Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Makowski: Koalicja PO-SLD stała się faktem

Marcin Darda
Krzysztof Makowski
Krzysztof Makowski Jakub Pokora
Z Krzysztofem Makowskim z łódzkiego Ruchu Palikota rozmawia Marcin Darda:

Z funkcji przewodniczących dwóch komisji Rady Miejskiej w Łodzi usunięto dwójkę radnych Ruchu Palikota. Pańskim zdaniem chodziło o to, by RP nie miał przewodniczących, czy o to, by SLD zyskało dwóch kolejnych przewodniczących?
Na to się złożyły dwa czynniki. Po pierwsze strach Platformy i SLD przed rosnącym w siłę Ruchem Palikota, po drugie jest to początek koalicji PO-SLD, do której dąży SLD i młode skrzydło Platformy.

A co ma z tym wspólnego "młode skrzydło PO"?
Wiadomo nie od dziś, że cały klub PO ma kilka frakcji. Kolorowo rzecz ujmując, są w nim "banici" utożsamiani z Krzysztofem Kwiatkowskim, "pretorianie", którzy stoją za panią prezydent Zdanowską, "czeladnicy", czyli właśnie ci młodzi, którzy próbują udowodnić swoją wyższość nad innymi przez tego typu akcje, jak ta ostatnia ze zmianą przewodniczących komisji oraz grupa radnych, którzy po prostu pracują bez żadnego szału medialnego, bo po to zostali wybrani. PO jest rozwarstwiona, musi się asekurować ewentualnością pozyskiwania głosów z SLD. Z kolei w SLD jest parcie by nie tylko w PO walić jak w bęben, ale też próbować się dogadać. Tam wielu ludzi chciałoby wreszcie dostać pracę.

Ale po co PO i SLD miałoby sobie nawzajem robić krzywdę koalicją, skoro do wyborów mniej niż 2 lata, a obie partie stracą na tym wizerunkowo? Poza tym w PO jest wielu takich, którzy uważają, że ta koalicja z SLD sprzed trzech lat była błędem.
Ja jako mieszkaniec Łodzi uważam, że to był duży błąd, bo Łódź przez tę koalicję stanęła na osiem miesięcy. Ale przecież to nie jest dyskusja o racjonalności postępowania, ten związek SLD z PO to kalkulacja czysto "stanowiskowa".

Sugeruje Pan, że oficjalnej koalicji nie będzie, tylko cicha, bez wyszarpnięcia fotela wiceprezydenta dla SLD?
W tym przypadku otwartej i oficjalnej koalicji nie będzie, nie ma się co oszukiwać. To co się stało, to zaczyn do koalicji cichej na zasadzie "my was w tym poprzemy, a wy nam dacie tamto".

A ewentualny powrót do komisji rewizyjnej radnego Władysława Skwarki z SLD to jest część tej układanki, tak?
Nie od dziś było wiadomo, że radni PO traktują prawo instrumentalnie. Najpierw je stanowią, potem to prawo sami zmieniają. Te uchwały, które komisja rewizyjna skierowała pod obrady Rady Miejskiej zostały odrzucone. Po czterech zaś miesiącach, by zawiązać tę nieformalną koalicję, ci sami radni z PO, mimo że wcześniej byli przeciw, to teraz są za tymi uchwałami.

Ale jeszcze trzy miesiące temu Tomasz Trela, szef SLD w Łodzi wysłał list do swoich działaczy, że "nie ma mowy o żadnej koalicji z PO".
To było trzy miesiące temu, a polityka nie znosi próżni. Przez ten czas wiele się w Radzie Miejskiej zmieniło, choćby te zmiany w komisjach, zatem myślę, że Tomasz Trela już dziś takiego listu by nie napisał. Musiałby w nim skłamać, bo przecież widać, że ta współpraca jest.

Pan powiedział, że wymiana przewodniczących komisji to jest "zaczyn do koalicji PO-SLD". A może Ruch Palikota chciał być koalicjantem PO, bo przecież radna Anna Adamska- Makowska, pańska żona, jakiś czas temu dostała pracę w miejskiej spółce, co też mogło być "zaczynem" bliskiej współpracy.
Odwołanie Ani z funkcji przewodniczącej w jednej z komisji takim teoriom przeczy. Moja małżonka jest radcą prawnym, po prostu złożyła aplikację i uzyskała pracę. Postąpiła jak każdy radca poszukujący pracy.

Niech Pan nie żartuje. Żaden radny nie dostaje pracy, bo składa aplikację, tylko składa aplikację wtedy, jak wie, że dostanie pracę.
No to proszę prześledzić głosowania w Radzie Miejskiej mojej małżonki na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Trudno choćby w jednym z takich głosowań znaleźć odzwierciedlenie, że głosowała zgodnie z wytycznymi klubu PO, a wbrew stanowiskom Ruchu Palikota. Jest radną od dwóch kadencji i głosuje zgodnie z tym, jak Ruch Palikota widzi łódzkie problemy.

Pan na początku wywiadu powiedział, że PO ui SLD boją się "rosnącego w siłę Ruchu Palikota". Nie przesadza Pan? Może sondaże rosną, ale w Radzie Miejskiej tylko dwójka radnych.
Przed wyborami parlamentarnymi też nam nikt nie dawał szans, a w Sejmie jesteśmy.

W Radzie Miejskiej "bezpański" nadal jest Witold Rosset, kiedyś mówiono, że z PO wyciągnie Pan Jacka Borkowskiego, który czeka na sąd partyjny. A tu wciąż nic.
Rozmawiam z kilkoma radnymi, z mężczyznami i kobietami, którzy wyrazili wstępne zainteresowanie przejściem do Ruchu Palikota. Zresztą ja nie czekam na tych, którzy przyjdą tylko dlatego, że są obrażeni na swoją partię, tylko na takich, którym podoba się nasz program. Liczę na to, że jeszcze w tej kadencji koło RP w Radzie Miejskiej zamieni się w klub, a w przyszłej kadencji będziemy mieć jeden z największych klubów.

A Pan będzie startował na prezydenta Łodzi?
To tak jakbym już w piątek znał liczby, które padną z sobotnim losowaniu lotto. Czy ja bym chciał? To nie jest kwestia mojego chcenia. Nie będzie kolorowo, ale ja lubię wyzwania. Wszyscy, którzy będą kandydować muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy dadzą radę. Nie będzie środków unijnych, trzeba będzie spłacać zadłużenie, a łodzian będzie coraz mniej. Nie będzie kolorowo.

Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki