Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: pożar w więzieniu

Agnieszka Jasińska, Matylda Witkowska
Na dachu jednego z garaży powstaje pożar, który po chwili rozprzestrzenia się na inne budynki. Wykorzystując sytuację skazani wchodzą na dach kotłowni i nie chcą z niego zejść. Zagrożone jest zdrowie i życie ludzi. Na miejscu zdarzenia funkcjonariusze Służby Więziennej, Straż Pożarna i Policja.

To w skrócie scenariusz ćwiczeń, jakie przeprowadzono dzisiaj w Zakładzie Karnym Nr 1 w Łodzi.
- Do takich sytuacji dochodzi bardzo rzadko, ale na wszystko musimy być przygotowani - mówi por. Bartłomiej Turbiarz, rzecznik prasowy dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Łodzi.

Około godziny 10.00 strażnik zauważa dym unoszący się z jednego z więziennych garaży znajdujących się przy terenie zakładu karnego, gdzie pracują skazani. Wezwana zostaje Straż Pożarna a na miejsce natychmiast wysłana zostaje grupa przeciwpożarowa. Pożar rozprzestrzenia się na inne budynki a całą sytuację wykorzystuje kilkuosobowa grupa skazanych, która wchodzi na dach kotłowni i nie chce go opuścić. Na miejscu zjawia się grupa interwencyjna łódzkiej Służby Więziennej (GIWS), która wykorzystując podnośnik samochodu strażackiego wjeżdża na dach i pacyfikuje buntowników. W tym samym czasie inni funkcjonariusze Służby Więziennej z armatek wodnych leją na dach strumienie wody ułatwiając GIWS wejście i opanowanie sytuacji.

Straż Pożarna dogasza pożar a Policja skutecznie blokuje ruch wokół zakładu karnego.
Choć to ćwiczenia, wszystko wygląda bardzo realnie: widać dym i płomienie a z dachu słychać krzyki "zbuntowanych" więźniów. Po chwili członkowie grupy interwencyjnej razem ze skutymi skazanymi zjeżdżają podnośnikiem z dachu budynku. Mija godzina od pierwszego sygnału i sytuacja jest opanowana.

CZYTAJ TEŻ: Łódź: pożar w więzieniu (ZDJĘCIA)

W dzisiejszych ćwiczeniach wszystko było prawdziwe - poza "zbuntowanymi" więźniami. W tych wcielili się inni funkcjonariusze Służby Więziennej.

- Takie ćwiczenia odbywają się w każdej jednostce okręgu łódzkiego co najmniej raz w roku - mówi por. Bartłomiej Turbiarz. - Dziś ćwiczyliśmy poza terenem jednostki w przywięziennym zakładzie, ale mieliśmy też manewry w części, gdzie mieszkają skazani.

W więzieniu czy areszcie może dojść do różnych "sytuacji kryzysowych". Może się zdarzyć, że więźniowie ogłoszą zbiorową głodówkę, albo zabarykadują się w celi, czy miejscu pracy.

- W ostatnich latach nie mieliśmy tak dramatycznych zdarzeń - mówi por. Turbiarz. - Ale ćwiczenia są organizowane po to, aby takim wypadkom zapobiegać i aby każdy funkcjonariusz wiedział, co ma robić, gdyby do nich doszło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki