MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: szef drogowców zapowiada koordynacje remontów

Marcin Darda
"Łatanie dziur to zadanie zbyt proste, by stanowiło dobre rozwiązanie. Spokój byłby może rok... Trzeba odtworzenia  utwardzonego podłoża i położenia nowej nawierzchni."
"Łatanie dziur to zadanie zbyt proste, by stanowiło dobre rozwiązanie. Spokój byłby może rok... Trzeba odtworzenia utwardzonego podłoża i położenia nowej nawierzchni." Krzysztof Szymczak
Pewne decyzje mogły tu zapadać na zasadzie towarzyskiej - mówi Krzysztof Pacholski, nowy dyrektor łódzkiego ZDiT. Szef Zarządu Dróg i Transportu zapowiada kontrole, lepszą koordynację remontów i... szuka winnych.

Pańskie wejście do Zarządu Dróg i Transportu anonsowano jako nadejście rządów twardej ręki. A to znaczy, że w ZDiT potrzebna jest twarda ręka.

Pracowałem na wysokim stanowisku w policji, wcześniej także w jednostkach Ministerstwa Obrony Narodowej i Straży Granicznej. Na różnych stanowiskach kierowania kierowniczych, ale zawsze odpowiadałem za logistykę, także za komunikację. Ta twarda ręka jest tu potrzebna, bo "jaki koń jest, każdy widzi". Sądzę, że powierzono mi to zadanie na podstawie opinii, które na mój temat zebrano. Tu trzeba sytuację zdiagnozować i szybko doprowadzić do stabilizacji.

O ŁÓDZKICH DROGACH CZYTAJ WIĘCEJ W DZIALE FORUM ŁÓDŹ

No i jaką Pan postawił diagnozę?

Gdyby było wszystko w porządku, to kogoś takiego jak ja by tutaj nie było. Ja tu jestem od trzech tygodni, ale zdążyłem zlecić kontrole dotyczące nieuregulowanej sytuacji jeśli chodzi o sprzątanie przystanków i czekam na wynik. Za wcześnie na wnioski.

Łatanie dziur to zadanie zbyt proste, by stanowiło dobre rozwiązanie. Spokój byłby może rok... Trzeba odtworzenia utwardzonego podłoża i położenia nowej nawierzchni

Ale Pan tej pracy nie wziął w ciemno. Powie Pan co chce w ZDiT zmienić?

Mam pomysły, ale na razie ich nie upublicznię. Chcę się najpierw skonsultować. Bo inaczej to może zadziałać jak hamulec wsteczny: osoby, które doszłyby do wniosku zbyt wcześnie, że te plany dotyczą ich, mogłyby przestać angażować się w pracę.

Czyli chce Pan zwalniać.

Najpierw diagnoza, potem skutki. Tu jest bardzo dużo bieżących spraw. Moi podwładni odczują, że będę ich mocno rozliczał z ocen, dlaczego remont odbywa się na tej, a nie innej drodze, tak aby nie dochodziło do sytuacji, że w jednym roku droga jest wykonana, a w następnym wchodzi firma, która robi kanalizację.

Ale takie sytuacje bywały, nawet co kwartał, a nie co rok. Tak trudno skoordynować remonty?
Od kiedy jestem tu dyrektorem rozmawiałem o tym z Łódzką Spółka Infrastrukturalną dwa razy. Podjęliśmy m.in. temat zrealizowanych przez ŁSI zadań zakończonych plus te, które dobiegają końca. ZDiT wejdzie tam, gdzie oni już zakończyli. Tempo i harmonogram ustali plan, który jest przygotowywany.

ZDiT ciągle coś łata, a dziur przybywa. To tylko problem pieniędzy, czy z samym ZDiT jest coś nie tak?

To kwestia nie tylko pieniędzy, ale także egzekwowania gwarancji od wykonawców za wykonaną pracę. Zleciłem kontrolę wszystkich dróg, na które posiadamy jeszcze gwarancję, a one już mają ubytki.

A budżet na ten rok Pana zachwyca?

Jeśli chodzi o ludzi i sprzęt do wykonania inwestycji, to tak. W zeszłym roku ZDiT dysponował sumą 80 mln zł, teraz to 215 mln zł, czyli znaczny wzrost. Ale jeśli chodzi o utrzymanie dróg, to jest to kwota 45 mln zł. Ale w tym są różne zadania. Przy przetargu na "łatanie" zamknęliśmy się w kwocie 9,5 mln zł.

A ile potrzeba na to, by w drogi były cacy i kierowcy wszyscy zadowoleni?

Co najmniej dwa razy tyle. Ale łatanie dziur to zadanie zbyt proste, by stanowiło dobre rozwiązanie. W takim przypadku spokój byłby może rok, nikt by nie pomstował. By ten problem rozwiązać trzeba odtworzenia utwardzonego podłoża i położenia zupełnie nowej nawierzchni. Po określeniu kwoty, która pozwoli przeprowadzić inwestycje, a nie tylko remonty, udam się do skarbnika miasta i ponegocjuję. Nie wiem, czy miasto będzie na to stać, ale ja jestem dobrej myśli.

Na razie to ZDiT stać na przepuszczanie pieniędzy przez palce. Mam na myśli fatalne wykorzystanie budżetu na inwestycje w zeszłym roku.

Na komisji finansów aż przykro było tego słuchać. Poprzednie kierownictwo miało do dyspozycji 80 mln zł, z czego wydało 49 mln zł. I w tej kwestii zleciłem osobom odpowiedzialnym sporządzenie notatek, by wyciągnąć wnioski i nie dopuszczać do takich sytuacji. Na razie czekam i nie chcę oceniać, bo wyciągając pochopne wnioski mógłbym skrzywdzić niewinnych. W ubiegłym roku wymieniono tu kadrę kierowniczą, nie chcę więc działać pochopnie. A te niewykorzystane 30 mln zł już dla nas nie istnieje, radni przekazali je na inne cele.

Może problem ZDiT leży w samym ZDiT? W ciągu dwóch lat Pan jest już siódmym dyrektorem. Każdy przyprowadzał swoich ludzi, którzy szybko zyskiwali pewność, że są tu tylko na chwilę.

Zgadza się. Zbyt częste zmiany osobowe to także zmiany koncepcji zadań. Nie twierdzę, że tak było, ale tutaj o pewnych decyzjach mogły decydować względy towarzyskie. Ktoś odchodził, ktoś szedł na zwolnienie, tu być może nie przekazywano sobie zadań przez te częste zmiany kadrowe. Ja chcę sytuację w ZDiT ustabilizować

Fotel szefa ZDiT to w Łodzi fotel z funkcją katapulty. Chce Pan na nim zasiąść na dłużej?

Ja dam z siebie wszystko, ale wyroki kadrowe są niezbadane. Tak się składa, że w swoim życiu zawodowym miałem do wykonania raczej trudne zadania i zazwyczaj je wykonywałem. Ja chcę tu zrobić porządek, a jak już to zrobię, być może przełożeni poślą mnie na inny trudny odcinek lub pozostawią na obecnym stanowisku. Kto wie...
Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki