18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Makowski: żaden ze mnie diabeł

Marcin Darda
Krzysztof Makowski
Krzysztof Makowski Jakub Pokora
Z Krzysztofem Makowskim, liderem łódzkiego klubu Ruchu Palikota, rozmawia Marcin Darda.

W Boga Pan wierzy?

Wiara to jest intymna sprawa każdego człowieka.

A do kościoła Pan chodzi?

Jestem osobą niepraktykującą.

Dzieci na katechezę Pan posłał?

Tak, moje dzieci chodzą w szkole na religię, aczkolwiek uważam, że bardziej by skorzystały, chodząc na religię, jeśli oczywiście by chciały, do sal katechetycznych przy kościołach.

Dlaczego?

Bo każde dziecko i rodzic powinien mieć wybór i decyzję. Bo w szkole to nie jest wybór, tylko presja. Ja chodziłem na religię do sal katechetycznych przez całe lata nauki, aż do klasy maturalnej, i to co mogę powiedzieć dziś, to tyle że to był wybór mój, a nie kogoś z zewnątrz.

Wychodzi na to, że żaden z Pana diabeł, ale tydzień apostazji, czyli rozstawania się z Kościołem, w Łodzi Pan promował.

Diabłem rzeczywiście nie jestem, a Ruch Palikota w Łodzi chciał informacyjnie pomóc osobom wierzącym i niewierzącym, które zraziły się do Kościoła jako instytucji, jak z tym Kościołem w formalny sposób się rozejść.

A nie można rozstać się z Kościołem po prostu, przestając chodzić na msze?

Pewnie tak, zresztą tak robi większość tych, którzy się rozczarowali. Ale są tacy, którym to już nie wystarcza. Jeśli ktoś podejmuje akt apostazji, czyli buntu, to robi to w sposób przemyślany. A to wcale nie oznacza, że przestaje wierzyć. On po prostu występuje z Kościoła.

Pan nie myślał, żeby wystąpić z Kościoła? Jak Janusz Palikot w sobotę.

Nie, nie mam takiej potrzeby. Ale szanuję ludzi, którzy chcą to zrobić. Uważam, że takiemu człowiekowi trzeba w tym pomóc, ułatwić, a nie wszelkimi sposobami utrudniać i wytykać palcami.

Ale jako wojewoda łódzki Pan kościelnych hierarchów też zapraszał na uroczystości, niekościelne przecież.

Szczerze wyznam, że się wówczas zastanawiałem, dlaczego to robię. Taki był wówczas stereotyp postępowania i on obowiązuje do dziś. Gdy bywałem na różnych spotkaniach i widziałem, w jakich uroczystościach biorą udział księża, to się zastanawiałem, czy sprawa uczestnictwa Kościoła w niektórych przedsięwzięciach nie jest aby sprowadzana do parodii, jak choćby święcenie włazów kanalizacyjnych w Łodzi. Ale zaprasza się księży, by się nie narażać na gadanie typu "bo co inni powiedzą".

A co teraz "inni powiedzą"? Że jak się udziela instruktażu wystąpienia z Kościoła, to nie jest to żadna akcja informacyjna, tylko namawianie?

Ależ skąd. Można by powiedzieć wtedy, że sam Kościół do tego namawia, bo ma zawartą na swoich stronach internetowych informację, w jaki sposób można dokonać apostazji, tyle że trzeba się namęczyć, by ją odnaleźć. W tygodniu apostazji nikt nikogo do niczego nie zmuszał. Było sporo e-maili, trochę telefonów, wizyty na dyżurach, parę osób na ulicy pytało, co to w ogóle jest apostazja.

Jakie Kościół robi problemy tym, którzy chcą go opuścić?

Mnie w ogóle dziwi, że Kościół robi kłopoty. Papież Benedykt XVI wydał przecież rozporządzenie, że wystarczy sam akt woli wystąpienia. Biskupi polscy robią jednak wszystko, by każdy, kto pomyśli o apostazji, miał mocno pod górkę: potrzebne są dwa dokumenty, dwoje świadków, akt chrztu, jakby nasi hierarchowie wątpili w decyzyjność swojego papieża.

Parę tygodni temu napisałem, że w Łodzi Ruch Palikota ma lewicową twarz Makowskiego, a nie antyklerykalną posła Romana Kotlińskiego. A teraz widać, że Pan wchodzi w te antyklerykalne buty.

Ja szanuję każdą wiarę, szanuję każde wyznanie, które wybierają Polacy. Ale wszyscy powinni mieć wiedzę, jak przystąpić do tej wiary i jak od tej grupy odejść, jeżeli przestaje się na uczestnictwo w niej godzić. Nie występują z Kościoła tylko ludzie, którzy go nienawidzą, występują często ci, którzy mocno wierzą, ale zrazili się do Kościoła jako instytucji. Mówią, że to nie jest kwestia wiary, tylko kwestia zawiedzenia się na instytucji, która wchodzi w sprawy tak intymne, że w ich ocenie bardzo dalekie od tego, co Kościół robić powinien. Ja może miałem pecha, ale zawsze kiedy byłem w kościele, to trafiałem na kazanie polityczne, a nie do tego Kościół jest powołany.

Nie odpowiedział Pan na pytanie.

Ja nie jestem antyreligijny, ja jestem za tym, by państwo z Kościołem rozdzielić i tak myślałem zawsze. Jestem osobą wierzącą, natomiast nie zgadzam się na taki Kościół, jaki jest w tej chwili w Polsce. Więcej dobrego Kościół zrobiłby dla Polaków, gdyby słuchał księdza Bonieckiego, zamiast ojca Rydzyka. Kościół się nie zreformował, nie dostosował do naszych czasów. Przykład? Choćby brak zdystansowania się do krzyża pod pałacem prezydenckim po tragedii smoleńskiej. To była słabość Kościoła, który nie potrafił odciąć się od tego, co się tam działo, nie potrafił powiedzieć "nie mieszajcie do tego wiary, bo nie od tego jest ta wiara". Na rekolekcjach wśród młodzieży wychodzącej z kościoła nie widzę zadumy i przeżycia ani nie widzę przeświadczenia, że byli w tym kościele z własnej, nieprzymuszonej woli.

Dlaczego wtedy, gdy był Pan wojewodą i zapraszał hierarchów na uroczystości, głośno Pan o swych wątpliwościach nie mówił? Bo takie gadanie teraz to chyba koniunkturalizm.

Nie chodzi o to, co było wtedy, a o to, co stało się później. Janusz Palikot, powołując Ruch Palikota, złamał pewne tabu. Może rewolucja to jest za dużo powiedziane, ale ja go postrzegam jako człowieka, który ośmielił innych do mówienia o swych wątpliwościach w sposób otwarty, nieobrażający nikogo. Pokazał tym samym, że jest w kwestii Kościoła wybór, a nie tylko przymus. Jeśli wójt otwiera nowy odcinek drogi i nie zaprosi księdza, to wcale nie oznacza, że ten wójt to wysłannik szatana, tylko iż uznał, że ta nowa droga to efekt ciężkiej pracy jego ludzi, którym należy się szacunek i niekoniecznie musi być to poświęcone, jak włazy kanalizacyjne w Łodzi.
Rozmawiał Marcin Darda

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki