MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: kurzajkę trzeba wykurzyć w szpitalu. Przez 3 dni

Joanna Barczykowska
Pacjent leczony jest w taki sposób,aby szpital dostał za niego jak najwięcej pieniędzy z NFZ
Pacjent leczony jest w taki sposób,aby szpital dostał za niego jak najwięcej pieniędzy z NFZ archiwum
Żeby usunąć kurzajkę w szpitalu im. Biegańskiego w Łodzi, trzeba położyć się do szpitala nawet na trzy dni. To nie żart.

Taką informację usłyszała pani Anna z Łodzi, która chciała zapisać dziecko na zabieg.

- Syn ma małą zmianę na jednym palcu. To nieduża kropka, ma wielkość ziarnka pieprzu, ale od razu podejrzewałam kurzajkę, bo dwa lata temu miał już jedną usuwaną. Chciałam się telefonicznie umówić w szpitalu na zabieg, ale lekarka powiedziała mi, że zmieniły się przepisy i dziecko musi zostać przyjęte na oddział dermatologiczny - opowiada pani Anna.

Dziecko na oddział jednak nie trafiło. - Wystraszyłam się, bo przecież na oddziale leżą dzieci z różnymi chorobami skórnymi, nawet zakaźnymi i syn mógłby się czymś zarazić. Nie chciałam ryzykować - dodaje łodzianka.

Choć brzmi to nieco absurdalnie, dyrekcja szpitala tłumaczy się szczególnymi względami medycznymi.

- Czasem trafiają się wznowienia kurzajki, które mogą wymagać interwencji chirurgicznej. Albo mogą wystąpić kurzajki mnogie. Szpital Biegańskiego jest jednostką referencyjną, do której trafiają cięższe przypadki niż do miejskich poradni. Jeśli ktoś nie chce zostać na hospitalizacji, to może usunąć sobie kurzajkę ambulatoryjnie w gabinecie zabiegowym, a w Łodzi jest ich dużo. Wtedy to trwa kilkanaście minut - tłumaczy dr Zbigniew Bednarkiewicz, dyrektor szpitala ds. lecznictwa.

Problem leży również gdzie indziej. Zabiegu usunięcia kurzajki nie ma w tzw. gruperze chorób dermatologicznych, rozliczanych w kontrakcie szpitala z Narodowym Funduszem Zdrowia. Żeby szpital mógł pacjenta z tego zabiegu rozliczyć, musi podciągnąć go do grupy schorzeń jak najbliższych rzeczywistości - czyli średnich zabiegów skórnych chorób dermatologicznych, co wymaga dłuższego okresu hospitalizacji.

- Usunięcie kurzajki to zabieg, który powinien być wykonywany ambulatoryjnie, ale problem jest szerszy. Kwoty, które otrzymuje się za pacjenta, nie pokrywają rzeczywistych kosztów hospitalizacji. Kontrakty z Funduszem są zbyt niskie. Szpital w przyszłym roku zadłuży się jeszcze bardziej. To nie jest normalne - mówi dr Zbigniew Bednarkiewicz.

Wnioski? Trzeba uważać, do jakiego szpitala idzie się z kurzajką. Jeden położy na trzy dni, drugi wykona zabieg od ręki i puści do domu. Efekt jakby ten sam, ale ocenę profesjonalizmu służby zdrowia pozostawiamy już naszym czytelnikom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki