Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kwiatkowski: Ja też nie użyłbym porównania z "metodami stalinowskimi"

Marcin Darda
Krzysztof Kwiatkowski
Krzysztof Kwiatkowski Bartłomiej Ryży/Polskapresse
Podważanie autorytetu władzy sądowniczej, niezależnych sądów i niezawisłych sędziów to piłowanie gałęzi, na której samemu się siedzi. Trzeba pamiętać, że zawsze można się znaleźć w odwrotnej sytuacji, stąd zasada o wyjątkowej wstrzemięźliwości w wypowiadaniu się o wyrokach sądowych, a w szczególności wyrokach nieprawomocnych - mówi Krzysztof Kwiatkowski, łódzki poseł PO i były minister sprawiedliwości.

Kiedyś panowała żelazna zasada, że wyroków sądów się nie komentuje. Wobec tego jak Pan skomentuje to, co się dzieje wokół sędziego Igora Tulei?
Podważanie autorytetu władzy sądowniczej, niezależnych sądów i niezawisłych sędziów to niestety piłowanie gałęzi, na której samemu się siedzi. Zawsze jest tak, że wyrok sądowy tej stronie, która wygrała podoba się, a tej, która przegrała podoba się mniej albo wcale. Trzeba pamiętać, że zawsze można się znaleźć w odwrotnej sytuacji, stąd zasada o wyjątkowej wstrzemięźliwości w wypowiadaniu się o wyrokach sądowych, a w szczególności wyrokach nieprawomocnych. Warto zwrócić uwagę, że na sędziego Tuleyę krytyka nie spadła za wyrok, a za jego uzasadnienie. Ci sami, którzy za to uzasadnienie go krytykują, wcześniej mówili, że to wyrok przełomowy, bo łapówką nazwał to, co wręczane jest nie tylko przed zabiegiem w szpitalu, ale także i po. To jest wyrok, który wprowadza nowe standardy.

Ale to, co tego sędziego po tym spotkało, to standardy zadziwiające. Pomazano mu drzwi, tropiono syna, zlustrowano na dziko matkę, która była funkcjonariuszką Służby Bezpieczeństwa.
To poszło zdecydowanie za daleko, bo jeśli dziś rozpętuje się złe emocje wokół rodziny sędziego, to ci, którzy teraz to mówią, nie mówili, że sytuacja związana z jego matką była przeszkodą w momencie, kiedy wydawał surowe wyroki na oprawców z czasów stalinowskich. Dlatego też podnoszenie argumentów, że sędzia Tuleya powinien się wyłączyć ze spraw lustracyjnych, jest nieuzasadnione. W ogóle sytuacja, kiedy chcemy oceniać dorosłego człowieka w oparciu o to, co robili lub robią jego rodzice, jest sytuacją, która nigdy nie powinna mieć miejsca.

Gdyby to smarowanie drzwi czy tropienie syna stało się po jakimś wyroku kryminalnym, z grubsza można byłoby przewidzieć, że to jakaś gra wstępna gangsterów. A w tej sytuacji? Kto może robić takie rzeczy?
Skierowałbym w tej sytuacji krytykę w stronę polityków, którzy w tej sprawie się wypowiadali i w stronę osób, pobudzających publicznie złe emocje. Niektórzy politycy po tym, jak komentowali tę sprawę, powinni się uderzyć w piersi. Pamiętajmy, że niektóre sytuacje, w których de facto dochodzi do gróźb, kierowanych w stosunku do sędziego Tulei, ale nie tylko, to próby wpływania na niezawisłość sędziowską. A przecież wszyscy chcielibyśmy, by sędziowie wydawali wyroki w oparciu o przepisy prawa, zgromadzony materiał dowodowy, własne sumienie, a nie obawy, dotyczące swojego bezpieczeństwa albo głosy opinii publicznej lub polityków.

Dlaczego nie wymienia Pan żadnych nazwisk, mówiąc o tych politykach?
Bo ja nie chcę krytykować konkretnych osób, zresztą wszyscy przecież wiemy, którzy to politycy w tej sprawie się w taki sposób wypowiadali. Mnie zależy na rozwiązaniu problemu, bo przecież ze względu na to, że ci politycy są dla wielu ludzi autorytetami, ciąży na nich szczególna odpowiedzialność i powinni szanować trójpodział władzy w państwie.

Pan mówi o niezawisłości sędziów, ale minister sprawiedliwości Jarosław Gowin również udzielił sędziemu Tulei reprymendy za to uzasadnienie.
Osobiście nie użyłbym sformułowania, że "metody stosowane w tym śledztwie budzą skojarzenia z metodami z czasów największego stalinizmu" (fragment uzasadnienia skrytykowany przez Gowina - red.), jak to zrobił sędzia Tuleya. To nie było zręczne sformułowanie.

Co nie zmienia faktu, że minister skrytykował niezawisłego sędziego. Łatwo sobie wyobrazić, że to też jest próba wpływania na sąd.
Minister sprawiedliwości wykonuje nadzór administracyjny nad sądami i każda jego opinia musi być wyważona w sposób szczególny. Ale na orzecznictwo sądów minister sprawiedliwości nie ma żadnego wpływu.

Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki