MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto zwolni wykładowców?

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Sławomir Sowa Grzegorz Gałasiński
Zamykane lub łączone są szkoły, zwalnia się nauczycieli. W samej Łodzi od września z pracą pożegnało się ponad 200 pedagogów. Niż demograficzny uderzył w szkolnictwo szczebla podstawowego, gimnazjalnego i średniego. Pytanie kiedy, jak, a przede wszystkim czy w ogóle procesy demograficzne odbiją się na łódzkich uczelniach.

Co roku populacja studentów zmniejsza się o mniej więcej pięć procent. Równolegle topnieje baza potencjalnych studentów. W latach 2004-2005 w regionie łódzkim mieliśmy 250 tys. młodych ludzi w wieku 19-24 lata, dwa lata temu było to już 207 tysięcy, a prognozy GUS wskazują, że za cztery lata będzie ich niespełna 170 tysięcy. Oczywiście mamy studentów także spoza regionu, ale procesy demograficzne dotyczą całej Polski.

Weźmy Uniwersytet Łódzki. Studiuje dziś na nim ogółem 43 tysiące osób. Uczelnia zatrudnia prawie 4000 pracowników, w tym ponad 2300 nauczycieli akademickich i ponad 1600 pracowników administracji, naukowo-technicznych i bibliotecznych oraz pracowników obsługi (dane ze strony internetowej UŁ). Drugi gigant, Politechnika Łódzka, ma ponad 15 tysięcy studentów na samych kierunkach dziennych, zatrudnia ponad 3000 pracowników, w tym prawie 1500 nauczycieli akademickich.

Jak zachowają się uczelnie, kiedy studentów zacznie ubywać? Oczywiście swego rodzaju buforem mogą okazać się studenci uczelni niepublicznych. Uczelnie publiczne mogą o nich powalczyć atrakcyjnymi kierunkami, ale także brakiem czesnego. Tylko czy to wystarczy na zapełnienie pogłębiającej się luki? Nie mówiąc o tym, że prywatne uczelnie tanio skóry nie sprzedadzą.

Może przyjść moment, że uczelnie publiczne, do tej pory jedno z bezpieczniejszych miejsc pracy, będą zmuszone do zwolnienia części pracowników i to nie tylko garstki pracowników łączonych bibliotek. Ktoś jednak będzie musiał podjąć takie decyzje. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że środowisko, które będzie wybierać rektora danej uczelni w nadchodzących trudnych czasach, w odruchu obronnym wybierze tego kandydata, który zagwarantuje, że zwolnień nie będzie.

Z tego punktu widzenia najlepszy moment do wprowadzenia niepopularnych zmian jest właśnie teraz. Na Politechnice Łódzkiej, Uniwersytecie Łódzkim i Uniwersytecie Medycznym rektorzy rozpoczynają właśnie drugą kadencję, więc w pewnym sensie mają rozwiązane ręce.

Czy także w takim kontekście należy rozumieć porozumienie o współpracy, podpisane między Uniwersytetem Łódzkim i Uniwersytetem Medycznym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki