Łódzcy taksówkarze nie strajkują. Na razie czekają

- Władze Łodzi nie są za likwidacją kursów oraz egzaminów uprawniających do prowadzenia taksówki. Dzięki nim łodzianom zapewnia się lepszą usługę, bo taksówkarzem nie jest ktoś przypadkowy - mówi Mariusz Bedyniak, szef Tele Taxi 6400 400. - Jeżeli zmiany w ustawie zaproponowane przez ministra Gowina będą dawały wolną rękę samorządom, to prawdopodobnie w Łodzi egzamin dla taksówkarzy pozostanie.

W piątek korporacje przekazały na ręce wojewody petycję do ministrów Jarosława Gowina i Sławomira Nowaka, by rząd odstąpił od planów "otwierania zawodów". Swoje postulaty taksówkarze przekazali też prezydent Hannie Zdanowskiej. - Czekamy na odpowiedź, więc nie wypadałoby teraz strajkować - mówi Jarosław Biliński, wiceprezes MPT Radio Taxi 919.

Magistrat na razie podchodzi do sprawy bardzo ostrożnie. - Pani prezydent mówiła na spotkaniu, że chciałaby poznać szczegóły tej deregulacji, które do tej pory nie są dostatecznie dobrze znane. Z tego względu, że mówimy o przewozie osób, ich bezpieczeństwie, odpowiedzialności kierowców. Pani prezydent chce poznać szczegóły rozwiązań prawnych w tym zakresie - mówi Marcin Masłowski, zastępca rzecznika prezydenta Łodzi.

W środę nie strajkowali też przewodnicy, chociaż z prezydent się nie spotkali. - Wymieniamy tylko między sobą maile. Najgłośniej w Polsce strajkują przewodnicy z Krakowa. Zresztą nie bez przyczyny. Przecież z niego pochodzi minister Gowin - zaznacza Jarosław A. Janowski, łódzki przewodnik.

- Deregulacja naszego zawodu może zmniejszyć bezpieczeństwo wycieczek. Przecież zadaniem pilotów wycieczek jest kontrolowanie kierowców, wytyczanie im trasy, a nawet udzielanie pierwszej pomocy. Ktoś, kto nie będzie przeszkolony, może sobie nie poradzić. Jestem za tym żeby do naszego zawodu przystępowało jak najwięcej ludzi tylko niech zdobędą wcześniej uprawnienia.