Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Likwidacja lotniska nie jest fantastyką

Agnieszka Krystek
Agnieszka Krystek
Agnieszka Krystek Grzegorz Gałasiński/archiwum Dziennika Łódzkiego
Coraz więcej osób lata z Łodzi. Na Lublinku pojawił się nowy przewoźnik. Mamy nowe kierunki. Zapamiętajmy dobrze te nagłówki, bo bardzo długo mogą się nie powtórzyć.

W poniedziałek Michał Marzec, szef łódzkiego lotniska, podał się do dymisji. Oficjalnie z powodów osobistych. Nieoficjalnych domysłów jest cała masa. Jedno jest pewne: Marzec był fachowcem. Kiedy został szefem lotniska w Łodzi mówiono, że jeśli on Lublinkowi nie pomoże, to już nikt nie jest w stanie tego zrobić. Czy w takiej sytuacji port czeka likwidacja? Likwidacja wcale nie jest fantastyką. Ostatnio mówił o niej Marek Cieślak. Wiceprezydent stwierdził wprost: „Łodzi już nie stać na lotnisko. Miasto wydało na port prawie 400 milionów. Jeśli spadki liczby pasażerów na lotnisku będą tak dramatyczne jak do tej pory, trzeba poważnie zastanowić się nad przyszłością lotniska, włącznie z jego likwidacją”.

CZYTAJ: Lotnisko w Łodzi bez prezesa. Michał Marzec zrezygnował ze stanowiska

Marzec miał plan na lotnisko. Chciał, by z Lublinka latały samoloty. Oczywistość? Niekoniecznie. Wydaje się, że nie wszystkim na samolotach na łódzkim niebie zależy. Może łatwiej co roku dopłacać do straty lotniska, niż zawracać sobie głowę jakimiś tam połączeniami? Po co zajmować się promocją, skoro wiadomo, że lotnisko jest skazane na porażkę i nic stąd nie lata. Kto tak myśli? Sam właściciel. Prezydent Hanna Zdanowska nie raz, i nie dwa mówiła, że woli latać z Warszawy. Przyznała, że nie lata z Łodzi, tylko z Okęcia, które jest godzinę jazdy autostradą. Opowiadała, że miała kilka razy wykupiony bilet z Lublinka i ani razu nie udało jej się odlecieć. Kto poważny po usłyszeniu takiej opinii kupi bilet z Łodzi? Wyobraźmy sobie taką sytuację: chcemy zarezerwować stolik w restauracji na Piotrkowskiej. Kiedy dzwonimy do właściciela, to słyszymy, że lepiej jechać do Warszawy, bo tam restauracje są bardziej eleganckie, jest większy wybór dań, krócej czeka się na jedzenie i to tylko godzinę jazdy z Łodzi. Absurd. Żaden właściciel resturacji tak nie powie. Każdy dba jak może o swój biznes. Dlatego nie mogę zrozumieć czemu właściciel lotniska mówi takie rzeczy.

Wśród nieoficjalnych powodów dymisji szefa lotniska jest właśnie ten związany ze stosunkiem władz miasta do Lublinka. Jestem w stanie w to uwierzyć. Może Marzec miał dosyć? Zobaczył, że miasto nie będzie wspierać jego pomysłów, a jemu nie odpowiadało zarządzanie lotniskiem, po którym hula tylko wiatr. Mówi się też, że Marzec miał dostać gdzie indziej lepszą propozycję pracy. Nie sądzę, żeby Marzec zmienił pracę dla kariery. Ale może miał dość bezowocnych dyskusji i zmieni pracę dla świętego spokoju?

Sam Marzec twierdzi, że nie dostał żadnej konkretnej propozycji zawodowej. Twierdzi też, że nie zrezygnował z powodu podejścia władz miasta do lotniska. Zdziwiłabym się gdyby powiedział coś innego. To nie jest człowiek, który będzie publicznie wylewał swoje żale i kogokolwiek krytykował.

Warto wrócić jeszcze do Marka Cieślaka, który powiedział, że Łodzi nie stać na lotnisko. Było to tym bardziej dramatyczne, że wygłosił te słowa stojąc pod Urzędem Marszałkowskim i prosząc marszałka o wsparcie. Zabiegi o zwiększeniu udziałów Urzędu Marszałkowskiego w łódzkim lotnisku trwają od miesięcy. Poparte są racjonalnymi argumentami. Średnia krajowa dla samorządów województw w Polsce to ok. 35 proc. udziałów w lotniskach, w naszym udział Urzędu Marszałkowskiego wynosi zaledwie 4 proc. To ważne, bo z wyliczeń lotniska wynika, że 1/3 pasażerów Lublinka stanowią łodzianie, 1/3 mieszkańcy województwa, a reszta podróżnych jest spoza regionu. Apele o zwiększeniu udziałów Urzędu Marszałkowskiego pozostają na razie bez echa. Nie zapadła w tej sprawie jeszcze żadna wiążąca decyzja.

Szkoda, że prezes Marzec odchodzi z lotniska. Był kompetentny, rozsądny, miał pomysły poparte racjonalnymi wyliczeniami. Lotnisko mogło wybrać trzy drogi: stagnację, zamknięcie albo rozwój. Marzec przekonywał, że rozwój będzie najtańszym rozwiązaniem. Oczywiście na początek potrzebował środków, m.in. na promocję połączeń. Ale w każdym biznesie trzeba na początek włożyć pieniądze, żeby zacząć na nim zarabiać. Jednak mówi się, że nie wszyscy w magistracie podzielali takie zdanie. Skoro więc nie rozwój, to stagancja czy zamknięcie? Nie wiadomo co gorsze.

Co może być efektem dymisji Marca? Już mówi się, że z Łodzi chce wycofać się jeden z przewoźników. Czy to prawda? Na razie nie wiadomo. Pamiętajmy jednak, że w każdej plotce jest trochę prawdy. Obawiam się jednak, że teraz szybciej usłyszymy, że jakiś przewoźnik wycofuje się z Łodzi niż, że zyskujemy nowy kierunek z Lublinka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki