Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kultura: przelewanie z próżnego w próżne

Łukasz Kaczyński
Kleczewska odziera sacrum z aury mistyczności.
Kleczewska odziera sacrum z aury mistyczności. materiały organizatora
Maja Kleczewska w spektaklu ''Babel'' odziera sacrum z aury mistyczności, z metafory, pokazuje, że pod przypowieścią zawsze czai się mięso, robak. Czy robi to dojmująco, przenikliwie, dogłębnie? Nie. Pomimo pewnych ambicji, jest w jej spektaklu powierzchowność właściwa ''dokonaniom'' artysty nazwiskiem Marilyn Manson.

Przenosząc na scenę tekst skandalizującej noblistki Elfriede Jelinek, Kleczewska przeprowadza eksperyment na wytrzymałości widza. Po co? Aby dowieść, że żądza oglądania potworności, krwi przelewanej podczas egzekucji ludzi, jak i zwierząt (olbrzymie obrazy z corridy rzucane na ścianę przez projektor), są w nas nadal wpisane, że jesteśmy z nią oswojeni. Czyli mówi mniej więcej tyle, co sławetny ''Siedem''.

Tak, film Davida Finchera jako pierwszy powiedział o tym masowemu odbiorcy, ale nie powiedział tego pierwszy. Temu łańcuchowi dzieł transgresyjnych, testujących naszą naturę, można przyglądać się od wieków.

Mając niewątpliwy talent reżyserski i wspaniały zespół aktorski, Kleczewska chaos myśli w głowie współczesnego człowieka oddaje chaosem w strukturze inscenizacji. Opowiadając o bełkocie, sięga niestety po środki najprostsze - bełkot do kwadratu.

Są w jej spektaklu miejsca wdzięczne i brawurowe, aż ręce same składają się do oklasków (dwie z czterech rozmów matek z synami, "orkiestra", w której instrumentami sa ludzkie ciała). Są też miejsca całkowicie martwe- tych jest więcej - które sprawiają, że pojedyncze sceny, choć udane, zupełnie nie kleją się. To, co myślowo i estetycznie wartościowe, trafia w próżnię.

W finale reżyserka dokonuje nawet dekonstrukacji teatru jako takiego. Krwawy ''recital'' Sebastiana Pawlaka zmienia się w obsceniczny performance. Tylko czy człowiek z zawartością pampersa na głowie, śpiewający o mordowaniu ludzi, o perwersyjnych dewiantach, szokuje dziś? Raczej nie. Zniesmacza? Może. Nuży?

Tak, całemu spektaklowi brak bowiem należytego ciężaru intelektualnego. Podsumowanie swego występu przez Pawlaka komentarzem ''możecie to wszystko sobie wygooglować'', to jest przenikliwość na poziomie ucznia szkoły podstawowej. Za rok znajdzie się inny reżyser, który posunie się jeszcze dalej, tłumacząc się chęcią ''eksperymentu'', badaniem ludzkich granic etc. etc.

I oto mamy - ''Babel'', póki co największy zawód na XVII Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki