Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzkie lotnisko poszukuje prezesa, a potrzebuje... cudotwórcy

Agnieszka Krystek
Agnieszka Krystek
Nie udało się wybrać nowego prezesa łódzkiego lotniska po tym, jak zrezygnował Michał Marzec. Ale to może najmniejsze zmartwienie. Eksperci mówią, że nie ma takiego menedżera, który wyprowadziłby Lublinek z korkociągu.

Rok temu o tej porze łódzkie lotnisko miało nowego prezesa. Miało też wiele nadziei na przyszłość. Dzisiaj Lublinek nie ma prezesa. Trwają poszukiwania nowego dowodzącego. A nadziei jest jakby mniej. Za kilka tygodni na tablicy lotów z Łodzi będzie zaledwie pięć kierunków.

To był ciekawy rok na łódzkim lotnisku. Lublinek zyskał nowego przewoźnika i kilka kierunków. W porównaniu z ubiegłym rokiem poprawiły się statystyki. Ale tak dobrze to wygląda tylko z zewnątrz. Jeśli zaczniemy analizę, powodów do radości nie jest wiele.

Najlepszy menedżer nie pomoże

Jak nie on, to już nikt. Tak mówiło się o Michale Marcu, który w październiku ubiegłego roku został wybrany na prezesa łódzkiego lotniska. Miał doświadczenie, wiedzę. Wcześniej był m.in. dyrektorem naczelnym Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze oraz dyrektorem lotniska im. Chopina w Warszawie. Marzec miał też pomysł. Lotnisko mogło wybrać trzy drogi: stagnację, zamknięcie albo rozwój. Marzec przekonywał, że rozwój będzie najtańszym rozwiązaniem. Potrzebne były pieniądze, m.in. na promocję połączeń. Choć nikt oficjalnie i na głos tego nie wypowiedział, to mówi się po cichu, że władze miasta pieniędzy na promocję połączeń dać nie chciały. Dzisiaj Marzec już nie przekonuje do rozwoju lotniska. Już nie jest prezesem. Jesienią, dokładnie rok po objęciu stanowiska, podał się do dymisji. Oficjalną przyczyną rezygnacji były powody osobiste. Nieoficjalnie mówi się, że Marzec zrezygnował właśnie z powodu podejścia władz miasta do lotniska i do promocji połączeń.

Lotnisko szuka teraz nowego prezesa. Władze miasta chciałyby, aby to była osoba z branży, z doświadczeniem i pomysłami. Do konkursu przystąpiło siedem osób. Przez ponad tydzień rada nadzorcza zastanawiała się, komu powierzyć zarządzanie lotniskiem. Wreszcie stwierdzono, że żaden z kandydatów się nie nadaje. Ta decyzja nie dziwi. Już wcześniej mówiło się, że władzom miasta żaden z kandydatów nie przypadł do gustu. I tak naprawdę rada nadzorcza mogła mieć tu niewiele do powiedzenia.

Tomasz Hypki, ekspert lotniczy, jest zdania, że nawet najlepszy menedżer i specjalista nie pomoże Lublinkowi. - Problem leży w społeczeństwie, w tym, że ludzi nie stać na latanie - mówi Hypki. - Polska jest krajem, w którym ludzie są stosunkowo biedni. W związku z tym latają niewiele. A jeśli już, to latają z dużych portów, które dają wiele możliwości wyboru. W Polsce sensowne z punktu widzenia ekonomicznego są dwa lub trzy porty: Warszawa, Kraków i ewentualnie Gdańsk. Oczywiście są porty lokalne, które mają sens z punktu widzenia rozwoju regionu i władze regionalne z tego powodu do nich dopłacają. Ale z ekonomicznego punktu widzenia to jest bezsensowne. Biedne społeczeństwo nie ma potrzeby latania.

Hypki uważa, że wiele lotnisk w Polsce powstało zupełnie bez sensu.

- Często były to decyzje polityczne. Przykładem jest Radom, w którym w ogóle nie ma ruchu i od początku było wiadomo, że nie będzie. To marnowanie pieniędzy podatników - podkreśla Hypki. - Lotniska nie można budować bez odpowiednich analiz albo opierając się na analizach zupełnie nieprawdziwych.

Hypki zaznacza, że jeśli nawet na Lublin-ku pojawi się dobry menedżer, to nie jest w stanie zdziałać cudów.

- Łódź jest zbyt dobrze skomunikowana z Warszawą. Jak ktoś chce lecieć, to podjeżdża do Warszawy - mówi ekspert. - Na tablicy lotów z Łodzi zawsze będzie tylko kilka połączeń. Trzeba też pamiętać, że Polskę czeka budowa lotniska centralnego, które zastąpi z czasem Okęcie. Okęcie już nie może za bardzo się rozwijać, jest otoczone zabudowaniami. A jeśli powstanie lotnisko centralne między Warszawą a Łodzią, to Lublinek przestanie mieć jakikolwiek sens.
Rok na plusie, ale co z tego

Przez rok, kiedy Marzec zarządzał lotniskiem, na Lublinku pojawił się drugi regularny przewoźnik. Czech Airlines zabrał pasażerów z Łodzi do Pragi i Edynburga. Lublinek zyskał też połączenie do hubu w Amsterdamie. Teraz latając z Łodzi można całkiem wygodnie przesiadać się w Monachium albo w Amsterdamie na połączenia na cały świat. Co ważne, ze względu na umowy pomiędzy liniami lotniczymi przez Monachium polecimy na jednym bilecie Lufthansy, zaś przez Amsterdam - na jednym bilecie KLM. I to byłoby na tyle pozytywnych informacji.

Za chwilę na lotnisku zostanie także tylko jedna regularna linia. Czech Airlines zawiesił loty z Łodzi na zimę. Teoretycznie ma je wznowić w sezonie letnim, ale różnie może z tym być. Przewoźnik tłumaczy, że zima to trudny czas dla branży lotniczej. Ale przecież nie zawiesił wszystkich połączeń ze wszystkich miast na świecie. Widocznie łódzkie loty najmniej się opłacały.

W tym roku poprawiły się statystyki portu. Już wiadomo, że 2015 rok zakończy się na plusie, jeśli chodzi o liczbę obsłużonych pasażerów. Ale tutaj lepiej ostudzić emocje. Bo jeśli ten rok porównamy do 2013, to tak kolorowo już nie będzie. Przez pierwszych jedenaście miesięcy 2015 roku lotnisko obsłużyło 267 tys. 659 pasażerów, w tym samym czasie w 2014 roku było to 237 tys. 591 pasażerów, ale w analogicznym okresie 2013 roku - aż 336 tys. 328. Rekordowy był 2012 rok. Wtedy przez jedenaście miesięcy Lublinek obsłużył 434 tys. 965 tys. W świetle tych liczb informacja, że z Łodzi lata coraz więcej pasażerów, wygląda co najmniej śmiesznie.

Milion od marszałka

W 2014 roku strata Lublinka wyniosła 36,5 mln zł, w 2013 roku prawie 34 mln zł, zaś w 2012 roku niemal 38 mln zł. W tym roku władze miasta po raz pierwszy powiedziały głośno, że Łodzi nie stać na lotnisko. Wiceprezydent Marek Cieślak, stojąc pod Urzędem Marszałkowskim, prosił marszałka o wsparcie i pomoc. Wyliczył, że Łódź wydała na Lublinek już 400 milionów złotych. A przecież z lotniska nie latają tylko łodzianie, ale mieszkańcy całego województwa i kraju. Pokazał też wyliczenia. Pasażerowie z aglomeracji łódzkiej stanowią jedną trzecią wszystkich pasażerów. Jedna trzecia to pasażerowie z województwa łódzkiego, a pozostała część pasażerów jest spoza regionu.

Są też inne liczby. Żadne województwo nie ma tak mało udziałów w lotnisku jak łódzkie. Kujawsko-pomorskie ma 70 proc. udziałów w bydgoskim lotnisku, miasto - 22 proc. W katowickim lotnisku województwo śląskie ma prawie 35 proc. udziałów, zaś gmina Katowice - 4,9 proc. W innych portach w Polsce, choć województwo nie ma większości, to jego obecność jest znacząca. We Wrocławiu miasto ma 49 proc. udziałów, natomiast województwo - 31 proc., w Gdańsku odpowiednio 33 proc. (miasto) i 33 proc. (województwo), zaś w Poznaniu 37 proc. (miasto) i 24 proc. (województwo). A w przypadku Lublinka: miasto ma prawie 95 proc. udziałów, a województwo zaledwie 5,7 proc.

Apele miasta powoli zaczynają docierać do Urzędu Marszałkowskiego. We wtorek na sesji sejmiku zarząd województwa przeznaczył milion złotych na promocję Lublin-ka. W kuluarach mówiono, że to uśmiech marszałka Witolda Stępnia, posłany w kierunku prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej i tej części PO, która chce go odwołać. Między marszałkiem a prezydent kwitnie bowiem konflikt, a jednym z punktów zapalnych jest m.in. właśnie zbyt niski, zdaniem prezydent, udział województwa w strukturze własnościowej lotniska. Co interesujące, poprawkę dotyczącą lotniska złożył też klub PiS. Radny Michał Król proponował obcięcie „zbyt rozbuchanych wydatków na promocję” o milion złotych, by przekazać te pieniądze na zwiększenie udziałów marszałkowskich w porcie. Poprawka nie przeszła, ale koalicja PO-PSL zapowiedziała dyskusję m.in. na ten temat na styczniowej sesji, na którą zaproszono m.in. przewodniczącego rady nadzorczej lotniska.
Z Łodzi ani latem, ani zimą

Z Łodzi można obecnie polecieć w siedem miejsc. Do wyboru są: Amsterdam i Monachium, obsługiwane przez Adria Airways, Edynburg i Praga, obsługiwane przez Czech Airlines oraz Londyn Stansted, Dublin i East Midlands, obsługiwane przez Ryanaira. Ale za kilka tygodni na tablicy lotów będzie tylko pięć kierunków, bo Czech Airlines zawiesza loty. Na narciarskie czartery nie możemy liczyć. Nie pojawią się też zimą żadne czarterowe loty do ciepłych krajów. Zresztą z letnimi czarterami też nie jest najlepiej. Podczas gdy z innych lotnisk uruchamianaych jest po kilkadziesiąt wakacyjnych kierunków, z Łodzi tylko na kilka.

- Ale to nieprawda, że łodzianie nie latają na wakacje. Chętnie wybierają Warszawę, Katowice lub Kraków. Z tych lotnisk jest większy wybór kierunków - mówi Radomir Świderski z łódzkiego biura podróży Rainbow Tours. - Pamiętajmy, że o liczbie kierunków z danego lotniska decyduje popyt. Gdyby zainteresowanie lotami z Łodzi było większe, uruchomilibyśmy więcej czarterów.

Świderski podkreśla, że łódzkiemu lotnisku, jeśli chodzi o infrastrukturę, nic nie brakuje.

- Lublinek ma parking tuż przy terminalu, to przyjazne pasażerom lotnisko - mówi Świderski. - Jednak na razie nie ma zainteresowania czarterami z Łodzi. Jeśli tylko pojawi się zapotrzebowanie, dostosujemy do niego siatkę połączeń.

Świderski wylicza, że najpopularniejsze czartery z Łodzi to: Zakynthos, Kos i Bułgaria. A więc są to stosunkowo tanie kierunki.
Paweł Melcer, były prezes Stowarzyszenia „Lotnisko dla Łodzi”, nie przekreśla łódzkiego lotniska.

- Lublinek najbardziej potrzebuje wiary ze strony udziałowców, czyli przede wszystkim prezydent Łodzi i marszałka województwa, że jego rozwój może przyśpieszyć rozwój gospodarczy Łodzi i regionu, a także poprawić ich atrakcyjność - mówi Melcer. - Ten rok był pierwszym od dłuższego czasu, kiedy na lotnisku pojawiły się wzrosty odprawianych pasażerów, ale są one kroplą w morzu łodzian, którzy nadal wybierają inne porty z braku oferty na własnym lotnisku. Cieszy mnie rozwój Adrii i połączeń z hubami, ale zmartwiły mnie wieści, że miasto nie dogadało się z Wizz Airem, który rozważał połączenia z Łodzi. Władze miasta i województwa powinny nauczyć traktować się przewoźników tak jak wszystkich innych inwestorów, którzy kuszeni są ofertami z wielu miejsc w Polsce. Prezydent Łodzi wielokrotnie dawała przykładu niezrozumienia biznesu lotniczego, twierdząc, że Łódź leży blisko Okęcia i to wystarczy. Niestety - nie, co podkreślają coraz częściej łódzcy przedsiębiorcy i hotelarze. Chciałbym, aby w przyszłym roku nastąpił przełom w zakresie lotów niskokosztowych, bo to naprawdę nie w porządku wobec łodzian, że w lotnisko zainwestowano tyle środków, także unijnych, a wskutek niesprzyjającej postawy władz miasta wobec tego segmentu rynku mieszkańcy miasta i regionu muszą w większości przypadków korzystać z Modlina. Czyli tak naprawdę dla nich, pomimo budowy autostrad, dostęp do lotniska z rozsądnymi cenami znacznie się pogorszył. Lublinek to nie ma być tylko lotnisko dla bogatych biznesmenów, bo przy takim profilu działalności żadne lotnisko w Polsce (poza Okęciem) nie byłoby w stanie wyjść na finansową prostą.

Współpraca Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki