Trzej lekarze ze szpitala im. WAM w Łodzi usłyszeli zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia łodzianki. Dyżurowali na izbie przyjęć 1 września 2007 roku. Wtedy przywieziono tam 54-letnią łodziankę. Kobieta doznała poważnych obrażeń w wypadku samochodowym.
Miała liczne urazy wewnętrzne
Lekarz pogotowia na miejscu wypadku rozpoznało u niej uraz kręgosłupa lędźwiowego i miednicy. Kobieta na izbie przyjęć była przytomna. Mówiła o dolegliwościach kręgosłupa, brzucha i miednicy. Lekarze szpitala im. WAM stwierdzili liczne złamania i urazy wewnętrzne.
Dopiero po dwóch godzinach kobietę zabrano na rentgen brzucha i miednicy. Wtedy doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Szybko podjęto reanimację. Niestety pół godziny później lekarze stwierdzili zgon.
Nie przenieśli kobiety na OIOM
Sąd uznał, że Tomasz Z. i Maciej N. nie wykonali m.in.: morfologii krwi, poprawnego technicznie zdjęcia rentgenowskiego płuc, zabiegu gazometrii oraz nie przenieśli kobiety na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej. Tam nie wycieli jej krwiaka, nie zaintubowali i nie podłączyli do respiratora. Nie podali również kobiecie krwi i nie zaczęli leczyć odmy.
Zdaniem sądu lekarze zaniechali stałego monitorowania stanu zdrowia pacjentki. Nie rozpoznali ostrej niewydolności oddechowej.
Mecenas przeprosił
Biegli nie odpowiedzieli jednak na pytanie prokuratury, czy prawidłowa diagnoza zapobiegłaby śmierci łodzianki. Uznali, że dokumentacja medyczna jest zbyt skąpa, aby można było kategorycznie odpowiedzieć na to pytanie.
Podczas ogłaszania wyroku w Sądzie Rejonowym dla Łodzi Śródmieścia nie było na sali oskarżonych. Na wcześniejszej rozprawie obrońca Wojciecha G. przeprosił oskarżycielkę posiłkową, czyli córkę 54-letniej łodzianki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?