Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto okalecza młode łodzianki? Ukazała się nowa powieść kryminalna o Łodzi

Łukasz Kaczyński
Rosyjski detektyw Jewgiennij  Riepin i jego młodszy kompan Stanisław Berg powracają. Łódź spływa krwią bestialsko mordowanych prostytutek, a za plecami tli się już "bunt łódzki"
Rosyjski detektyw Jewgiennij Riepin i jego młodszy kompan Stanisław Berg powracają. Łódź spływa krwią bestialsko mordowanych prostytutek, a za plecami tli się już "bunt łódzki" mat. prasowe
Krzysztof Beśka powrócił z kryminałem o XIX-wiecznej Łodzi. Po dobrze przyjętym "Trzecim brzegu Styksu", po półtora roku Beśka wraca z kolejną powieścią - "Pozdrowieniami z Londynu". Zostali główni bohaterowie: rosyjski detektyw? Riepin i jego młodszy kompan, Polak Stanisław Berg (taki ukłon w stronę Holmesa i doktora Watsona), a nieco zmieniła się i sama Łódź.

Wówczas monotonię życia robotniczej masy, liczoną wypitymi tanimi piwami i kolejnymi dźwiękami fabrycznych syren przerywały porwania dzieci bawełnianych magnatów. Teraz wrze całe miasto, socjaliści organizują wiece i pierwsze strajki - zaczyna się "bunt łódzki" z 1892 roku, który Beśka pokazuje "od kuchni": przez tajne spotkania działaczy w domach na Księżym Młynie i akcje rosyjskiej policji.

Tak wygląda tło dla morderstw popełnianych na młodych kobietach. Rosyjska policja najchętniej wyciszyłaby sprawę, ale ojciec jednej z ofiar, bogaty przemysłowiec-obcokrajowiec, zleca wyjaśnienie sprawy asowi wśród detektywów. W sprawie rolę odegrają też dziennikarze... "Dziennika Łódzkiego" (w końcu najstarszej w mieście gazety wydawanej po polsku).

Modus operandi mordercy nasunie co bardziej obytemu z literaturą kryminalną skojarzenia dość jednoznaczne, co prowadzi do dalszej intertekstualnej gry i wyczekiwania na pojawienie się słynnego detektywa z Baker Street. A takich "pożyczek" jest tu więcej, by przywołać króla dekadentów i przywódcę krakowskiej cyganerii, pisarza i hulaki... Stanisława Przybyszewskiego. Od strony pomysłów fabularnych "Pozdrowienia..." są więc ciekawe, może i ciekawsze niż "Trzeci brzeg Styksu".

Gorzej jest z językiem. Beśka ma talent obrazowego pisania, które sprawdziłoby się w scenariuszu komiksu. Ale to częste skupianie się na szczególe czyni akcję mozolną (i sztucznie zwiększa objętość książki - modne są grube kryminały), co od pewnego czasu staje się nieznośne. Zderzają się dwa wektory czasu - jeden pcha akcję (zbiry atakują utracjusza), drugi ją spowalnia (spojrzenie czytelnika wędruje ku upuszczonej lasce). Gdzie był redaktor z wydawnictwa, że na to pozwolił? O nieśmiałości, niezborności w opisie wyuzdanego spektaklu u jednego z podejrzanych nie wspominając.

W lekturze czuć warsztat Beśki jako autora słuchowisk - wystarczy głośno przeczytać jakiś akapit: akcja ożywa. Mniej ożywa samo miasto. Kamienice i fabryki są tu tylko scenografią. W "Trzecim brzegu..." Łódź ożyła, ale co jeśli ktoś tamtej książki nie czytał?

Sięgając o "Pozdrowienia..." pamiętać trzeba, że mniej jest to kryminał, bardziej zaś thriller retro, dopuszczający w ramach zabawy gatunkiem dozę nieprawdopodobieństw i anachronizmów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki