.

Po dyskusji, w której miałem okazję uczestniczyć, doszedłem do wniosku, że gdyby naszą historię traktować nie jak "wieczne rozdrapywanie ran", to mielibyśmy należne miejsce w dziejach świata. O czym była ta dyskusja ? O skutkach powstania. Jeden z rozmówców postawił nawet tezę, że gdyby nie 1863 rok, to nie byłoby niepodległości w 1918.

I tu ciąg dalszy wniosków z debaty. Polska szlachta po powstaniu zrozumiała przyczyny klęski i rozpoczęła edukację. Nie raz, nie dwa słyszeliśmy o siłaczkach, które ruszyły nauczać lud. Na tyle skutecznie, że już podczas rewolucji 1905 roku robotnicy głosili niepodległościowe hasła. Udało się w ten sposób uratować polskość wśród germanizowanych i rusyfikowanych "niższych stanów". I przywrócić wolną Polskę. To także dowód na to, że Polacy potrafili z porażek wyciągać wnioski.

Sądzę, że gdyby ludzie, decydujący o losach kraju, połączyli wątki, o których pisałem, to wnioski na budowanie wizerunku Polski nasuwałyby się same. A tak znów będą się kłócić i nie zdziwię się, jeśli ofiarą tych kłótni stanie się Romuald Traugutt, którego "zawłaszczyli" przed laty komuniści i trudno przywrócić mu właściwe miejsce w historii.

I na deser trochę optymizmu z Łodzi. Tylko w Warszawie szybciej rosną płace niż w naszym mieście. Tak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Atlas Arena staje się najpopularniejszym miejscem koncertowym w Polsce. Kolejna gwiazda System of a Down wystąpi w Łodzi. Rok 2013 będzie rekordowy, jeśli chodzi o wielkie halowe imprezy w naszym mieście.

I najważniejsza informacja: Łódź chce postawić na rozkwit centrum, wzmocnić dynamikę inwestycji w Śródmieściu oraz chronić tereny zielone - takie są założenia nowej strategii rozwoju przestrzennego Łodzi do 2020 roku. Taką strategię uchwalili łódzcy radni. A już miałem pisać tekst o samotności architekta miasta Marka Janiaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki