Można już jednak mówić o powolnym, ale jednak odwrocie od tej tendencji. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny liczba rozwodów maleje. W rekordowym pod względem rozwodów 2006 roku rozeszły się życiowe drogi 72 tysięcy małżeństw. W 2010 roku rozstało się 61,3 tys. par, a w ciągu trzech kwartałów tego roku osobne życie zaczęło prowadzić 48 tysięcy par, czyli tyle samo co w ubiegłym roku. Czym można wytłumaczyć tę drobną poprawę?
Demografowie zauważają, że spadek rozwodów ma swoją przyczynę w światowym kryzysie gospodarczym. Kryzys wszystkich nas martwi i nie bardzo przyjmujemy do wiadomości nieśmiałe argumenty, że kryzys ma też swoje dobre strony. Nie tylko wyzwala innowacyjność u ludzi, ale jak się okazuje, jest specyficznym hamulcowym w rozwodach. Liczba rozwodów spada od 2008 roku. Akurat wtedy zaczęła się walić światowa gospodarka. Niepewna sytuacja na rynku pracy, konieczność spłaty kredytu mieszkaniowego skłania ludzi do bardziej przemyślanych decyzji życiowych - uważają demografowie.
To samo mówią prawnicy w kancelariach, specjalizujących się w rozwodach. Podobna tendencja występowała już wcześniej. I wcale nie są to czasy prehistoryczne. Oto bowiem w 1992 roku, kiedy szalała transformacja i waliły się podstawy ekonomicznego bytu wielu Polaków, rozwiodło się 26 tysięcy polskich par, bez mała połowa w porównaniu z 1985 rokiem.
Czy zatem kryzys na trwale ograniczył rozwodowy boom? Trudno powiedzieć. Wprawdzie w sondażach, dotyczących najważniejszych życiowych celów, na pierwszym miejscu Polacy wymieniają udane życie rodzinne. Niestety, realizacja tego celu okazuje się trudna. Kobiety, które zazwyczaj robią pierwszy krok w kierunku rozwodu, coraz rzadziej godzą się na życie w nieudanych związkach, a sprzyja temu społeczne przyzwolenie na życie w pojedynkę. Po drugie, Polacy coraz bardziej krytycznie oceniają swoje małżeństwa, coraz częściej uważają, że można lepiej sobie ułożyć życie i robią to. Sprzyja temu emigracja do pracy za granicę.
Ludzie stali się bardziej niecierpliwi, brakuje im czasu, by popracować nad swoim związkiem. Znakiem czasu są młode pary, którym w miłości przeszkodziła kariera i nadmierna chęć sukcesu. Zwykle nie decydują się na dziecko, bo każdy zajęty jest pracą. Uff, dużo jest tych przyczyn, dla których ona i on wychodzą z sali sądowej w inną stronę. Ale być może perspektywa podziału majątku i szarpaniny, jak przeżyć, okaże się skutecznym straszakiem. I zmusi do refleksji, żywcem wyjętej z piosenki Bartosiewicz i Krawczyka: "Bez siebie nie jest lżej, lecz trzeba nam dbać o tę miłość, nie wolno stracić jej ".
Joanna Leszczyńska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?