Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzkie: zapomniany koklusz znów atakuje maluchy

Joanna Barczykowska
Szczepionki nie dają dzieciom 100-procentowej ochrony
Szczepionki nie dają dzieciom 100-procentowej ochrony Paweł Relikowski
Uporczywy kaszel, katar i gorączka - takie objawy nie muszą oznaczać zwykłego przeziębienia czy grypy. W Łodzi znowu pojawił się zapomniany i bardzo groźny koklusz, popularnie nazywany krztuścem.

Lekarze przyznają, że mimo szczepień ochronnych nadal można zachorować.

- Szczepionki na koklusz nigdy nie były doskonałe, dlatego dzieci wciąż mogą na niego zachorować. Choć nie spodziewam się epidemii na dużą skalę. Najbardziej narażone są osoby po 60. roku życia. Wtedy ochrona jest dużo słabsza, bo szczepionki powoli przestają działać - ostrzega prof. Daniela Dworniak, wojewódzki konsultant ds. chorób zakaźnych w Łodzi.

W ciągu zaledwie dwóch tygodni października w samej Łodzi zachorowało co najmniej osiem osób. Takie dane ma łódzki sanepid, choć nie wszyscy lekarze zgłaszają przypadki zachorowań.

- Koklusz jest chorobą zakaźną, która rozprzestrzenia się drogą kropelkową. Krztusiec wykluwa się przez dwa tygodnie, dlatego istnieje ryzyko zakażenia innych osób przez chorego, który nawet nie jest świadomy, że ma koklusz - mówi prof. Dworniak.

O zdrowie swoich dzieci drżą rodzice z łódzkiego przedszkola. Kilka dni temu do grupy trzylatków wrócił chłopiec po dwutygodniowej chorobie. Mama przyznała się przedszkolankom, że chorował na koklusz. Przez ten czas zachorowało kolejnych kilka osób.

Trzyletnia Zosia od trzech tygodni ma uporczywy kaszel. Najpierw kasłanie było sporadyczne, teraz kaszel przerodził się w ostre napady. Pediatra ostrzegł rodziców, że to może być koklusz.

Dziewczynka od tygodnia jest w domu. Rodzice poszli z nią na badanie krwi. Dziś mają być wyniki.

- Bardzo boję się diagnozy. Objawy Zosi są bardzo podobne do tych, które opisuje się przy krztuścu. Jeszcze ta informacja z przedszkola. Ten chłopiec mógł pozarażać całą grupę, zanim rodzice wzięli go do lekarza - denerwuje się pan Jarosław, tata trzyletniej Zosi.

Przy krztuścu dziecko powinno być w domu nawet sześć tygodni, bo tyle trwa leczenie.

- Nie możemy z żoną wziąć w pracy wolnego. Zosią opiekuje się babcia. Boję się tylko, że będę musiał tak małe dziecko faszerować antybiotykami - mówi pan Jarosław.

Krztusiec pojawia się w Polsce co kilka lat. Ostatnią epidemię mieliśmy w 2008 roku. Dane z Państwowego Zakładu Higieny mogą wskazywać, że w tym roku koklusz znowu zbiera żniwo. Od początku roku w Polsce zachorowało prawie 1.000 osób, a statystki mówią, że może na niego cierpieć nawet 5 proc. populacji. Wśród nich jest wielu młodych pacjentów. Lekarze przestrzegają, żeby nie bagatelizować objawów.

- Teoretycznie przed krztuścem powinna uchronić szczepionka, ale przy przewlekłym kaszlu warto się przebadać. Nieleczony koklusz może wywołać wiele powikłań - mówi Dworniak.

Do najczęstszych należy zapalenie płuc, które później trudno wyleczyć. Bardzo dobrze wie o tym Janina Tarkowska z Łęczycy, która dowiedziała się, że miała koklusz dopiero po dwóch miesiącach.

- Kaszel męczył mnie od dawna, ale myślałam, że to od kurzu. Kiedy zaczęły się częste bezdechy, poszłam do lekarza. Diagnoza była szybka - miała pani krztusiec, a teraz jest zapalenie płuc. Leczę się już trzeci miesiąc - mówi pani Janina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki