Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RECENZJA: „Mustang” [ZWIASTUN]

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Na ekrany kin wszedł „Mustang” w reżyserii tureckiej debiutantki Deniz Gamze Ergüven. Film był nominowany do Oscara, a zdobył m.in. nagrodę w Cannes i Europejską Nagrodę Filmową

Młodość durna i chmurna, ze swoim nieokiełznaniem i pragnieniem samostanowienia oraz niebezpieczeństwem zepsucia początku, który zaważy na całej dojrzałości. A z drugiej strony żyjący w innej epoce dorośli i starcy, przekonani, że wiedzą lepiej, co jest dobre dla kolejnych pokoleń. Klasyczny konflikt. Wyjątkowo trudny, gdy wmontowany w karby kultury, tradycji i religii. Właściwie bez złotego środka.

Debiutująca rewelacyjnym filmem „Mustang” młoda reżyserka - urodzona w Ankarze, a mieszkająca w Paryżu Deniz Gamze Ergüven - ma w tej kwesto stanowisko zdecydowane i, co pewnie niektórych zaboli, feministyczne. Żadna idea, wiara, tradycja, żaden „triarchtat” nie usprawiedliwia zawłaszczania życia drugiego człowieka; żaden mężczyzna nie może decydować o losie kobiety (mam nadzieję, że również odwrotnie). Ergüven nie ma wątpliwości, iż kultura zbudowana wokół mężczyzny, z gronem przerażonych i zgorzkniałych kobiet, jest zaprzeczeniem wolności. Zarazem wykazuje się nadzwyczajnym wyczuciem energii pulsującej w zmieniającej się ojczyźnie, z której pochodzi. Gdzie największe miasto kraju, położone ledwie sto kilometrów od skostniałego miasteczka, stanowi odległy kosmos wyobrażeń i mentalności.

Energia i apoteoza młodości, w konflikcie z konserwatywnym zatrzymaniem się w przeszłości i sfrustrowanym odchodzeniem, stanowią porywającą siłę tego filmu. Opowiadaną historię poznajemy z punktu widzenia Lale, najmłodszej z piątki sióstr, wychowywanych, po śmierci rodziców, przez babcię i wujka w nadmorskiej miejscowości. Wczesnym latem, w dniu zakończenia roku szkolnego, dziewczyny wracają plażą do domu i poddają się radości wywołanej słońcem, wakacjami, młodością właśnie i siostrzaną wspólnotą. Pozwalają sobie przy tym na niewinny flirt i zabawę w morzu z towarzyszącymi im chłopcami. To, co dla nich było tylko igraszkami, dla lokalnej społeczności okazuje się zachowaniem amoralnym i skandalicznym. Siostry muszą u lekarza udowodnić, że nie straciły dziewictwa, a następnie zostają zamknięte w domu, przechodzą błyskawiczny kurs przykładnych żon i według starszeństwa wydawane są za mąż. W Lale narasta bunt przeciw temu, co ją czeka...

Autorka filmu unika publicystyki i zacietrzewienia w prezentacji swoich poglądów (jedynym niepotrzebnym w tej konstrukcji, osłabiającym wyraz całości, podkreśleniem opresyjności patriarchalnego systemu jest patologiczna przypadłość przypisana wujkowi). Poraża przekazem sprowadzania wszystkiego, co dotyczy kobiet, do seksualności, ale koncentruje się na młodzieńczym szoku wywołanym fałszywą interpretacją zachowań i intencji nastolatek oraz daleko idących konsekwencjach kilku beztroskich chwil. Przyglądamy się rozmaitym losom i reakcjom poszczególnych sióstr, a reżyserka pierwszorzędnie rozgrywa targające widzami uczucia: od wzruszenia, przez wściekłość, po wstrząs, doprowadzając do emocjonującego finału. A wszystko podkreśla zmysłowa muzyka Warrena Ellisa.

Ergüven fascynująco pokazała silną więź i wyjątkową intymność łączącą tak różne siostry. Dziewczyny, z włosami jak grzywy dzikich koni, eksplodują pragnieniami i uwielbieniem życia, droczą się, walczą, skrywają tajemnice, ale jednocześnie stanowią niepospolitą jedność. Każda na swój sposób pojmuje wolność i ma własną wizję jej osiągnięcia, ale zarazem kochają się uczuciem bezwarunkowym i w sytuacjach tego wymagających zamieniają się w monolit. Reżyserka idzie dalej, i odwołuje się do szczególnej solidarności kobiet, nawet pomimo przeciwstawnych światopoglądów - jak w przedstawionych z ciepłym humorem zachowaniach babki i ciotek po brawurowej ucieczce dziewcząt na mecz piłkarski.

Nader trafnie dobrane młode aktorki idealnie odnalazły się w swoich rolach. Dorośli wykonawcy też są znakomici, ale to właśnie młodzieńca świeżość i pasja nadają „Mustangowi” niepospolity wdzięk, liryzm i subtelność, a jednocześnie potęgę armii Śródziemia w walce o prawo do decydowania o własnym losie przez kobiety nie tylko w Turcji przecież. To feminizm najbardziej twórczy i skuteczny, bo budzi głęboką empatię do przedstawionych kobiet i pozwala usłyszeć ich prawdziwy głos, szept, a nie wyprowadzony do establishmentowych mediów wykoncypowany wrzask.

Lale jest „mustangiem” pokolenia, które nie chce już zwieszać głowy ze wstydu i jest gotowe uczynić wszystko, by wyrwać się z tego, co je krępuje. Udowadnia, że tego nie da się już zatrzymać. A może i nie należy. Gdy złotego środka nie widać, nieustanne zwarcie jedynie wypala lub kończy się skrajnościami. Determinacja Lale z założenia jest zwycięska. Ciekawiej jest wspólnie kontynuować tę wycieczkę. Nawet jeżeli co innego będzie nas po drodze zachwycać.

OCENA: 5/6

"Mustang"
Turcja/Francja/Niemcy/ Katar, dramat,
reż. Deniz Gamze Ergüven,
wyst. Güneş Şensoy

Skrót najważniejszych wydarzeń tygodnia 28 marca-3 kwietnia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki