18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znane rody województwa łódzkiego: Łowickie korzenie Józefa Chełmońskiego

Anna Gronczewska
Józef Chełmoński 25 lat życia spędził w Kuklówce
Józef Chełmoński 25 lat życia spędził w Kuklówce fot. archiwum
Rodzina Chełmońskich jest związana z ziemią łowicką. Wybitny malarz, Józef Chełmoński, przyszedł na świat we wsi Boczki koło Łowicza. W łowickiej kolegiacie był chrzczony, a okoliczne pejzaże znalazły się na jego obrazach.

Stanisław Aust jest prawnukiem Józefa Chełmońskiego, autora słynnych "Bocianów" czy końskich trójek, czwórek. Mieszka w Kuklówce, małej wsi za Skierniewicami, gdzie malarz spędził ostatnie dwadzieścia pięć lat życia.

- Pradziadka znam tylko z opowieści ojca i zachowanej korespondencji - opowiada nam Stanisław Aust. - Był bardzo wrażliwym człowiekiem, kochał przyrodę.

W jednym z listów pisał, że przyniósł z lasu mrowisko. Umieścił je w pokoju i dokarmiał mrówki. Kochał konie, każdy miał swoje imię. Szczególną sympatią darzył Kaprysa. Jeszcze kilkanaście lat temu w Kuklówce żyli ludzie, którzy pamiętali Józefa Chełmońskiego. Między innymi Stefania Wiśniewska, która chwaliła się, że pozowała "Ziunkowi", jak go tu nazywano. Mieszkańcy Kuklówki pamiętali, że pod koniec życia Chełmoński miał długą brodę i chodził zawsze w butach z cholewami. Towarzyszył mu pies Łatka.

Malarz lubił się swobodnie ubierać. Miał zawsze problem, gdy musiał iść do restauracji i miejsc, gdzie wymagano wieczorowego stroju. Wtedy przed samym wejściem do lokalu po prostu wyciągał spodnie z cholew...

- Ludzie opowiadali, że lubił pracę na roli - mówi wnuk. - Czasami brał od miejscowych chłopów pług i sam orał pole.

Józef Chełmoński urodził się w Boczkach pod Łowiczem 7 listopada 1849 roku, o godzinie 22. Pięć miesięcy później został ochrzczony w łowickiej kolegiacie. Miał dziewięć lat, kiedy narysował konika i wysłał z dedykacją swojej babci Florentynie Łoskowskiej. Talent plastyczny odziedziczył po ojcu, który udzielał mu pierwszych lekcji rysunku. Jego matka Izabella uchodziła za osobę o wysokiej kulturze, była rozmiłowana w sztuce.

- Pradziad zaczął uczyć się w szkole w Karnkowie - wspomina Stanisław Aust. - Potem często zmieniał szkoły.

Z Karnkowa przeniesiono go do szkoły w Warszawie. Mieszkał wtedy u znajomych rodziców, którzy prowadzili sklep. W międzyczasie rodzice przenoszą się z Boczek do Teresina.

Tymczasem Józef Chełmoński zaczyna uczyć się w Łowiczu. W szkole znajdującej się w budynku, w którym mieści się muzeum. Jednak gimnazjum kończy w Warszawie. Potem idzie do szkoły rysunku Wojciecha Gersona.

- Po latach pradziadek przemawiał na pogrzebie Gersona - wspomina Stanisław Aust. - W rodzinnym archiwum zachował się rękopis tego przemówienia.

W 1870 roku umiera ojciec Józefa Chełmońskiego. Matka z rodziną przenosi się do Szymanowa. Natomiast dwa lata po śmierci ojca Chełmoński wyjeżdża do Monachium, gdzie studiuje malarstwo. Do Niemiec wyjeżdża dzięki pomocy Józefa Brandta i Maksymiliana Gierymskiego. W Monachium spotyka Stanisława Witkiewicza i Adama Chmielowskiego. Zaprzyjaźnia się z późniejszym świętym, bratem Albertem. W Niemczech jego obrazy zyskują pochlebne recenzje. Wraca jednak do Polski, by po krótkim pobycie w kraju wyjechać do Paryża. Tym razem przy wyjeździe pomagają mu Cyprian Godebski i Helena Modrzejewska, wybitna polska aktorka.
W Paryżu Chełmoński poznaje swoją przyszłą żonę, Marię Szymanowską.

- Prababka była spokrewniona z Karolem Szymanowskim i twórcą warszawskich Powązek, Melchiorem Korwinem-Szymanowskim - zapewnia Stanisław Aust.

Po ślubie Józef i Maria mieszkają w Paryżu. We Francji na świat przychodzi też pięcioro z sześciorga ich dzieci. Dwóch synów umarło niedługo po urodzeniu. Państwo Chełmońscy wychowują najstarszą córkę Jadwigę, Marię i Zofię. Matką chrzestną Jadwigi Chełmońskiej zostaje Helena Modrzejewska, chrzestnym poeta Bohdan Zalewski. - Moją babką była zaś Zofia - wyjaśnia Stanisław Aust. Opowiada, że pradziadkowi przez pewien czas w Paryżu żyło się całkiem dobrze. Obrazy sprzedawał amerykańskiej firmie.

- Ale gdy Amerykanie wprowadzili cło na obrazy sprowadzane z Europy, sytuacja materialna pradziadka bardzo się pogorszyła - dodaje pan Stanisław. - Utrzymywał się z ilustracji dla francuskich gazet.

Chełmoński wraca do kraju w 1887 r. Potem sprowadza rodzinę. Mieszkają w Warszawie. Żona z dziećmi przebywa też w majątku Łoskowskich w Janowicach koło Piątku. W 1888 roku Chełmoński kupuje od rodziny Lubasiewiczów majątek w Kuklówce, w sumie 12 hektarów. Rok potem osiedla się w nim z rodziną. Dworek, który należał do Józefa Chełmońskiego, stoi na uboczu, nad małą rzeczką. Wśród wysokich drzew, które kiedyś miejscowi nazywali parkiem. Dom jest drewniany, z małym pięterkiem i pamięta czasy napoleońskie. Na górze Chełmoński miał swoją pracownię. A pod drzewem stoi kapliczka, która pamięta czasy, w których żył malarz. Józef Chełmoński tu maluje, utrzymuje się z gospodarstwa. Jednak niezbyt długo trwa rodzinne szczęście. - Dokładnie już nie pamiętam, ale w 1891 czy 1892 roku opuszcza go żona - mówi Stanisław Aust. - Zamieszkuje gdzieś w Poznańskiem. Kupiła tam niewielki majątek. Już po odejściu od męża rodzi córkę Wandę,która po latach została malarką, studiowała w Paryżu.

Nie wiadomo jednak czy była córką Chełmońskiego. Nosiła jego nazwisko. Stanisław Aust dodaje, że pradziadek bardzo przeżywał rozstanie. Po rozwodzie trzy córki: Jadwiga, Maria i Zofia zostały z ojcem. Chełmoński zajmuje się ich wychowaniem, posyłała na pensje.

W 1913 roku Józef dostaje pierwszego wylewu. Jest częściowo sparaliżowany, ma kłopoty z malowaniem. Kolejny wylew krwi do mózgu jest już śmiertelny. Józef Chełmoński umiera 7 kwietnia 1914 roku.

Stanisław Aust nie odziedziczył talentu po dziadku. Jest absolwentem warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Był przewodniczącym Rady Gminy w Radziejowicach. Razem z żoną Joanną mają troje dzieci. Córka Katarzyna skończyła polonistykę i uczy angielskiego w szkole w Kuklówce. Syn Maciej studiuje inżynierię procesową i chemiczną na Politechnice Warszawskiej, a córka Aleksandra - archeologię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki