Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Tański - dotknięty przez boga organów

Aida Stępniak
Adam Tański studiował m.in. pod okiem samego Oliviera Latry
Adam Tański studiował m.in. pod okiem samego Oliviera Latry materaiły promocyjne Filharmonii Łódzkiej
Organista Adam Tański zmierzył się z romantyczną muzyką Josepha Jongena. Zagrał ją z pamięci - co nie jest powszechną praktyką organistów.

Utwory orkiestrowe z solowo potraktowaną partią organów goszczą w koncertowych programach nieco rzadziej niż wirtuozowskie dzieła fortepianowe czy skrzypcowe. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest pewien problem natury organizacyjno-estetycznej. Zasada „jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego” bywa boleśnie doświadczana przez organistów, którzy często muszą wykonywać utwory wymagające specyficznego doboru głosów na zupełnie nieadekwatnym instrumentarium. Ta przeszkoda nie dotyczy jednak w tak dużym stopniu Filharmonii Łódzkiej - dzięki organom barokowym i romantycznym możliwe jest wykonywanie szerokiego spektrum repertuaru, co słusznie ma odzwierciedlenie w programach.

W miniony piątek melomani podczas koncertu symfonicznego mogli wysłuchać Symphonie Concertante op. 81 Josepha Jongena na romantycznym instrumencie.

Wymagającą partię solową wykonał Adam Tański, absolwent Uniwersytetu Muzycznego im. F. Chopina w Warszawie, Hochschule für Musik w Moguncji, a od niedawna wykładowca Akademii Muzycznej w Łodzi. Muzyk w artystycznym życiorysie ma m.in. studia w Conservatoire National Supérieur de Musique et de Danse w Paryżu u Oliviera Latry, uznawanego za jednego z najlepszych organistów na świecie, tytularnego organisty paryskiej Katedry Notre Dame. Latry znany jest z wykonywania repertuaru z pamięci, co nie jest wśród organistów powszechną praktyką. Adam Tański skorzystał z metody swego mistrza i kilkudziesięciominutowy utwór także wykonał z pamięci.

W swej interpretacji artysta pokazał dobrą technikę, wykonawczą dyscyplinę i kondycję, wyważoną ekspresję i nieoczywistą w przypadku organistów umiejętność współpracy z dyrygentem i orkiestrą nie tylko w zakresie realizacji swojej partii, ale i doboru registracji. Z kolei podczas bisu zaprezentował repertuar w odmiennej estetyce - fragment z fantazji muzycznego Wolfganga Amadeusza Mozarta.

Poza symfonią Jongena, w piątkowym repertuarze znalazły się też „Iberia” Claude’a Debussy’ego i Symfonia d-moll Cesara Francka.

W wykorzystującej andaluzyjskie motywy drugiej części cyklu „Images” Debussy’ego Vladimir Kiradijev, który tego wieczoru poprowadził łódzką Orkiestrę od pulpitu dyrygenckiego, dążył do ilustracyjności i odmalowania zawartych w śródtytułach pozamuzycznych skojarzeń. Starał się też wydobyć partie o charakterze tematycznym, dialogowanie między instrumentami i podkreślić niuanse kolorystyczne i instrumentacyjne. Być może momentami można by jednak pokusić się o nieco większe kontrasty dynamiczne, szczególnie w niższych poziomach głośności.

Symfonia d-moll Francka zabrzmiała jako ostatnia. Bułgarski dyrygent starał się pokazać przypisywane francuskiej estetyce niuanse kolorystyczne i orkiestracyjne i niemiecką dyscyplinę formalną, podkreślaną przez muzykologów zajmujących się twórczością Francka.

Dyrygent zwracał uwagę na dokładność i precyzję przebiegu we fragmentach o polifonizującej fakturze i podkreślanie tematycznych motywów. Dążył też do wydobycia kontrastowości kolejnych części: w pierwszej ekspresyjnego wyrazu, w drugiej różnorodnych opracowań kantylenowego tematu, w trzeciej - powracającego lżejszego, energicznego charakteru. Dbał też, by zaznaczone było przenikanie się pomysłów muzycznych pomiędzy kolejnymi ustępami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki