Efekt: baletmistrz kołacze do drzwi szkół baletowych w całej Polsce i wszędzie słyszy, że nie ma dla niego etatu. Tymczasem otrzymuje 900 zł emerytury, z czego 400 zł oddaje córce i - jak podkreśla - ledwo wiąże koniec z końcem.
W środę w Sądzie Okręgowym w Łodzi odbyła się kolejna rozprawa, na której Aliszer Biego i jego pełnomocnik zasygnalizowali, że 100 tys. zł odszkodowania za fatalnie zorganizowane osiedlenie się mistrza tańca w Łodzi będą domagali się nie tylko od gminy Łódź i Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi, lecz także od konsulatu polskiego w Taszkiencie i Państwowej Szkoły Baletowej w Łodzi.
Urzędnicy nie czują się winni, liczą na oddalenie pozwu.
W środę jako świadek miała zeznawać żona baletmistrza - Raisa, która jednak nie przybyła do sądu. Dlaczego? - Przebywa u córki w Katowicach, choruje na serce i fatalnie się czuje - wyjaśnił Aliszer Biego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?