Na rozprawie w Sądzie Okręgowym w Łodzi w poniedziałek 28 sierpnia jako świadek zeznawała 33-letnia Justyna N., z zawodu kucharka. Została przesłuchana w ramach bezpośredniej wideokonferencji z Sądem Rejonowym w Częstochowie.
Odpowiadając na pytania sądu zeznała, że przez kilka lat pracowała w zakładzie opiekuńczym w Działach Czarnowskich pod Wołominem w województwie mazowieckim. Placówka ta – działała wcześniej niż dom Schronienia w Zgierzu - była prowadzona przez Fundację im. Brata Alberta, której prezesem był oskarżony Marek N.
W zakładzie na Mazowszu przebywało średnio 50 – 80 osób. Wśród nich było wielu chorych, którymi Justyna N. opiekowała się. Ponadto sprzątała, pomagała w kuchni i jeśli trzeba było to jeździła do lekarzy. Jej zdaniem, warunki sanitarne, żywnościowe i mieszkaniowe w zakładzie opiekuńczym w Działach Czarnowskich były właściwe, zaś Marek N. był dobry dla swoich podopiecznych, podchodził do nich, rozmawiał i przytulał, a czasami pomagał przy wydawaniu posiłków.
Niemniej pewnego dnia Justyna M. spakowała się i wyjechała. Dlaczego? Tego przed sądem nie wyjaśniła. Powiedziała jedynie enigmatycznie, że między nią a Markiem N. pojawiły się „kwestie sporne”. Od tej pory nie kontaktowała się z oskarżonym.
W zakładzie na Mazowszu przebywało średnio 50 – 80 osób. Wśród nich było wielu chorych, którymi Justyna N. opiekowała się. Ponadto sprzątała, pomagała w kuchni i jeśli trzeba było to jeździła do lekarzy. Jej zdaniem, warunki sanitarne, żywnościowe i mieszkaniowe w zakładzie opiekuńczym w Działach Czarnowskich były właściwe, zaś Marek N. był dobry dla swoich podopiecznych, podchodził do nich, rozmawiał i przytulał, a czasami pomagał przy wydawaniu posiłków.
Niemniej pewnego dnia Justyna M. spakowała się i wyjechała. Dlaczego? Tego przed sądem nie wyjaśniła. Powiedziała jedynie enigmatycznie, że między nią a Markiem N. pojawiły się „kwestie sporne”. Od tej pory nie kontaktowała się z oskarżonym.
Marek N. został zatrzymany 26 października 2016 roku. Okazało się, że był już wiele razy karany – m.in. przez sądy w Wieluniu, Myszkowie, Wołominie i Warszawie. W sprawie tej afery został ukarany w Zgierzu za pięć zarzutów dotyczących oszustw, przywłaszczeń i pozbawienia wolności, które prokuratura wyłączyła do osobnego rozpoznania i skierowała do Sądu Rejonowego w Zgierzu. Ten skazał „księdza” na cztery lata więzienia i 13,5 tys. zł grzywny. Wyrok jest prawomocny.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?