W szatniach decydujący głos mają charyzmatyczni piłkarze i często trenerzy z takimi wolą nie zadzierać.
Do takiej grupy piłkarzy z charakterem zalicza się na pewno Sławomir Peszko, którym zainteresowany był Widzew, ale ostatecznie do transferu nie doszło. Piłkarz swego czasu prowadził się niesportowo, miał także konflikt w kadrze z Franciszkiem Smudą i ta opinia przeważała u tych, którzy byli przeciwni transferowi tego piłkarza. Ci właśnie wychodzili z założenia, żeby mieć w szatni Widzewa święty spokój.
Jak w każdej grupie ludzi, także w szatniach drużyn piłkarskich decydują najsilniejsi psychicznie. Szybko oswoił się z szatnią ŁKS Arkadiusz Malarz, doświadczony bramkarz, który przyszedł obronić łódzkiego beniaminka przed spadkiem i już wywalczył sobie miano kapitana drużyny.
Wielką osobowością przed laty był Zbigniew Boniek w szatni Widzewa. Niewiele brakowało, by Marek Filipczak, jeden z bohaterów meczów z Liverpoolem, wystawiony został przez żądnych emocji kolegów drużyny na pożarcie. Gdy przyszedł pierwszy raz do szatni Widzewa, koledzy wskazali mu miejsce Bońka, mówiąc: „siadaj tutaj - jest wolne”. Filipczak wyczuł pismo nosem, poczekał, aż wszyscy pojawią się w szatni. Swoje miejsce zajął także Boniek i dopiero wtedy Filipczak znalazł wolne miejsce dla siebie. Zyskał wielką sympatię kolegów.
Inni wchodzą do szatni z rozmachem, jak to się mówi, „razem z drzwiami”. Nie oglądają się na innych. Tak było, gdy w szatni ŁKS pojawił się Tomasz Hajto. Za nic miał wszelkie inne zasady, które obowiązywały do tej pory, wprowadził swoje. Potrafił naśmiewać się ze strojów innych, chociaż kiedyś on sam był pośmiewiskiem, kiedy pojechał na pierwszy kontrakt do Niemiec.
Nowi w szatniach przechodzą także tzw. obcinkę, czyli dostają klapsy na gołą pupę. Straszliwie stara kadra Kazimierza Górskiego zbiła w ten sposób wspomnianego Zbigniewa Bońka, gdy krnąbrny rudzielec wchodził do reprezentacji.
Często żółtodziób w nowym klubie musi zaśpiewać. Nie wiemy, czy śpiewali w ŁKS Arkadiusz Malarz oraz w Widzewie Krystian Nowak. Śpiewał (ponoć przepięknie w Bayernie) Carlo Ancelotti, ryczał (bo śpiewem tego nazwać nie można) Arkadiusz Milik w Napoli. Wykonał utwór Zenka Martyniuka: „Przez twe oczy zielone”.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?