Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RECENZJA: "Pitbull. Ostatni pies" Władysława Pasikowskiego [ZWIASTUN]

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Od lewej: Marcin Dorociński (Despero), Krzysztof Stroiński (Metyl) i Rafał Mohr (Nielat). Stara gwardia znowu w akcji
Od lewej: Marcin Dorociński (Despero), Krzysztof Stroiński (Metyl) i Rafał Mohr (Nielat). Stara gwardia znowu w akcji Kino Świat
Podczas przygotowań do realizacji kontynuacji najpopularniejszej polskiej filmowej serii ostatnich lat, na fotelu reżysera Patryka Vegę zastąpił Władysław Pasikowski. „Pitbull. Ostatni pies” wykazał, iż dla przedsięwzięcia dobrze się stało. Czy jednak również dla fanów cyklu?

Dobra zmiana na stanowisku reżysera w przypadku „Pitbulla” widoczna jest już w kompetencjach do filmowej roboty. Po niechlujności, kłopotach z narracją, konstruowaniu filmu ze zbitek skeczy Patryka Vegi, nastał wykształcony w swoim fachu twórca, doświadczony autor o bogatym warsztacie. Produkcja Władysława Pasikowskiego podzielona jest na akty, ma zrealizowane zgodnie z kanonami sztuki filmowej otwarcie, ekspozycję, rozwinięcie akcji, jej zwroty, punkt kulminacyjny oraz efektowny finał. No i aktorów, którzy robią różnicę. Nie wszystkie może elementy są jednakiej jakości, jednak przygotowane na podstawie filmowego podręcznika, dobrze sfotografowane i zmontowane, wystarczyły, by powstał porządny obraz sensacyjny. Najlepszy w serii od czasu pierwszego „Pitbulla” z 2005 roku.

Władysław Pasikowski zarazem uczynił to, co zapowiadał. Nie przejął się specjalnie stylem poprzednika, nie wszedł w jego buty, tylko zrobił „Pitbulla” po swojemu, nawiązując do konwencji i estetyki, które z taką przyjemnością prezentował w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku - od „Psów” do „Reichu”. Co więcej, nie zmienił nawet tak dobrze znanej optyki i tak, jego zdaniem, filmowej: mężczyźni są draniami, bywa, że z zasadami, w relacjach gotowymi znieść wszystko oprócz zdrady, a kobiety są złe, nawet gdy są dobre. Czasem niełatwo się z tym nie zgodzić...

Pasikowski zwyciężył już zgodnym z logiką tego rodzaju kontynuacji sprowadzeniem na ekran starej policyjnej gwardii, do bohaterów „Nowych porządków” i „Niebezpiecznych kobiet” lekko jedynie nawiązując. Rozproszonych po kraju i świecie funkcjonariuszy z wydziału terroru jednoczy śmierć w zamachu Soczka, partnera Majamiego. Gliniarze po przejściach schwytanie sprawcy uważają, nie tylko za swój obowiązek, ale też punkt honoru. W stolicy pojawiają się Metyl, który dochodził do siebie w Katowicach, Nielat - prosto z Waszyngtonu zwany teraz Quantico oraz Despero, odzyskany z nadmorskiej prowincji. Panowie ścigają zbója, ale by go pochwycić, muszą wniknąć do warszawskich gangów, szykujących się do konfrontacji i walki o władzę. Gdy leje się krew, sprawy w swoje ręce bierze kobieta - Mira, zasługująca na miano Czarnej Wdowy. I właśnie ona w tym towarzystwie okaże się najgroźniejsza i najbardziej bezwzględna. Jak to kobieta, według nie tylko Pasikowskiego...

Stara gwardia to przede wszystkim znakomici aktorzy z pierwszego „Pitbulla”. Marcin Dorociński, stosując zasadę: lepiej zagrać mniej, niż za dużo, dzięki wrodzonemu magnetyzmowi i aktorskiej świadomości, jako Despero zgarnia dla siebie cały dramatyzm filmu; z dużą mocą odczuwamy, w jakim napięciu funkcjonuje jego bohater. Krzysztof Stroiński, jak zawsze, składa Metyla z wielu warstw, nawet „czerstwym” frazom nadaje znaczeń, w każdym drobiazgu jest prawdziwy do bólu. Rafał Mohr zaś - czyli Nielat-Quantico - fantastycznie dojrzał i dodał swojej postaci należytą dawkę pewności siebie. Cała trójka precyzyjnie też ze sobą współpracuje i na siebie oddziałuje, tworząc maksymalnie przykuwającą uwagę aktorską machinę. Żal ściska serce, że nie ma w tym gronie Gebelsa - Andrzeja Grabowskiego, który był jedną z najbardziej wyrazistych postaci i ról serii.

Obok nich świetni są po gangsterskiej stronie Adam Woronowicz oraz Cezary Pazura, i tak jednak wielu czekało na to, co pokaże Dorota „Doda” Rabczewska. A ta... zrobiła to, co zrobić powinna. Nie jest aktorką, więc wykorzystuje swoją charyzmę, bezczelność i umiejętność poruszania się w skórze kobiety zdecydowanej, przebojowej, z tupetem. Jednocześnie ujmująco wygrywa chwile, w których okazuje serce i przywiązanie zagubionej w twardym i wulgarnym świecie babci, a naprawdę mocną czyni scenę, w której sama dokonuje egzekucji „psa”. Przy wsparciu zawodowców z powierzonego jej zadania wyszła obronną ręką.

Pasikowski nie uratował każdego wątku, momentami film traci rytm, reżyser nieźle oddając rodzime realia, nie zawsze pozostaje w zgodzie z realizmem, prawdopodobieństwem i logiką. Lecz stawiając na rzemiosło sprawia, iż poddajemy się solidnej konstrukcji, bez wysiłku przymykając oko na mankamenty. Nie uciekając od dosadności, unika też przy tym pornograficznej fascynacji brutalnością Vegi (i jego fanom pewnie tego zabraknie). Udowodnił, że solidną robotą ostatni podejmujący dany temat mogą stać się pierwszymi.

Pitbull. Ostatni pies Polska sensacyjny, reż. Władysław Pasikowski, wyst. Marcin Dorociński, Dorota Rabczewska, Cezary Pazura

★★★☆☆☆

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki