Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianka nie dostała pieniędzy z polisy po zmarłym mężu. Sprawą zajmie się sąd

Agnieszka Jasińska
Żona pana Zbigniewa poszła po pomoc do prawnika.
Żona pana Zbigniewa poszła po pomoc do prawnika. Grzegorz Gałasiński
Małżonka nie dostała pieniędzy z polisy na życie zmarłego męża. Rodzina łodzianina nie zgadza się z decyzją firmy ubezpieczeniowej. Zamierza szukać sprawiedliwości w sądzie.

Pan Zbigniew Kulikowski z Łodzi sumiennie płacił składki ubezpieczenia na życie. 35 zł co miesiąc. To było ubezpieczenie grupowe, podpisał umowę w pracy. Był przekonany, że w razie jego śmierci, rodzina dostanie pieniądze. Tak się nie stało.
Łodzianin spadł ze schodów.

- Zbigniew wyszedł na spacer z psem. Upadł tak niefortunnie, że uderzył głową o beton. Przyjechało pogotowie. Niestety, reanimacja się nie udała - wspomina Izabela Brzozowska, szwagierka mężczyzny. - Moja siostra jest w szoku. Minęło kilka miesięcy od śmierci szwagra, a ona wciąż nie może się pozbierać. Pomagam jej załatwiać wszystkie sprawy. Muszę ją wspierać.

Barbara, żona pana Zbigniewa, była przekonana, że dostanie pieniądze z polisy męża. Ubezpieczyciel jednak ich nie wypłacił.

- Okazało się, że w umowie Zbigniew nie zaznaczył jednego kwadracika w oświadczeniu. To część zapisu bardzo drobnym druczkiem. Powinien zaznaczyć ten kwadracik, w przypadku gdy był w szpitalu dłużej niż 4 tygodnie. Ubezpieczyciel twierdzi, że Zbigniew ukrył chorobę i że powodem śmierci nie był wypadek - mówi pani Izabela. - To nieprawda. To był wypadek. Poza tym agent ubezpieczeniowy powiedział, że ta część umowy jest nieistotna i nie trzeba jej w ogóle czytać. Potwierdza to koleżanka z pracy Zbigniewa. Przecież gdyby agent zwrócił na to uwagę, to szwagier zaznaczyłby ten kwadrat. A tak przez jedną rzecz, nie możemy dostać pieniędzy z polisy. To niesprawiedliwe. Zbigniew naprawdę nie był człowiekiem, który chciałby coś ukryć.

Rodzina żałuje, że nie wezwała policji, kiedy mężczyzna spadł ze schodów.

- Wtedy wszystko byłoby jasne. Jednak nikt nie miał wtedy do tego głowy. Nikt nie myślał o polisie i pieniądzach. Dla nas to była tragedia - mówi kobieta.

Pani Izabela poszła wraz z siostrą po pomoc do prawnika. Rodzina chce szukać sprawiedliwości w sądzie. Kobiety nie zgadzają się z decyzją ubezpieczyciela.

- Niestety takich spraw jest coraz więcej. Trzeba bardzo uważać przy podpisywaniu polis, szczególnie tych na życie. Musimy czytać wszystko, nawet zapisy drobnym drukiem - podkreśla mecenas Maria Wentlandt-Walkiewicz. - W tym przypadku prawdopodobnie będzie można uznać, że agent ubezpieczeniowy działał nieuczciwie. Poza tym nie można polegać na oświadczeniu podpisanym nie wiadomo w jakich warunkach. Agent powinien działać profesjonalnie i zwrócić uwagę klienta na wszystkie szczegóły. W tym przypadku tak się nie stało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki