Polska plaga - czyli pijani kierowcy - dramatycznie potwierdzili swoje istnienie. Nietrzeźwi niezmotoryzowani prali się po twarzach i demolowali cudze auta. Przy tym, co się działo, głupstwa, które pijani z siebie tej nocy wyrzucali w nieopanowanym słowotoku, są kojącą literaturą. Niestety, porażki w kontakcie z wódką są naszą domeną nie tylko raz do roku.
W Łodzi nawet ten problem zdaje się być szczególny i mocno uderza w oczy (a często i w nos). Wystarczy zajrzeć w weekendową noc na ulicę Piotrkowską, by przekonać się, że "nawalenie" się to dla olbrzymiej części mieszkańców miasta forma spędzania wolnego czasu. Jeśli to się zdarza, da się z tym żyć, jeśli staje się jedynym celem i sposobem "relaksu", zaczyna to dotykać wszystkich. Tym bardziej, że polskie picie to także agresja i fantazja zaiste nie ułańska, tylko jaskiniowa. Polak pije oczywiście nie tylko dlatego, że jest głupi, ale również bo coraz bardziej nie radzi sobie z napięciem, w jakim codziennie żyje.
Bo jest zły, bo nie widzi szans na zmianę swej sytuacji, bo nikt nie nauczył go niczego innego, bo piją inni wokół, bo choć biedny, to na piwko zawsze znajdzie. Tłumaczenie tu oczywiście nic nie pomoże, tak samo jak coraz bardziej dotkliwe kary dla pijanych kierowców. By przewidywać, trzeba myśleć, a delikwent ostatnie myśli miał nim gorzała zaczęła działać. Dlatego pijanego kierowcę uratują tylko trzeźwi przyjaciele zabierając kluczyki.
Łódź się poważnie kiwa. Zmiana trybu życia i struktury jej mieszkańców to prawdziwe wyzwanie dla przywódców tej społeczności. Bo niedługo wszystko spłynie...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?