Być może udałoby się znaleźć wśród walczących w piątek o medale, gdyby wystartował Kamil Budziejewski (AZS Łódź), który przed wyjazdem na igrzyska znajdował się w najlepszej formie z Polaków (trzeci na Memoriale Kusocińskiego). Trener sztafety Józef Lisowski nie wystawił łodzianina do biegu półfinałowego. Przyczyną pominięcia było rzekome pobicie kolegi ze sztafety w łazience w pokoju w wiosce olimpijskiej.
- Poczekam na wiadomość oficjalną w tej sprawie. Wiadomość nie jest sprawdzona - mówi Piotr Kuczkowski, klubowy trener Budziejewskiego z AZS Łódź, oglądający bieg w telewizji podczas pobytu w górach. - Dopóki nie porozmawiam z zawodnikiem nie będą komentował tej sprawy. Mnie przecież tam nie było. Jeśli nawet wersja jest prawdziwa, to jest to ogromna kara dla debiutanta olimpijskiego. Nie wiem czy zasłużona i jakie są okoliczności zajścia. Jest w Londynie z kadrą psycholog oraz doświadczony trener. Były szanse rozładowania napięcia. Może Kamil miał ciśnienie związane nie tylko ze sportowym aspektem występu olimpijskiego, stresem związanym z wywalczeniem miejsca w sztafecie, ale także z ukończeniem studiów na uniwersytecie i pracą, którą sobie załatwił. Może to razem wybuchło. Za mało wiem, by to jednoznacznie już teraz komentować - kończy szkoleniowiec łódzkiego olimpijczyka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?