Tym razem jednak motorniczy nie zauważył staruszka. Kiedy pan Antoni wysiadał, drzwi zamknęły się i przytrzasnęły mu lewą rękę.
- Zacząłem krzyczeć, machać drugą ręką. Niestety, ani pasażerowie, ani motorniczy nie reagowali - opowiada pan Antoni. - Jakimś cudem udało mi się wyszarpnąć.
Podkreśla, że mimo wieku nie ma problemów z poruszaniem się.
- Jestem sprawny i pewnie dlatego nie doszło do tragedii. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby drzwi przytrzasnęły niedołężną osobę - denerwuje się pan Antoni.
Z winy motorniczego staruszek ma poszarpane ubranie i obitą rękę.
- Mam problemy z ruszaniem nią. Boję się, że to coś poważnego. Jutro wybieram się do lekarza - mówił nam pan Antoni.
Bogumił Makowski, rzecznik łódzkiego MPK, obiecuje, że firma zajmie się sprawą, jak tylko pan Antoni bezpośrednio się do niej zgłosi.
- Musimy wysłuchać poszkodowanego i wtedy będziemy reagować. Motorniczemu za takie zachowanie grozi nawet wyrzucenie z pracy - podkreśla Makowski. - Takie sytuacje zdarzają się rzadko. Motorniczowie są właściwie przeszkoleni.
Mniej szczęścia od pana Antoniego miała pasażerka, która w maju 2008 r jechała autobusem linii 95. Kobieta próbowała wysiąść. Jednak pojazd ruszył z przystanku przy ul. Kilińskiego, ciągnąc ją po jezdni. Wszystko przez to, że jej noga uwięzła w drzwiach. Według ustaleń policji, przegubowy ikarus ciągnął kobietę aż 18 metrów. Poważnie ranna pasażerka trafiła do szpitala.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?