- Brat przyjechał do Łodzi sam. Szybko znalazł pracę. Wynajął mieszkanie. Dzwonił do nas co najmniej raz w tygodniu. Opowiadał, że znalazł w Łodzi przyjaciół. Wszystko było w najlepszym porządku. Był zadowolony. Nic nie wskazywało na to, że może dziać się coś złego - opowiada Marisa Donaera, siostra Giovanniego. - Jednak we wrześniu ubiegłego roku przestał dzwonić. Próbowałam się z nim kontaktować, ale jego telefon był wyłączony. Natychmiast powiadomiliśmy policję i Itakę. Rozpoczęły się poszukiwania. Nie tracimy nadziei, że brata uda się odnaleźć.
Sprawa jest bardzo tajemnicza. Do tej pory udało się jedynie ustalić, że na przełomie września i października ubiegłego roku Giovanni opuścił mieszkanie przy al. Piłsudskiego w Łodzi, które wynajmował. Zostawił w nim jednak wszystkie swoje osobiste rzeczy. Zostawił również list, w którym prosi o przesłanie wszystkich przedmiotów do Włoch.
- Nie mamy żadnego śladu, nikt nie potrafi powiedzieć, co mogło się stać z Giovannim - mówi Joanna Gogolińska z Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych "Itaka".
Włoch ma 46 lat, 175 cm wzrostu, brązowe oczy, ciemne włosy. Ma znak charakterystyczny - tatuaż na lewym ramieniu.
- Giovanni nie miał dzieci ani żony. We Włoszech miał mnie, jeszcze jedną siostrę, brata i matkę. Wszyscy na niego czekamy - mówi łamiącym się głosem Marisa.
Itaka prosi wszystkich, którzy widzieli Giovanniego o kontakt pod numerami: 0 801 24 70 70 lub 022 654 70 70 albo o napisanie e-maila pod adresem: [email protected]. Telefony czynne są całą dobę.
Co miesiąc w województwie łódzkim bez śladu ginie około 150-200 osób. Większość na szczęście udaje się odnaleźć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?